Adam Stachowiak na początku sezonu był gwiazdą Denizlisporu. W pierwszych trzech kolejkach obronił trzy rzuty karne, a dzięki jego fantastycznym interwencjom zespół był na trzecim miejscu w tabeli. Dziś jest na 10. pozycji, ale właśnie stracił bramkarza. Stachowiak nie mógł się doczekać wynagrodzenia, z którym zalegał mu klub i Polak rozwiązał umowę. Turcy są rozżaleni jego zachowaniem.
- Podczas negocjacji nad nową umową Stachowiak chciał podwojenia pensji. To irytujące - zwłaszcza teraz, gdy w czasach pandemii wielu zawodników zgadza się na obniżenie swoich wynagrodzeń. Stachowiak zaś rozwiązał umowę, bo nie mógł uzyskać swoich należności na czas - czytamy na stronie klubowej Denizlisporu, który pisze również o "agresywnym nastawieniu" Polaka.
Stachowiak w rozmowie z "Przeglądem Sportowy" odpiera zarzuty. Przyznał, że klub zalegał mu pieniądze za trzy ostatnie miesiące. W związku z pandemią koronawirusa zaproponował działaczom dwa rozwiązania. Pierwsze zakładało, że piłkarz połowę należności otrzyma w kwietniu, a resztę we wrześniu. Drugie oznaczało podpisanie nowego wieloletniego kontraktu. Obie propozycje miały zostać odrzucone.
- Pieniądze nie były najważniejszym powodem mojego odejścia. Nie pierwszy raz w karierze klub, w którym grałem, miał wobec mnie zaległości finansowe. Ale ze mną zawsze można się porozumieć i tak do tej pory to działało. Tymczasem w Denizlisporze nie podjęto ze mną negocjacji i na dodatek zmyślono powody, dla których rozwiązałem kontrakt - twierdzi Stachowiak. I dodał: Musieli coś wymyślić, bo kibice są źli, że klub opuścił czołowy gracz. A sytuacji z koronawirusem użyli jako pretekstu.
Turecki klub podkreśla, że szanuje swoich zawodników. Jednocześnie narzeka na brak pomocy ze strony Tureckiego Związku Piłki Nożnej. - Nie dostaliśmy od federacji nawet kurusza [1 lira turecka = 100 kuruszy = ok. 60 groszy - przyp. red.]. Piłkarzem Denizlisporu jest także Radosław Murawski.
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Sport.pl Live .