"Spadkobiercy Maradony mogą nie pracować do końca życia". Z bliskimi skontaktował się wnuk Fidela Castro

Gdy jedne media podają, że Maradona umierał ze 100 tys. euro na koncie, inne wyceniają jego majątek na setki milionów. Jeden z prawników oświadczył właśnie, że "spadkobiercy Diego mogą nie pracować do końca życia". Inwentaryzacja majątku piłkarza może potrwać długo.

Do prawnika Diego Maradony zadzwonił niedawno wnuk Fidela Castro. Tony Castro w miłej rozmowie przypomniał, że na Kubie znajduje się dom należący do argentyńskiego gwiazdora, a na jego strychu wciąż jest sporo cennych rzeczy. Słowo "przypomniał" trudno uznać w tej sytuacji za właściwe. W najbliższym kręgu piłkarza nikt z tej posiadłości nie zdawał sobie sprawy. Ta sytuacja pokazuje, jak trudne będzie precyzyjne oszacowanie i zinwentaryzowanie majątku Maradony. Późniejszy podział tych środków to też temat na osobną historię. Gdy jedne media podają, że "El Diez" umierał ze 100 tys. euro na koncie, inne sugerują, że jego fortuna szacowana jest na setki milionów. Prawdopodobieństwo tej drugiej wersji potwierdził właśnie jeden z adwokatów, który w rozmowie z hiszpańską agencją EFE oznajmił, że pięcioro uznanych dzieci piłkarza będzie mogło "nie pracować do końca życia".

Zobacz wideo Jan Tomaszewski wspomina Diego Maradonę: "Geniusz i fenomen. Myślał, że poza boiskiem też jest boski"

Pieniądze "gotowe do wyjęcia"

Takie szacunki przedstawił Mauricio D'Alessandro reprezentujący Matiasa Morlę, prawnika i bliskiego przyjaciela Diego. Morla był w ostatnich latach najbliższym współpracownikiem Maradony, zajmował się jego umowami i majątkiem. D'Alessandro przyznał, że najszybciej powinna zostać przeprowadzona kwestia przekazania pieniędzy znajdujących się na kontach piłkarza, bo są one "gotowe do wyjęcia". Chodzi o rachunki w bankach w Dubaju, Meksyku i Szwajcarii. Dostęp do nich będą mogły uzyskać dzieci Maradony.

- Pieniądze są dostępne. Wystarczy przedstawić oświadczenia spadkobierców i udokumentować ich powiązań z Diego. To powinno zająć do 3 miesięcy. Myślę, że spadkobiercy Maradony mogą już nie pracować do końca życia - powiedział prawnik. Miał na myśli pięcioro dzieci zmarłego w listopadzie 2020 roku piłkarza, to: Dalma (ur. 1987) i Giannina (1989) pochodzą ze związku z Villafane, Jana (1996) córka Valerii Sabalain, syn Diego Junior (1986) to owoc relacji z Cristiną Sinagrą, a mamą młodziutkiego Diego Fernando (2013) jest Veronica Ojeda. Tyle że nie jest pewne, że lista spadkobierców nagle się nie powiększy. Dzieci Diego może być więcej. W gazecie "Ole" podsumowują, że jest sześciu potomków Maradony w Argentynie, jeden we Włoszech i czterech na Kubie. A prawnik modelki Natalii Garat złożył już wniosek o ekshumację ciała Diego, by na podstawie badań DNA sprawdzić, czy nie był on ojcem Santiago Lary - zaznaczał w swym tekście na Sport.pl Jakub Kręcidło.

Telefon od Castro, czyli pamiętajcie o sanktuarium

Jeśli sprawy się skomplikują, może okazać się, że proces określenia spadkobierców Diego jest tak trudny jak sprawa inwentaryzacji jego majątku. Oprócz pieniędzy na kontach Diego posiadał też liczne nieruchomości w Buenos Aires, hotel w Hawanie, młyn i fabrykę makaronu w Wenezueli, szkółki piłkarskie w Chinach, zegarek z diamentami za 300 tysięcy euro otrzymany na Białorusi, mnóstwo drogich samochodów, biżuterii, lukratywne kontrakty sponsorskie z EA Sports i Konami, pamiątki z kariery. Właśnie dość nieoczekiwanie doszła do nich jeszcze jedna posiadłość na Kubie, pamiątka przyjaźni z Fidelem Castro.

Do tej pory nikt nie zdawał sobie z niej sprawy, aż do Morli nie zadzwonił wnuk Fidela Castro. Chciał przypomnieć i zapytać co stanie się z domem, w którym Maradona spędził 4 lata, przez które gwiazdor starał się robić kokainowy detoks. Tony Castro potwierdził, że dom był prezentem dla Diego przekazanym od Fidela.

Sama nieruchomość, powinna zainteresować rodzinę piłkarza również dlatego, że na strychu posiadłości znajduje się masa przedmiotów związanych z Maradoną. Dla D'Alessandro, który został poinformowany o tej sprawie, pamiątki mogą być warte nawet kilka milionów dolarów.

- Ten dom to kolejne sanktuarium, które Diego bardzo lubił tworzyć. Wszędzie, gdzie mieszkał, umieszczał zdjęcia swoich rodziców, trzymał różne pamiątki, ustawiał wokół tego świecie. Na poddaszu tego domu jest wiele przedmiotów: osobiste listy od światowych przywódców, zdjęcia z różnych wizyt, koszulki, trofea. Są też wiersze, które pisał. Wszystko, co Diego gromadził podczas pobytu na Kubie, zostało w miejscu, w którym wtedy mieszkał - opisywał D'Alessandro. Dom jest też ciekawy, bo na jego ścianach są wymalowane różne przemyślenia gwiazdy futbolu. Maradona sprayem napisał m.in. "Fidel kocham cię".

To dlatego D'Alessandro uważa, że dom na Hawanie można przekształcić w muzeum Argentyńczyka.

- Kto z turystów, którzy pojadą do Hawany, nie chciałby zobaczyć domu zamieszkiwanego przez Maradonę? - zastanawia się adwokat. Podkreślił jednak, że ta decyzja będzie należała do jego najbliższych.

Połowa z konta dla prawnika i przyjaciela

D'Alessandro odniósł się też do kontrowersji, które pojawiły się wokół wspomnianego już prawnika Diego, Matiasa Morli. Jest on uprawniony do części majątku piłkarza, natomiast niektórzy z argentyńskich dziennikarzy wypowiadają się o nim w negatywnym świetle, a skonfliktowana ma być z nim też rodzina gracza (inna sprawa, że dzieci Diego też nie żyją ze sobą w zgodzie).

Morla jest współwłaścicielem jednego z kont Maradony, a to pozwala mu wypłacić połowę zdeponowanej tam sumy. Zresztą należy też do niego wiele z marek zarejestrowanych z imieniem piłkarza.

- Bank poinformował go, że może wyjąć połowę pieniędzy z jednego z ich wspólnych kont, ale Matias zdecydował, że tego nie zrobi. Rozumie, że te pieniądze należały do Diego - poinformował D'Alessandro. Zasugerował, że cała kwota być może trafi do spadkobierców. Wcześniej media przypuszczały, że być może zasilą one organizacje charytatywne.

Diego Maradona zmarł 25 listopada 2020 roku. Miał 60 lat. Jako przyczynę śmierci podano niewydolność serca. Pod koniec grudnia światło dzienne ujrzały wstępne wyniki sekcji zwłok piłkarza.

W jego krwi i moczu znaleziono ślady po lekach antydepresyjnych i środkach stosowanych w leczeniu uzależnień. Niektórzy lekarze sugerują, że u cierpiącego na problemy kardiologiczne Diego podawane leki mogły wywołać arytmię. Z doniesień gazety "El Mundo" wynika, że Maradona cierpiał na wiele schorzeń. Jego serce było prawie dwukrotnie większe niż u normalnego człowieka. Zmagał się też z marskością wątroby, martwicą cewek nerkowych, mielofibrozą czy niewydolnością pracy serca. Lekarze sugerowali, że organizm Argentyńczyka znajdował się "poza granicami wytrzymałości".

Obok spraw związanych ze spadkiem cały czas toczy się też policyjne śledztwo wyjaśniające dokładne przyczyny śmierci Argentyńczyka.

Więcej o: