Jak informował portal Goal.com, Ronaldinho został zatrzymany w Paragwaju pod zarzutem posiadania fałszywego paszportu. Policja zatrzymała również jego brata - Roberto. Obaj fałszywych dokumentów używali do wjazdu na teren Paragwaju, gdzie zostali zaproszeni przez Nelsona Belottiego, właściciela kasyna. Formalnie Ronaldinho nie miał prawa opuszczać Brazylii, gdyż policja skonfiskowała jego paszport ze względu na długi wobec państwa.
Ronaldinho, upadła megagwiazda o najbardziej charakterystycznym uśmiechu na świecie, kojarzony z Brazylią równie mocno co Jezus z Rio, legitymował się paragwajskim paszportem. Jakby zupełnie nikt nie miał prawa go kojarzyć. Media w Brazylii puentują, że magia Ronaldinho wciąż działa. Policjanci, którzy zakuli go w kajdanki i z workiem na głowie wyprowadzili z hotelu, później robili sobie z nim zdjęcia. Brazylijczyk pozował z uśmiechem i charakterystycznie ułożonymi palcami.
Prokurator Federico Delfino powiedział dla BBC, że wiedzieli oni, iż popełnili przestępstwo, ale zrobili to "niechcący". - Bracia zgodzili się na karę alternatywną. Może być to grzywna na rzecz lokalnej organizacji charytatywnej - informowała brytyjska telewizja.
Ronaldinho i jego brat uzgodnili też z prokuratorem treść porozumienia o dobrowolnym poddaniu się karze. Decyzji prokuratora nie przychylił się jednak sąd, który nakazał aresztowanie zaledwie dwie godziny po uwolnieniu Brazylijczyków. Były piłkarz miał wystąpić w Asuncion podczas charytatywnej imprezy na rzecz jednego ze szpitali. Później zaplanowano także promocję jego książki.
Noc wraz z bratem były zawodnik spędził w jednym z paragwajskich więzień. Agencja France Presse podała, że w sobotę obaj zostaną przesłuchani, a potem staną przed sądem, który zdecyduje, czy pozostaną w areszcie. Jak informuje telewizja Globo, postępowanie wobec Brazylijczyka zostało poszerzone i dotyczyć będzie przede wszystkim osób, dzięki którym trafił do Paragwaju i które pomogły mu sfałszować dokumenty.