Zaczęło się od ugryzienia Otmana Bakkala z PSV Eindhoven. Był 2010 rok, Luis Suarez grał jeszcze w Ajaksie Amsterdam. Był wschodzącą i pewną siebie gwiazdą. Strzelał gola za golem, wzbudzał zainteresowanie wielkich klubów, aż w końcu trafił do Liverpoolu. I tam znów ugryzł rywala. Tym razem Branislava Ivanovicia z Chelsea.
Luis Suarez ugryzł Branislava Ivanovicia podczas meczu Sky Sports/Screen
Ale w historii futbolu najbardziej zapamiętane zostanie ugryzienie Giorgio Chielliniego z meczu mistrzostw świata w 2014 roku w Brazylii. Obaj byli w polu karnym, obaj walczyli o pozycję i obaj chwilę później leżeli na murawie. - Nagle poczułem, że ktoś ugryzł mnie w ramię. Rozumiem to, taka była jego strategia. Muszę przyznać, że moja jest podobna - przyznał Chiellini w swojej biografii.
Urugwaj wygrał 1:0 i awansował kosztem Włochów do 1/8 finału. - Zadzwoniłem do niego kilka dni po meczu, ale nie musiał przepraszać. Też jestem na boisku skur***em i jestem z tego dumny. Ja i Suarez jesteśmy podobni - dodał obrońca reprezentacji Włoch i piłkarz Juventusu. Wtedy poszkodowany, dziś doceniający spryt i przebiegłość rywala. - Prawda jest taka, że podziwiam jego zachowanie. Jeśli miałby to przegrać, to stałby się przeciętnym zawodnikiem. A oni to wygrali. Suarez swoje odpokutował - zaznaczył 35-letni Włoch.
Luis Suarez nie został ukarany w trakcie gry, ale później był wykluczony z gry na cztery miesiące. - Cwaniactwo i i złośliwość to część tej gry. Nie nazwałbym tego oszustwem. Musisz być inteligentny, żeby pokonać swojego rywala - zakończył Chiellini.