Klub potraktował poważnie groźby wobec Kamila Wilczka. Policja poradziła Polakowi, gdzie ma zamieszkać

FC Kopenhaga, klub, do którego przeszedł polski piłkarz Kamil Wilczek, postanowił zatrudnić ochroniarza, który cały czas czuwa, by polskiemu napastnikowi nie stała się krzywda. Polak dodatkowo spotkał się z miejscową policją, aby omówić kwestie bezpieczeństwa.

Nie milkną echa zaskakującego przejścia Kamila Wilczka do FC Kopenhagi, odwiecznego rywala Broendby, gdzie Polak występował przez cztery lata i wyrobił sobie dobrą markę, zostając najlepszym strzelcem w historii klubu. Najpierw fani Broendby zarzucili Polakowi zdradę, przypominając jego słowa sprzed transferu do Turcji: - Raz w Broendby, zawsze w Broendby. Zawsze będziecie w moim sercu - mówił Wilczek. Decyzja polskiego napastnika tak rozzłościła kibiców Broendby, że ci zmienili nawet jego notkę w duńskiej Wikipedii, dopisując słowa: - Kiedy w sierpniu 2020 roku podpisał kontrakt z FCK, stał się znany jako Polski Judasz.

Zobacz wideo Poważny problem Linettego w kadrze. "Jeden z pierwszych, któremu kupujesz bilet na turniej" [Sekcja Piłkarska #62]

Do sprawy odniósł się także duński minister ds. cudzoziemców i integracji Mattias Tesfaye, który w mediach społecznościowych zamieścił skandaliczny wpis związany z Wilczkiem. - FC Kopenhaga - Manchester United? W najśmielszych marzeniach nie wyobrażałem sobie wygrania żadnego meczu przez jedną z tych drużyn. Ale czyją porażkę chciałbym zobaczyć najbardziej. Mam nadzieję, że przegrają Judasz Stage i Kamil Wypłata (z ang. paycheck) - napisał Tesfaye. Błyskawicznie swój wpis usunął, a potem zamieścił przeprosiny, jednak jego zachowanie wywołało ogromne oburzenie w Danii.

Nowy klub Kamila Wilczka podjął jednak radykalne kroki, aby zapewnić Wilczkowi bezpieczeństwo w Kopenhadze. Polski piłkarz spotkał się z miejscową policją, która postanowiła doradzić mu w sprawie jego bezpieczeństwa. Wilczek został m.in. poinstruowany, gdzie powinien zamieszkać i jaki typ mieszkania powinien wybrać. - Policja potraktowała całą sytuację bardzo poważnie. Jestem za to bardzo wdzięczny, bo sytuacja jest wyjątkowa. Mam pewne środki ostrożności na wypadek, gdyby coś się stało. Mam jednak nadzieję, że nic się nie wydarzy, bo to może tylko zaszkodzić obydwu stronom - podkreślił Wilczek, cytowany przez portal bt.dk.

- Mimo to świetne się bawię i czuję, że zawsze tak było, gdy jestem z innymi ludźmi. Nie mam żadnego problemu z przebywaniem w mieście i mam nadzieję, że w przyszłości także tak będzie - dodał Polak. Klub z Kopenhagi postanowił zatrudnić ochroniarza, który będzie podążał za Wilczkiem przed, w trakcie i po treningu, a policja postanowiła zwiększyć liczbę patroli w okolicy obiektów treningowych klubu.

- Musiałem się do tego wszystkiego przyzwyczaić, bo to zupełnie nowa sytuacja. Chodzę po mieście bez strażnika, ale nie przeszkadza mi to. Czuję się dobrze. Nie było żadnych problemów i nie martwię się tym. Oczywiście, ze względu na swoje bezpieczeństwo, mieszkam w innej części miasta. Nigdy nie wiesz, co się stanie, więc mieszkam w nowym miejscu. Jest całkowicie w porządku. Moje dzieci i moja żona mają się dobrze - dodał Wilczek.

Przeczytaj także:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.