Atmosfera podczas wtorkowego spotkania z Boliwią była bardzo napięta, przez co po ostatnim gwizdku sędziego doszło do awantury na murawie. W przepychankach wziął udział m.in. Leo Messi, który zaatakował Moreno Martinsa i fizjoterapeutę, Lucasa Navę, który miał prowokować gwiazdę Barcelony przez całe spotkanie.
- Co się stało, łysy? Spier***aj! Coś z tobą jest nie tak? Ciągle krzyczałeś do mnie z ławki! Po co robisz takie zamieszanie? - krzyczał Messi podczas przepychanki. Ostatecznie zostali rozdzieleni przez pozostałych piłkarzy obecnych na boisku.
W rozmowie z ESPN fizjoterapeuta kadry Boliwii wytłumaczył powody przepychanki. - Prawdopodobnie doszło do nieporozumienia - powiedział Nava. - Prawda jest taka, że nic się nie wydarzyło, to raczej to, co zostało stworzone wokół nas. Nie było złego zamiaru z obu stron. Gra się skończyła, zobaczyłem, że może dojść do bójki i próbowałem oddzielić piłkarzy - dodał.
Fizjoterapeuta powiedział, że otrzymał groźby po wymianie zdań z Messim. - Gdy jesteś częścią zespołu, musisz go bronić. Bolało mnie, że mój syn musiał słuchać w telewizji to i tamto o "łysym człowieku". Miałem telefony zewsząd, nawet z Hiszpanii. Otrzymywałem groźby - przyznał.
Nava powiedział również, że jest wielkim fanem kapitana Argentyny. - Jako kibic reprezentacji Argentyny uważam, że nie ma nikogo większego od niego. Drugie imię mojego syna to Lionel. To dzięki Messiemu - zakończył.
Masz ciekawy temat związany ze sportem? Wiesz o czymś, co warto nagłośnić? Chcesz zwrócić uwagę na jakiś problem? Napisz do nas: sport.kontakt@agora.pl