Dawid Janczyk dostał kolejną szansę. Prezes klubu: Oby wytrzymał

- Dawid Janczyk z nami zostaje. Na jak długo? Zobaczymy, czas pokaże, ale oby jak najdłużej - mówi Sport.pl Ireneusz Strychacz, prezes LZS Piotrówka.

Zmagający się z chorobą alkoholową Dawid Janczyk otrzymał kolejną szansę powrotu na boisko. Tym razem od LZS Piotrówka, a więc klubu z Opolszczyzny, który występuje w lidze okręgowej (szósty poziom rozgrywkowy w Polsce). O tym, że 32-letni napastnik trafi do Piotrówki, jako pierwszy poinformował dziennikarz Michał Zichlarz. To on dwa tygodnie temu napisał na Twitterze, że Janczyk nieoficjalny debiut ma już za sobą. Zagrał w sparingu ze Stalą Zawadzkie, który LZS wygrał 5:0. W dużej mierze właśnie dzięki Janczykowi, bo to on strzelił dwa gole i zaliczył dwie asysty.

Zobacz wideo Dawid Janczyk: Moje życie pokazuje, że na pewno nie jestem wzorem do naśladowania

Dawid Janczyk zagrał w kolejnym sparingu

Niespełna tydzień później Janczyk zagrał w kolejnym sparingu LZS-u. Z drugą drużyną Odry Opole. I choć w tym meczu gola nie strzelił, LZS zremisował 2:2, to przekonał do siebie sztab szkoleniowy oraz kierownictwo klubu. - Dawid z nami zostaje. Na jak długo? Zobaczymy, czas pokaże, ale oby jak najdłużej - mówi Ireneusz Strychacz, prezes LZS-u. Kolejnego klubu - znanego od lat z tego, że ściąga do siebie graczy z Afryki - który wyciągnął pomocną dłoń do Janczyka.

LZS nowy sezon ligi okręgowej wznawia już w ten weekend. W niedzielę o 17 zagra na wyjeździe ze Startem Bogdanowice. - Dawid jest już zgłoszony do rozgrywek. Cały czas trenuje z drużyną i wygląda dobrze. Jesteśmy z niego zadowoleni. Teraz najważniejsze, by dalej tak pracował i potwierdzał swoją dobrą dyspozycję w meczach i kolejnych tygodniach - dodaje Strychacz.

Dobrze znany scenariusz

Janczyk szeroko o tym, że jest alkoholikiem, opowiedział w książce "Moja Spowiedź", którą napisał wraz z dziennikarzem "Super Expressu" Piotrem Dobrowolskim i która ukazała się we wrześniu 2018 roku. - Chciałem się po prostu otworzyć. I się otworzyłem, ale nie było łatwo opowiadać o totalnym upadku, chlaniu i jego konsekwencjach. Bo to jest książka głównie o tym. Nie o Janczyku piłkarzu, tylko o Janczyku alkoholiku, który przechlał swoją karierę, spadł na samo dno - opowiadał dwa lata temu.

Wtedy Janczyk, który w 2007 roku odchodził z Legii Warszawa jako najdroższy piłkarz ekstraklasy (za 4,2 mln euro do CSKA Moskwa), był zawodnikiem KTS Weszło, A-klasowego klubu, który należy do dziennikarza Krzysztofa Stanowskiego. To on był kolejnym, który wyciągnął do niego rękę. Pomógł też Bogusław Leśnodorski. Były prezes Legii Warszawa chciał nawet opłacać kontrakt Janczyka, ale pod jednym warunkiem: że przestanie pić. Nie przestał. Nie pojawił się na ani jednym treningu KTS Weszło.

Przepadł. Zresztą nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni, bo ten scenariusz powtarzał się też w kolejnych klubach: Odrze Wodzisław, FC Blaubeuren 1995 i MKS Ciechanów, który rozstał się z Janczykiem w połowie czerwca. Teraz przyszedł czas na LZS, który w tym sezonie co prawda zajął ostatnie, 16. miejsce opolskiej lidze okręgowej (grupa II), ale zachował byt, bo spadki zostały anulowane.

Przeczytaj też:

Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a

Sport.pl LiveSport.pl Live .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.