Nie żyje Gerard Houllier. Legendarny trener miał 73 lata

Nie żyje Gerard Houllier, były trener m.in. Liverpoolu i Olympique Lyon - poinformował "RMC Sport".

Francuski futbol opłakuje jedną ze swoich legend. Gerard Houlier zmarł w nocy z niedzieli na poniedziałek.  Miał 73 lata.

Zobacz wideo "Jak zobaczyłem twarz Kloppa, zrobiło mi się smutno" [SEKCJA PIŁKARSKA #74]

Był jednym z najwybitniejszych francuskich trenerów, prowadząc m.in. takie zespoły jak: PSG, Liverpool i Olympique Lyon. Był również selekcjonerem reprezentacji Francji. Z "The Reds" wywalczył Puchar UEFA w sezonie 2000/01 i Superpuchar UEFA oraz Superpuchar Anglii sezon później. Z Lyonem dwukrotnie zdobył mistrzostwo Francji i dwa razy Superpuchar Francji, a z PSG mistrzostwo ligi w sezonie 1985/1986.

Zmarł Gerard Houllier, legendarny francuski trener

- Nigdy nie został zawodowym piłkarzem, ale odnalazł w piłce swoją drogę. W 1973 roku, w wieku 26 lat, opuścił stanowisko nauczyciela i został trenerem zawodników drużyny Touquet AC, której był honorowym prezesem od 2012 r. - możemy przeczytać na łamach "RMC Sports".

Houllier przestał być trenerem w 2012 roku, kiedy objął funkcję dyrektora sportowego w nowojorskim Red Bulls, a następnie został dyrektorem współpracy międzynarodowej oddziału piłkarskiego grupy Red Bull, kierując wszystkimi klubami i ośrodkami treningowymi spod tej marki.

Houllier za szczególne zasługi dla francuskiego futbolu został odznaczony Orderem Legii Honorowej w 2002 roku, ale także honorowym Orderem Imperium Brytyjskiego. był wybierany najlepszym trenerem drugiej ligi francuskiej w 1981 roku i Ligue 1 w 2007 roku. 

"Houllier nie wyglądał na trenera. Raczej jak ojciec rodziny starał się opiekować piłkarzami. Po pierwszym treningu zaczął mnie wypytywać: Jakie wrażenia? Co myślisz o chłopakach?" - pisał o nim Jerzy Dudek w swojej autobiografii "Uwierzyć w siebie. Do przerwy 0:3".

Jerzy Dudek: Byłem z Bossem bardzo związany

Były bramkarz Liverpoolu w swej książce z 2005 r. opisał m.in. dzień, w którym Houllier trafił do szpitala.

"Zaledwie miesiąc po moim przyjeździe [do Liverpoolu] Houllier źle się poczuł podczas meczu z Leeds. W przerwie zaczęła się panika, bo karetka zabrała go do szpitala. Jak się później dowiedzieliśmy, miał na tyle poważne problemy, że istniało zagrożenie życia. Operacja serca, którą przeszedł, była bardzo poważna.

Pod nieobecność Houlliera jego obowiązki pełnił Phil Thompson. (...) Może Houllier dawał mu jakieś wskazówki, ale sam radził sobie nie najgorzej. Każdą odprawę kończył przypomnieniem: - Panowie, a teraz sprawa najważniejsza. Pamiętajcie, ile ten człowiek dla was zrobił. I dla kogo gracie. Przewracał kartkę, pokazując napis: "WE PLAY TODAY FOR THE BOSS". - Pamiętajcie, że on prawie oddał za was życie, tak bardzo przejmując się naszą drużyną, naszym klubem".

"Byłem z bossem bardzo emocjonalnie związany. Jego telefony miały dla mnie niesamowite znaczenie. Dodawał mi otuchy i ogromnej wiary w to, co robię. Dzięki ojcowskiemu podejściu Houlliera szybko zaaklimatyzowałem się w zespole".

Więcej o:
Copyright © Agora SA