Jedyny piłkarz, który przyprawił Jose Mourinho o zawał serca. Miał zostać nowym Messim

- Byłem chory i przerażony. Czułem ogromną, potężną presję. Nikt w futbolu nie chce mówić o tych problemach - wspomina Bojan Krkić. Gdy wchodził do Barcelony, bił rekordy, a kibice i eksperci widzieli w nim kolejnego Lionela Messiego. Jego kariera potoczyła się jednak zupełnie inaczej i zdecydował się opuścić Europę, by poszukać szczęścia.

Tydzień z... to nowy cykl na Sport.pl, w którym codziennie przez siedem dni publikujemy artykuły dotykające wspólnego tematu. Od 23 do 29 marca zajmujemy się największymi niespełnionymi talentami w piłce nożnej.

Była 91. minuta meczu. Yaya Toure podał piłkę w pole karne do Bojana, który huknął z całej siły w okienko bramki Julio Cesara. Camp Nou eksplodowało z radości z awansu do finału Ligi Mistrzów, ale euforia trwała tylko kilka sekund - sędzia nie uznał gola, wyłapując zagranie ręką Toure. - Bojan to jedyny piłkarz, który przyprawił mnie o zawał serca - wyjawił kilka lat później Jose Mourinho, wspominając tę sytuację. Porażka prowadzonego przez niego Interu Mediolan z Barceloną (0:1) była "najpiękniejszą w jego karierze", bo pozwoliła na awans do finału LM w 2010 roku (we Włoszech Inter wygrał 3:1).

Bojan miał wtedy dopiero 20 lat, ale na świeczniku znajdował się od dłuższego czasu. - Po triumfie w LM w 2009 roku rozmawiałem z Thierrym Henrym. Powiedział, że przyszedł do Barcelony, by wreszcie wygrać LM. Pomyślałem sobie "wow, ten koleś to absolutna gwiazda, a wznosi ten puchar po raz pierwszy dopiero mając jakieś 30 lat, a ja mam zaledwie 18" - wspominał Bojan po latach. - Są piłkarze, którzy nigdy nawet nie grali w LM, więc czuję się uprzywilejowany.

Nieuniknione porównania z Lionelem Messim. Valdano, Rijkaard i Guardiola zachwalali Bojana

Ale większość kibiców zdaje się postrzegać jego karierę inaczej. To naturalny odruch, ale czy słuszny? Bojan od początku kariery musiał nosić ciężar etykietki "nowego Lionela Messiego". Pochodzący z Serbii Hiszpan jest o zaledwie trzy lata młodszy od Messiego, a tego typu porównania były nieuniknione - łączył ich podobny wzrost, styl gry i pozycja. No i przede wszystkim kosmiczny talent. Bojan podobno strzelił około 900 goli w drużynach młodzieżowych Barcelony. Jorge Valdano - legenda Realu Madryt - widział w nim następnego Raula, a ówczesny trener "Dumy Katalonii" Frank Rijkaard określał go mianem "skarbu". - Jest tylko kilku piłkarzy z magicznym dotykiem. Bojan jest jednym z nich - głosił Pep Guardiola.

Zobacz wideo Radosław Murawski o sytuacji w Turcji: Ludzie patrzyli na mnie, jakbym był chory. Śmiali się

Bojan stał się gwiazdą, jeszcze przed 18. urodzinami. Debiutował w Barcelonie w wieku 16 lat i 26 dni, bijąc rekord Messiego. Trzy dni później zadebiutował w LM, zmieniając Messiego i bijąc rekord klubu. Mając 17 lat i 53 dni strzelił pierwszego gola, bijąc rekord Barcelony. Kilka miesięcy później strzelił zwycięskiego gola w ćwierćfinale LM z Schalke - była to pierwsza bramka w LM piłkarza urodzonego w latach 90.. Przy okazji jest trzecim najmłodszym strzelcem w historii tych rozgrywek. Tamten sezon skończył z 10 golami, bijąc rekord Raula.

Rekord gonił rekord. Ale rzadko kiedy zwraca się uwagę na to, jak zainteresowanie mediów i kibiców może wpłynąć na młodego chłopaka. - Nagle okazało się, że nie mogę normalnie chodzić po ulicach, wybrać się na urodziny czy do kina - powiedział w wywiadzie z Sidem Lowem w "Guardianie". - To wszystko działo się bardzo szybko. Radziłem sobie czysto piłkarsko, ale nie pod względem osobistym - wyjawił.

Wróg hiszpańskich kibiców. "Ten nagłówek mnie zabił. Ludzie myśleli, że nie chcę grać"

W 2008 roku stał się wręcz wrogiem hiszpańskich kibiców. Odmówił przyjęcia powołania do reprezentacji Hiszpanii i z domu oglądał, jak jego koledzy świętują zdobycie mistrzostwa Europy. - Pewnego dnia zobaczyłem gazetę i tytuł "Hiszpania powołała Bojana, a ten powiedział nie". Ten nagłówek mnie zabił, brzmiał, jakbym miał wszystko gdzieś. Pamiętam jak byłem w Murcii, a ludzie mnie obrażali. Nie znali sytuacji, myśleli, że po prostu nie chcę grać. Najbardziej boli mnie to, że za tym tytułem prawdopodobnie stali ludzie z federacji. Mówiłem Fernando Hierro [dyrektor sportowy], że nie mogę grać, wiedział to również Luis Aragones [ówczesny trener], a mimo to zostałem powołany. Czułem się bardzo samotny - mówił Bojan.

Jak się okazało, cierpiał na ataki paniki. - W pewnym momencie ciało powiedziało stop. Stany lękowe atakują każdego inaczej. Rozmawiałem z osobą, która czuła, jakby jej ciało biło 1000 razy na minutę. Ja zmagałem się z zawrotami głowy i czułem się, jakbym był chory. I tak cały czas, przez 24 godziny na dobę. Tutaj czułem ogromną presję, potężną, która nigdy nie odchodziła - mówił w rozmowie z "Guardianem", wskazując na głowę. 

W lutym 2008 roku - na kilka miesięcy przed Euro, na które nie pojechał - miał zagrać przeciwko Francji. Nie zagrał, oficjalnie ze względu na problemy żołądkowe.- Czułem się dobrze, gdy wchodziłem do szatni. Ale nagle poczułem potężne zawroty głowy, byłem przerażony, zacząłem panikować. Położyłem się na ławce. Wtedy przeżyłem to po raz pierwszy, potem takie epizody powtarzały się. Zdecydowałem, że nie mogę pojechać na Euro, musiałem się odizolować.

"Byłem chory i przerażony. Powiedziałem, że potrzebuję wakacji. Bomba eksplodowała"

Opinia publiczna długo nie wiedziała, co wydarzyło się tak naprawdę. Dlaczego Bojan nie wyjawił prawdy od razu? - Bałem się. Byłem chory i przerażony. Nie wiedziałem co robię. W rozmowie z telewizją klubową powiedziałem, że potrzebuję wakacji. Wiedziałem, że to nie były dobre słowa... ale w tym wieku nie wiesz, co robisz. Bomba eksplodowała, potem staraliśmy się ugasić ogień. Czułem, że muszę uciec, w jakikolwiek sposób. Patrząc z perspektywy czasu nie dziwię się tym reakcjom - wspominał. Przy okazji wypowiedział chyba kluczowe zdanie w całej tej historii: - Nikt nie chce mówić o takich problemach. Piłka nożna nie jest tym zainteresowana.

Gdy w końcu zadebiutował w dorosłej kadrze we wrześniu 2008 roku, zrobił to przy akompaniamencie gwizdów i wyzwisk kibiców. Co gorsza, jego 10 minut w spotkaniu z Armenią pozostają jego jedynymi w barwach reprezentacji Hiszpanii, co najlepiej świadczy o tym, że jego kariera nie potoczyła się tak, jak planowano. - Gdy pojawiłem się, byłem nazywany "nowym Messim". Jeśli porównujecie mnie z Messim... ale jakiej kariery oczekiwaliście? - pytał Bojan. Oczekiwania były ogromne, ale czy wielki niewypał można uznać piłkarza, który przez cztery lata w Barcelonie strzelił 41 goli w 163 meczach, dwukrotnie wygrywał Ligę Mistrzów i zdobył trzy mistrzostwa? Potem Bojan strzelał gole we Włoszech (Roma i Milan), Holandii (Ajax), Anglii (Stoke) i Niemczech (Mainz). Momentami pokazywał przebłyski swojego potencjału, ale zbyt rzadko.

Drastyczna zmiana w życiu Bojana. "Wiedziałem, że nie będzie łatwo"

Sam Bojan czuł, że musi coś zmienić. W zeszłym roku "żadna z ofert z Europy go nie przekonała" i zdecydował się na drastyczny krok. Przeniósł się do Kanady i występuje w grającym w MLS Montreal Impact. - To nie była łatwa decyzja. Gdy trzeba podjąć trudną decyzję, twój mózg od razu stawia ściany i przeszkody, które musisz pokonać. Pokonując te stopnie stajesz się silniejszy i rozwijasz jako człowiek. To był jeden z głównych celów tej przeprowadzki. Wiedziałem, że nie będzie łatwo, nikt nie mówił, że tak będzie. Skorzystałem z tej okazji i zrobiłem to dla siebie. By udowodnić sobie, że potrafię, że mogę być szczęśliwy zarówno na boisku, jak i poza nim - tłumaczył w rozmowie z "The Athletic". Patrice Bernier - legenda klubu i asystent trenera - stwierdził, że Bojan "może wznieść klub na wyższy poziom".

W świecie futbolu regularnie pojawiają się młode talenty, a presja jest na nich większa niż kiedykolwiek. Część kibiców zdążyła już skreślić Martina Odegaarda. Norweg przeszedł do Realu Madryt w wieku 15 lat i przez jakiś czas znajdował się w cieniu, ale teraz mając 21 lat zachwyca i jest blisko powrotu do "Królewskich" - tym razem w roli czołowego piłkarza. Do składu Barcelony przebojem wdarł się zaledwie 17-letni Ansu Fati, lepsze i gorsze występy w Realu Madryt notuje 19-letni Vinicius Junior, a Atletico Madryt wiąże wielkie nadzieje z Joao Felixem - zapłaciło za 20-latka ponad 120 mln euro! Dla tych trzech ostatnich piłkarzy Bojan ma jedną radę: - Niech cieszą się futbolem i nie odpływają na tej fali. Potrzebują dobrego środowiska i odpowiednich przyjaciół. 

Już kilka tygodni temu Bojan na łamach katalońskiego "Sportu" apelował o lepszą ochronę młodych piłkarzy. - Jak to możliwe, że 14, 15-letni chłopcy dostają wielomilionowe kontrakty? Oni nadal muszą się rozwijać, wciąż się uczą - napisał i zaapelował do FIFA o zakazanie transferów wśród piłkarzy poniżej 18. roku życia. - Prawa rynku transferowego nie powinny ich dotyczyć - twierdzi.

Piłka nożna jest w tej chwili najmniej ważna

W rozmowie z The Athletic Bojan wyjawił swoje podejście do życia. - Najważniejszy jest umysł. Musisz być świeży, zmotywowany, kochać tę grę i czuć się ważny. To jest mój cel. Czuję, że piłka sprawia mi radość i tak chcę żyć. To nie trofea są najważniejsze, tylko doświadczenia. To, co przeżyłeś, to, co jest w twoim sercu. Nikt nie może ci tego zabrać - powiedział Bojan. Chwilowo piłka nożna i tak zeszła na dalszy plan. - Boli mnie to, ale jest najmniej ważna. Pandemia wywróciła nasze życia do góry nogami. Nie interesuje mnie, kiedy znowu będziemy mogli zagrać, wrócimy do treningów, czy zakończymy rozgrywki i kto będzie mistrzem. Wszelkie prognozy wydają mi się nie na miejscu. Nie rozumiem ich - napisał w felietonie dla "Sportu".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.