Od marca trwają problemy Ronaldinho z prawem. Wówczas został wraz z bratem aresztowany w Paragwaju. Oskarżono ich o posługiwanie się fałszywymi paszportami. Były piłkarz Barcelony trafił do więzienia, w którym spędził 32 dni. Grał tam w piłkę i był gwiazdą wśród więźniów. Po wpłaceniu kaucji w wysokości 1,5 mln dolarów wyszedł na wolność. Nie mógł jednak opuścić Paragwaju. Przebywał w areszcie domowym w jednym z hoteli w Asuncion.
Jego obrońcy chcieli, by zawodnik opuścił areszt i wrócił do ojczyzny. Sąd odrzucił jednak ich wniosek. Oznacza to, że Ronaldinho nadal musi pozostać w Paragwaju. Jego nazwisko ma być powiązane z grupą przestępczą, która m.in. zajmowała się praniem brudnych pieniędzy i handlem narkotykami. Agencja AFP donosi, że w tej sprawie zatrzymano jak dotychczas 18 osób.
Ronaldinho przyleciał do Paragwaju na otwarcie nowego kasyna, miał wrócić po kilku dniach do Brazylii, ale został zatrzymany. W rozmowie z dziennikarzami paragwajskiej telewizji "ABC Color" Brazylijczyk przyznał, że sam był zaskoczony zatrzymaniem w tej sprawie. - Byliśmy absolutnie zaskoczeni, gdy dowiedzieliśmy się, że dokumenty są fałszywe. Od tamtego czasu robiliśmy wszystko, aby współpracować z systemem sprawiedliwości Paragwaju, żeby wyjaśnić fakty - oświadczył Ronaldinho.
Były gwiazdor Barcelony otrzymał ostatnio propozycję powrotu do futbolu. Chce do klub Diego Maradony, Gimnasia y Esgrima La Plata. Ronaldinho zakończył karierę w styczniu 2018 roku.