Przeprosiny - tak zatytułował wiadomość Michał Żewłakow. A potem sam przyznał się, że w nocy z poniedziałku na wtorek, wsiadł za kierownicę samochodu po wypiciu alkoholu i spowodował kolizję. "Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla mojego braku odpowiedzialności i wyobraźni. Przepraszam wszystkich za moje zachowanie, szczególnie najbliższych oraz tych, którzy poczuli się zawiedzeni i rozczarowani moją postawą" - napisał Żewłakow.
I dalej znowu przepraszał. "Przepraszam całą społeczność Motoru Lublin za cień, jaki swoim zachowaniem na nią rzuciłem. Postanowiłem oddać się do dyspozycji Zarządu klubu [Żewłakow od kilku tygodni pełni tam funkcję dyrektora sportowego]".
"Przepraszam wszystkich telewidzów oraz współpracowników ze świata mediów, przede wszystkim ze stacji Canal+, za to, że zawiodłem ich zaufanie. Rozumiem teraz, że konsekwencje mojego karygodnego zachowania, mogły być znacznie gorsze. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak jeszcze raz prosić o wybaczenie oraz szansę na naprawę szkód, które wyrządziłem" - dodał Żewłakow i zadeklarował "gotowość do złożenia wyczerpujących wyjaśnień wobec organów państwa oraz instytucji, z którymi na co dzień współpracuję".
Żewłakow także obiecał, że niezależnie od konsekwencji prawnych, w najbliższym czasie aktywnie włączy się w działania społeczne na rzecz propagowania trzeźwości kierowców oraz pomoc ofiarom wypadków drogowych. "Nie jestem w stanie wyrazić, jak bardzo jest mi wstyd" - zakończył.
Do kolizji doszło we wtorek, 40 minut po północy. Na skrzyżowaniu ulic Miodowej i Długiej w centrum Warszawy. - Po sprawdzeniu stanu trzeźwości, który wykazał 1,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, kierowca bmw został przewieziony do izby wytrzeźwień. Kiedy już wytrzeźwiał, postawiliśmy mu zarzuty, bo kierowanie pojazdu w stanie nietrzeźwości to jest przestępstwo, artykuł 178a Kodeksu Karnego, za co grozi do dwóch lat więzienia oraz oczywiście utrata prawa jazdy, które jeśli kierowca miał przy sobie, już zostało zabrane. A jeśli nie miał, zostało zablokowane elektronicznie - powiedział podinsp. Robert Szumiata ze śródmiejskiej policji.
Po czym dodał: - Oprócz tego kierowca bmw odpowie też za wykroczenie, a więc za spowodowanie kolizji drogowej, czyli w tym przypadku chodzi o uszkodzenie autobusu, w który wjechało bmw, kiedy autobus stał na czerwonym świetle.
Żewłakow od sierpnia jest ekspertem Canal+ Sport. Wcześniej współpracował z Kanałem Sportowym. To były zawodnik i wybitny reprezentant Polski (102 występy), który po zakończeniu kariery piłkarskiej zaczął pracę jako dyrektor sportowy. Najpierw Legii Warszawa, potem Zagłębia Lubin, a od listopada drugoligowego Motoru.
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Sport.pl Live .