Była 29. minuta spotkania. Po dwóch bramkach Alexa Iwobiego, a także trafieniach Victora Osimhena i Samuela Chukwueze, Nigeria prowadziła ze Sierra Leone aż 4:0. Wydawało się, że drużynie Gernota Rohra nic nie jest w stanie już nic zagrozić. No właśnie - wydawało się.
Jeszcze przed przerwą goście zdobyli bramkę kontaktową autorstwa Kwame Quee. Po zmianie stron zdobyli natomiast trzy kolejne - na listę strzelców dwukrotnie wpisał się Alhaji Kamara, a raz Mustapha Bundu. Mecz miał więc niezwykły przebieg, ale wiadomo, że takie spotkania w historii futbolu nie raz się już zdarzały. Tu nie wszystko wyglądało jednak normalnie.
Po tym, jak Nigeria straciła cztery bramki, w sieci pojawiły się komentarze oskarżające Nigeryjczyków o ustawienie meczów. I nie powinno to dziwić, bo zachowanie nigeryjskich obrońców podczas akcji, po której Sierra Leone doprowadziło do wyrównania, było co najmniej zastanawiające.
- Niby kapitalna historia, a jednak smród taki, że aż na Mokotowie poczułem - napisał w mediach społecznościowych Mateusz Rokuszewski z portalu weszlo.com. - Smród straszliwy, no ale inny świat - dodał jeden z użytkowników Twittera.