Trwa walka o działkę wartą pół miliarda! "Władze Warszawy wiedziały o naszej współpracy z WORD". Ujawniamy dokumenty

- Pismo, które otrzymaliśmy od władz Warszawy, jest jasne: chcą nam odebrać działkę. W piśmie jest napisane, że w części lub w całości, ale ja nie wierzę, że chodzi tylko o część. Ta działka jest warta pół miliarda złotych, więc skoro miasto wypuściło taką bombę, to znaczy, że chce nam odebrać całość - mówi nam Stanisław Gajlewicz, prezes RKS Okęcie i ujawnia dokumenty, które potwierdzają, że miasto wiedziało wcześniej o współpracy klubu z Wojewódzkim Ośrodkiem Ruchu Drogowego.

Robotniczy Klub Sportowy Okęcie otrzymał w kwietniu pismo od władz Warszawy o "wszczęciu z urzędu postępowania administracyjnego w sprawie wygaśnięcia prawa użytkowania ustanowionego na rzecz RKS Okęcie". Gra toczy się o pięciohektarową działkę w dzielnicy Włochy przy ul. Radarowej 1, na której jest stadion, budynek klubowy, a część terenu wynajmowana jest przez klub tenisowy i Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego. I to właśnie umowa z WORD wzbudziła wątpliwości urzędników.

Zobacz wideo

- Wszystko zaczęło się od spotkania komisji sportu dzielnicy Włochy, na którym przewodniczący tej komisji wniósł do obrad, że klub RKS Okęcie wynajmuje tereny niezwiązane ze sportem bez pozwolenia miasta. Sprawdziłem wszystkie dokumenty przekazane mi przez poprzedni zarząd i okazało się, że klub rzeczywiście nie ma dokumentu pozwalającego mu na zawieranie takich umów. Wypowiedziałem więc umowę Wojewódzkiemu Ośrodkowi Ruchu Drogowego, żeby wszystko było zgodnie z prawem, i wystąpiłem do prezydenta Rafała Trzaskowskiego z prośbą o pozwolenie zawarcia nowej umowy z firmą WORD. Wtedy wszystko byłoby jasne i zgodne z prawem. Klub miałby pieniądze na szkolenie, normalne funkcjonowanie, a WORD teren. Niestety, prezydent Trzaskowski odrzucił moją prośbę - mówi nam Stanisław Gajlewicz, prezes RKS Okęcie.

- Chcemy działać legalnie, dlatego natychmiast wypowiedzieliśmy umowę WORD. Ona wygasa z końcem maja, więc w czerwcu nie byłoby już żadnego tematu. Miasto nie mogłoby mieć do nas żadnych zarzutów, ale przede wszystkim nie miałoby już żadnych argumentów do odebrania nam użytkowania nadanego bezterminowo w 1990 roku - dodaje.

- I tu dochodzimy do najważniejszej kwestii. Miasto wcześniej doskonale wiedziało o naszej umowie z WORDEM. Mam dokumenty z 2010 roku, na których urzędnik jasno wskazuje, że podatek od nieruchomości będzie płacił WORD. Co więcej - mam również pismo prezesa WORD do Hanny Gronkiewicz-Waltz, w którym ten opisuje całą sytuację i prosi o interwencję. Wtedy porozumienie zostało osiągnięte, miasto wyraziło zgodę. Ale gdy pojawiła się perspektywa przejęcia działki w Warszawie o wartości 500 mln złotych, to okazało się nikt nic nie wie - tłumaczy dalej Gajlewicz.

Pismo prezesa WORD do Hanny Gronkiewicz-Waltz, które dostarczył nam Stanisław Gajlewicz:

Pismo prezesa WORD do Hanny Gronkiewicz-WaltzPismo prezesa WORD do Hanny Gronkiewicz-Waltz fot. Stanisław Gajlewicz

Prezes RKS Okęcie przesłał nam również dokument, który potwierdza, że miasto wiedziało wcześniej o współpracy klubu z Wojewódzkim Ośrodkiem Ruchu Drogowego i otrzymuje od WORD-u podatek od nieruchomości:

Pismo z urzędu m. st. WarszawyPismo z urzędu m. st. Warszawy fot. Stanisław Gajlewicz

"Nie chcemy odebrać klubowi terenu na cele sportowe"

Ratusz tłumaczy jednak, że nic nie wiedział o współpracy klubu z WORD. - Część nieruchomości stowarzyszenie wykorzystuje na inne cele, wynajmując je - bez zgody miasta - Wojewódzkiemu Ośrodkowi Ruchu Drogowego w Warszawie, co jest niezgodnie z przeznaczeniem określonym w decyzji o jej oddaniu tj. z celem sportowym - czytamy w komunikacie. Władze zaznaczają również, że nie chcą klubowi odebrać terenu na cele sportowe, a tylko ten niezgodny z przeznaczeniem. - Nie jest prowadzone żadne postępowanie dotyczące odebrania Robotniczemu Klubowi Sportowemu 'Okęcie' terenu wykorzystywanego na cele sportowe. Warszawa nie zamierza go przeznaczać na inne cele - tłumaczy miasto.

-  Pismo, które otrzymaliśmy od władz Warszawy, jest jasne: chcą nam odebrać działkę. W piśmie jest napisane, że w części lub w całości, ale ja nie wierzę, że chodzi tylko o część. Ta działka jest warta pół miliarda złotych, więc skoro miasto wypuściło taką bombę, to znaczy, że chce nam odebrać całość. Wartość tego terenu jest olbrzymia. 5 hektarów ziemi, wszystko równe, ułożone w prostokącie. Ideał. Dodatkowo nie ma tam żadnego planu zagospodarowania, więc można zrobić tam właściwie wszystko - mówi nam Gajlewicz i zapowiada, że będzie walczył o przyszłość klubu.

Walka o życie

- Zrobimy wszystko, żeby klub przetrwał. To jest walka o życie. Jeżeli miasto odetnie nam WORD, to pozbawi nas środków do normalnego funkcjonowania. Odetnie nam kroplówkę. Z jednej strony mamy więc sprawę z działką, a z drugiej z odcięciem naszych dochodów. Cała dzielnica Włochy ma na sport 200 tysięcy złotych. Rocznie! Więc taki klub jak nasz musi szukać zewnętrznych źródeł dochodu. Tym bardziej, że miasto ucina teraz wszelkie dotacje na sport, żeby łatać dziurę w budżecie związaną z koronawirusem - dodaje prezes klubu.

Pytane przez nas o kondycję finansową klubu, odpowiada:  Z miasta dostaliśmy rok temu 160 tysięcy na szkolenie i wszystko wydaliśmy na trenerów, sprzęt czy wynajęcie hali. Pieniądze z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego są nam potrzebne na działalność statutową: opłaty, rachunki, remonty. Zarząd na przykład nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia. Wszystko można sprawdzić. Jesteśmy Organizacją Pożytku Publicznego, więc co roku publikujemy sprawozdanie finansowe. Sugerowanie, że klub zarabia na umowie z WORD nie jest w porządku, bo dzięki tym środkom nie musimy prosić miasta, żeby nas finansowało - wyjaśnia Gajlewicz i zapewnia, że jego celem jest ochrona ważnego dla lokalnej społeczności klubu.

- Sport amatorski jest w Warszawie traktowany po macoszemu. Jeszcze trochę i takie kluby jak nasz znikną z mapy miasta. My chcemy walczyć i zrobimy wszystko, żeby ocalić RKS Okęcie. Szkolimy młodzież, za chwilę możemy awansować do IV ligi, a mamy też medalistów olimpijskich w podnoszeniu ciężarów. To olbrzymia historia. Nie pozwolimy jej zniszczyć - kończy Stanisław Gajlewicz.

Przeczytaj również:

Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a

Sport.pl LiveSport.pl Live .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.