Historia wyszła na jaw przy okazji retransmisji meczu i świętowania w szwedzkiej telewizji SVT. Poza obrazkami ze Szwecji, zaprezentowano także fetę Bułgarów. Najpierw na lotnisku, a później na stadionie Lewskiego w Sofii. Na szyjach wieszano im te same medale, co rywalom.
Prezes bułgarskiej federacji, Canko Cwetanow, który w 1994 roku był lewym obrońcą reprezentacji w USA, przyznał w rozmowie z szwedzkim dziennikiem "Aftonbladet", że faktycznie dostali medale po przylocie do Bułgarii. Przed meczem ze Szwecją drużyna miała zostać poinformowana przez FIFA, że bez względu na wynik spotkania, medale otrzymają oba zespoły.
Po interwencji dziennikarzy w FIFA okazało się, że taka sytuacja miała miejsce w czasie trzech mundiali. W 1986 i 1990 roku także wręczano brązowe medale obu zespołom. W 1998 roku medale dostawały już tylko trzy reprezentacje - obie z finału i zwycięzca spotkania o trzecie miejsce. Bułgarzy nie chwalili się faktem otrzymania dodatkowych medali, przez co pozostawało to w tajemnicy. - Stoiczkow wielokrotnie u mnie był, ale nigdy nie mówił nic o medalu z 1994 roku. To musi być fake news - mówił zdziwiony sytuacją bramkarz Thomas Ravelli.
Przeczytaj także: