- Jednego dnia słyszymy, żeby nie wychodzić z domu i chronić się przed zakażeniem koronawirusem, a następnego dnia budzimy się rano i trzeba się ewakuować. Na tym parkingu było z 200 osób. Każdego dnia przybywa ludzi chorych, wygląda to podobnie jak w Polsce, a teraz jeszcze to trzęsienie ziemi. Nam się na szczęście nic nie stało, ale są ludzie, którzy stracili samochody, domy, dorobek całego życia. Albo i w ogóle życie, bo podali już informację, że jeden chłopak 15-letni zmarł - mówi Kądzior w rozmowie ze Sport.pl