38 minut. Tyle na boiskach w MLS potrzebował 25-letni Jarosław Niezgoda, by zdobyć swoją pierwszą bramkę. W dwóch poprzednich spotkaniach - z Los Angeles Galaxy (2:1) i Houston Dynamo (2:1) - polski napastnik wchodził na boisko z ławki. W trzecim znalazł się w podstawowym składzie i potrzebował zaledwie siedmiu minut, by strzelić gola.
Niezgoda wyszedł na czystą pozycję i płaskim strzałem pokonał bramkarza Los Angeles FC. Portland nie utrzymało jednak prowadzenia do końca pierwszej połowy. A nawet remisu, bo najpierw wyrównał Bradley Wright-Phillips (36. minuta), a chwilę później zespołowi z Los Angeles prowadzenie dał Mark-Anthony Kaye (40. minuta).
Niezgoda w czwartek grał do 57. minuty, gdy został zmieniony przez Jeremy'ego Ebobisse. I dzięki któremu spotkanie trzeciej kolejki MLS - która długo odkładała powrót na boiska po pandemii koronawirusa - zakończyło się remisem, bo Ebobisse w 82. minucie doprowadził do wyrównania.
Drużyny z MLS przed pandemią zdążyły rozegrać zaledwie po dwa mecze, a następnie liga zawiesiła rozgrywki. Teraz je wznowiła. W zupełnie zmienionej formie, bo kluby są skoszarowane w kompleksie Disneya na Florydzie i rozgrywają tam turniej "MLS is back".
Styczniowy transfer Niezgody z Legii Warszawa do Portland Timbers był jednym z najgłośniejszych i najważniejszych w trakcie zimowego okna transferowego w ekstraklasie. Polak podpisał czteroletni kontrakt i jest jednym z trzech designated players, czyli zawodnikiem najlepiej opłacanym w zespole, nieobjętym limitem płacowym. Legia na jego sprzedaży zarobiła 3,8 miliona euro netto plus przyszłe bonusy.
Przeczytaj też:
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Sport.pl Live .