Powrót Wilczka do Danii był latem szeroko komentowany w tamtejszych mediach. Polak, który wcześniej przez cztery sezony występował w Broendby IF, przeniósł się na początku roku do tureckiego Goeztepe SK. W Turcji jednak sobie nie poradził i już po kilku miesiącach wrócił do Danii, gdzie do tej pory odnosił największe sukcesy.
Zawodnik nie kontynuuje jednak swojej kariery w Broendby, w którym zapracował sobie wręcz na status legendy, a w FC Kopenhaga, największym rywalu byłego klubu Wilczka. Transfer, co nikogo specjalnie nie zaskoczyło, spotkał się ze sporą krytyką fanów Broendby. Ci nie przebierali w słowach, zmieniając nawet notkę biograficzną piłkarza w Wikipedii, w której nazwali go "polskim Judaszem". Przenosiny Wilczka do Kopenhagi wyśmiał w mediach społecznościowych nawet duński minister ds. cudzoziemców i integracji Mattias Tesfaye, za co później przeprosił.
Cała ta otoczka wokół transferu Polaka nie zaszkodziła jednak jego boiskowej formie. W niedzielę w meczu 1. kolejki ligi duńskiej dwukrotnie trafił do siatki. Nie wystarczyło to jednak nawet do zdobycia punktu. Kopenhaga przegrała ostatecznie 2:3.
O wiele poważniejszym sprawdzianem będzie dla napastnika derbowy mecz z Broendby. Przeciwko swojemu byłemu klubowi Wilczek zagra już 20 września.