"Musimy zabić dzieci, kobiety, starców". Skandaliczna wypowiedź i natychmiastowa decyzja UEFA

- My [Azerowie] musimy zabić wszystkich Ormian - napisał Nurlan Ibrahimov, rzecznik prasowy Karabachu Agdam. I został zawieszony przez UEFA.

- My [Azerowie] musimy zabić wszystkich Ormian. Dzieci, kobiety i osoby starsze. Musimy ich zabić bez żadnego żalu i żadnego współczucia - tak skandaliczny post opublikował Nurlan Ibrahimov, rzecznik prasowy Karabachu Agdam.

Zobacz wideo Grosicki wróci do Ekstraklasy? "Jeden klub w Polsce stać na Grosickiego. Rozmowy już były" [SEKCJA PIŁKARSKA #70]

Rzecznik prasowy Karabachu zawieszony

Na reakcję ze strony UEFA nie trzeba było długo czekać. - Nurlan Ibrahimov ma tymczasowy zakaz wykonywania jakichkolwiek czynności związanych z futbolem. I to ze skutkiem natychmiastowym, aż do czasu podjęcia decyzji przez Komisję Kontroli, Etyki i Dyscypliny UEFA co do meritum sprawy - czytamy w komunikacie UEFA. 

Karabach to trzeci zespół ligi azerskiej. Gra także w Lidze Europy, choć nie zdobył jeszcze punktu w grupie z Sivassporem, M. Tel Aviv i Villarrealem. W eliminacjach do LE Azerowie wyeliminowali Legię Warszawa.

Krabach w samym centrum konfliktu azersko-ormiańskiego

Karabach od 27 lat nie zagrał meczu w mieście, z którego pochodzi. Musiał uciekać z Agdamu przed bombami, z jego stadionu zostały gruzy. Przeprowadził się do Baku, ale o korzeniach nie zapomina. Był klubem uchodźców, z czasem stał się klubem całego Azerbejdżanu, zasilanym pieniędzmi największego holdingu spożywczego w kraju. - Dla mieszkańców Azerbejdżanu ten klub jest wszystkim. Nasze ziemie od lat są okupowane i dzięki sukcesom na boisku, zwracamy na to uwagę świata - mówi Nurlan Ibrahimow. Od lat Karabach jego oczkiem w głowie prezydenta i wizytówką Azerbejdżanu, więc jest traktowany wyjątkowo. Tym bardziej teraz, gdy walki znów się zaostrzyły i nie zaszkodzi jeszcze raz powiedzieć Europie, że Karabach z miasta Agdam, kontrolowanego przez Ormian, to klub azerski - więcej przeczytacie w obszernym tekście Dawida Szymczaka.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.