Ruch Chorzów nie jest liderem, bo wyżej swoje mecze wygrały Zagłębie II Lublin (4:0 z Gwarkiem Tarnowskie Góry) i Ślęza Wrocław (4:1 z Miedzią II Legnica). Ale i tak mogło być gorzej. A nawet zapowiadało się, że będzie dużo gorzej, bo Ruch do przerwy przegrywał w Świdnicy już 0:2. Pierwszego gola dla gospodarzy strzelił w 13. minucie Dorian Krakowski, a w 25. wynik podwyższył Wojciech Szuba.
Goście za odrabianie strat zabrali się dopiero po przerwie. Sygnał do ataku w 55. minucie dał Mariusz Idzik, który zdobył kontaktową bramkę. Siedem minut później już był remis - trafił Michał Mokrzycki, a po jego trafieniu Ruch poszedł za ciosem, bo kolejne gole dołożyli Kacper Kawula (76. minuta) i Piotr Kwaśniewski (80.).
Co się wydarzyło w przerwie, że w drugiej połowie Ruch zaczął grać tak dobrze? - Był spokój. Zrobiliśmy zmianę ustawienia, wyszliśmy bardziej ofensywnie i powiedziałem, że jak strzelimy pierwszego gola, to na pewno strzelimy drugiego i trzeciego, i wtedy nie będziemy się zatrzymywać, tylko mamy cały czas iść za ciosem. I te słowa odzwierciedliły to, co działo się na boisku - przyznał po meczu Łukasz Bereta, trener Niebieskich.
Za tydzień Ruch zagra kolejne wyjazdowe spotkanie. Z Foto-Higieną Gać. Początek meczu w sobotę o 17.