Szef FIFA marzy, by koronawirus zmiótł europejskich gigantów? Wiele mówiące słowa

Prezes FIFA Gianni Infantino nie ma wątpliwości, że koronawirus na zawsze zmieni piłkę nożną. Nie tylko on. Głosów, twierdzących, że świat najpopularniejszego sportu globu zostanie przez pandemię przeorany, jest więcej.

Z powodu pandemii koronawirusa wszystkie piłkarskie rozgrywki świata zostały zawieszone poza czterema krajami: Nikaraguą, Białorusią, Tadżykistanem i Burundi. Kluby ponoszą ogromne straty związane z odwołanymi meczami i transmisjami telewizyjnymi. Nie wiadomo, kiedy rozgrywki zostaną wznowione. Nie ma jednak wątpliwości, że skutki kryzysu wywołanego przez pandemię będą ciągnąć się długo po wznowieniu rozgrywek.

Bez szczepionki, kibice nie przyjdą na stadion

Na ważny aspekt zwrócił uwagę w środę dziennik "The Times": kibice nie wrócą na stadiony, dopóki nie będzie dostępna szczepionka na koronawirusa. To twierdzenie jest zresztą zgodne z badaniami opinii publicznej, które zostały przeprowadzone wcześniej w USA. Ok. 70 procent kibiców zapowiedziało, że nie pojawi się na stadionach, dopóki się nie zaszczepi przeciwko koronawirusowi. A to znaczy, że kluby stracą poważną część swoich dochodów.

- To będzie pobudka dla całego futbolu - mówi w rozmowie z telewizją Sky Sports, były piłkarz reprezentacji Szkocji, Graeme Souness, ktory pokusił się o przewidywania, jak wstrząs finansowy zmieni świat piłki nożnej. - Przede wszystkim nastąpi wielka korekta w zarobkach piłkarzy - uważa Szkot. Były piłkarz, a obecni komentator uważa, że kryzysu praktycznie nie odczują najlepiej zarabiający, czyli największe gwiazdy. Natomiast ci z drugiego szeregu muszą się przygotować na dużą obniżkę uposażenia.

Zobacz wideo Czołowe ligi planują powrót do gry.

- Dobrzy piłkarze nie będą mogli liczyć na takie zarobki, jakie mieli w ostatnich 5-10 latach - mówi Souness. - Kluby nie będzie stać, by tyle płacić. Mam nadzieję, że się mylę, ale to będzie wielka pobudka dla wszystkich w kraju. Może z wyjątkiem sześciu najlepszych klubów.

Najbardziej ucierpią najbiedniejsi

Zdaniem Sounessa pandemia przyczyni się do powiększenia przepaści, jaka dzieli najbogatszych od reszty. Popiera go w tym przewidywaniu były reprezentant Anglii, Gary Neuville. Bez kibiców na trybunach zawodowy futbol, poza dwoma najwyższymi ligami w Anglii, praktycznie przestanie istnieć.

- Ponad 50 procent zawodników w League One i League Two [trzeci i czwarty poziom ligowy w Anglii] za osiem tygodni zostanie bez pracy, bo skończą się ich kontrakty - mówi Neuville w telewizji Sky Sports. - To przerażająca statystyka. Kluby nie będą miały żadnych pieniędzy, by zatrudnić ich z powrotem na kolejny sezon, bo nie będą miały żadnych przychodów.

Były reprezentant Anglii dodaje: - To będzie szok dla całego futbolu. Ludzie mówią: tak zawsze było, wirus będzie również szansą dla niektórych. Ostatecznie jednak najbardziej ucierpią ci na samym dole drabiny. Ci, którzy nigdy nie zarobili nawet tysiąca funtów na tydzień, a nie ci, którzy dostają po 200 tys.

FIFA chce wykorzystać pandemię?

W kontekście słów obu cytowanych Brytyjczyków kuriozalnie brzmią słowa Gianniego Infantino, szefa Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej. On też uważa, że świata piłki nożnej po pandemii zmieni się nie do poznania. Jednak jego słowa z wywiadu dla "La Gazzetta dello Sport" brzmią jak pobożne życzenia, a nie realna ocena rzeczywistości. - Futbol po wirusie będzie zupełnie inny - mówi Infantino. - Będzie jeszcze bardziej inkluzywny, bardziej prospołeczny, bardziej wspierający innych i bardziej lokalny, ale równocześnie jeszcze bardziej globalny, mniej arogancki i bardziej otwarty.

Trudno powiedzieć, z czego czerpie Infantino swoje przewidywania przyszłości. Może z pragnienia osobistej zmiany. Mówi bowiem: - Będziemy lepsi, bardziej ludzcy i bardziej wrażliwi na prawdziwe wartości.

Jedno jest jednak pewne. Szef FIFA chce wykorzystać epidemię, to zwiększenia swojego wpływu na świat futbolu. - Może powinniśmy przeprowadzić reformę piłkarskiego świata przez zrobienie kroku w tył. Mniej turniejów, ale bardziej interesujących. Może mniej zespołów, ale bardziej wyrównanych. Mniej meczów, żeby chronić zdrowie zawodników, ale bardziej trzymających w napięciu. To nie jest fantastyka. Ocenimy szkody, zobaczymy, jak możemy je pokryć i co musimy poświęcić. Ci, którzy zarządzali swoją "firmą" w zdrowy sposób, skorzystają. Potem zaczniemy od początku. W przyszłości musimy mieć co najmniej 50 drużyn, które mogą wygrać mundial, a nie tylko osiem w Europie i dwa w Ameryce Południowej. Musimy mieć 50 klubów, które mogą wygrać klubowe mistrzostwa świata, a nie tylko pięć czy sześć europejskich. A tylko dwadzieścia z tych pięćdziesięciu będzie drużynami europejskimi, co i tak będzie lepiej niż teraz z tymi pięcioma czy sześcioma.

Czytając takie słowa Infantino, można by przypuszczać, że szef FIFA o niczym tak nie marzy, jak o tym, żeby koronawirus zmiótł europejskie wielkie kluby, aby piłka nożna mogła rozwijać się równomiernie na wszystkich kontynentach.

Z rynku wyparuje 9,3 miliarda euro

Jeszcze inaczej zmiany w piłce nożnej widzi Graham Hunter z portalu ESPN. Dziennikarz ma obawia się, że dla wielu piłkarzy zabraknie pracy. "Wiele klubów będzie zmuszonych sprzedawać swoich piłkarzy, by pokryć dziurę w budżecie. Pytanie, czy automatycznie znajdzie się taka sama liczba kupujących?" - pisze. Hunter ma jednak nadzieję, że więcej piłkarzy pójdzie za przykładem Wayne'a Rooneya i zacznie w się w końcu upominać o swoje prawa. Były reprezentant Anglii głośno zaprotestował, gdy sezon piłkarski w Anglii wciąż trwał, gdy inne ligi z obawy o zdrowie kibiców i zawodników, zawiesiły rozgrywki. "Zastanawiam się, czy niektórzy z elity piłkarzy wrócą bardziej zdecydowani zabierać głos, bardziej wojowniczo nastawieni i gotowi do walki o lepszy, sprawiedliwszy i bardziej zrównoważony kalendarz, gdy wszystko wróci - może nie do "normy" - ale do jakieś nowej normalności"?

Szef Uli Hoeness, honorowy prezes Bayernu, też jest zdania, że po pandemii świat futbolu będzie inny. Przede wszystkim uważa, że skończą się transfery za grubo ponad 100 mln euro.

CIES (Międzynarodowe Centrum Badań nad Sportem) ocenia, że wartość piłkarzy w pięciu najsilniejszych ligach świata spadnie z powodu pandemii o 28 procent. Oznacza to, że majątek klubów uszczupli się w ten sposób o ponad 9,3 miliarda euro. Dla klubów, które swój budżet opierały na sprzedaży zawodników lub brały pożyczki pod wartość zawodników zespołu, oznacza to katastrofę.

Więcej o:
Copyright © Agora SA