- Kiedy w końcu obudzimy się z tego koszmaru? - pytała oficjalna strona RB Salzburg po porażce z Altach (2:3). Mistrzowie Austrii co prawda w czwartek pokonali LASK Linz i awansowali do finału krajowego pucharu, ale z ostatnich dziewięciu meczów wygrali zaledwie dwa (pokonali wspomniany LASK i drugoligowe Amstetten, również w pucharze).
Obniżka formy to nic dziwnego; każdy zespół na świecie miałby problemy po stracie kluczowych postaci. Salzburg padł ofiarą własnego sukcesu i dlatego już zimą odeszli Erling Haaland (26 goli i 7 asyst w 22 meczach, przeszedł do Borussii Dortmund), Takumi Minamino (9 goli i 11 asyst w 22 meczach, gra w Liverpoolu) i Marin Pongracić (jeden z liderów defensywy przeszedł do Wolfsburga). Co gorsza dla Austriaków, Haaland i Minamino odeszli dzięki zapisanym w ich kontraktach klauzulom (20 i 8 mln) - co oznacza, że nie dość, że otrzymali za nich mniej, niż wynosiła ich wartość rynkowa, to jeszcze nie mieli nic do powiedzenia i nie mieli wystarczająco dużo czasu na przygotowanie ich następców.
Jak to ważne, pokazał przykład Haalanda. Jeszcze rok temu o tej porze przesiadywał na ławce, a głównym snajperem był Munas Dabbur - w 128 meczach strzelił 72 gole i zaliczył 31 asyst dla Salzburga. Już zimą ogłoszono jego transfer do Sevilli, który nastąpił po zakończeniu sezonu. W tym czasie Haaland przygotowywał się do nowej roli, powoli wchodząc do zespołu. Ale od sierpnia do grudnia z ciekawostki stał się gwiazdą światowego formatu. - Wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Haaland odszedł trochę szybciej, niż byśmy tego chcieli - przyznał Jesse Marsch, trener austriackiego klubu.
- To dobrze, że budujemy sobie reputację klubu rozwijającego talenty. Już w zimowym oknie transferowym wielu piłkarzy chciało do nas przyjść i wybrać nas kosztem większych klubów bo wiedzą, że mogą tutaj wykonać kolejny krok w swojej karierze - dodał Marsch. Ze względu na częste zmiany w kadrze momenty przestoju, kryzysu są nieuniknione. Przede wszystkim, gdy rozbudzone zostały wielkie oczekiwania - grą w półfinale Ligi Europy czy dobrymi występami w LM przeciwko Liverpoolowi i Napoli.
Ale jak piszą austriackie media o ostatnich wynikach Salzburga "zrzucanie winy na odejście Minamino czy Haalanda jest zbyt proste". Od 14 lutego Salzburg grał z LASK Linz (2:3), dwukrotnie z Eintachtem Frankfurt (1:4 i 2:2), Austrią Wiedeń (2:2), Altach (2:3) i w czwartek ponownie z LASK (1:0). Tylko w tym ostatnim meczu ekipa Marscha zachowała czyste konto; we wcześniejszych pięciu spotkaniach straciła aż 14 bramek (dla porównania, w całym sezonie 2018/19 w lidze austriackiej Salzburg stracił tylko 27 bramek). W tabeli ligowej za 2020 rok Salzburg zajmuje 10. miejsce z 1 punktem w trzech meczach; St. Polten i Hartberg są niżej tylko przez katastrofalny bilans bramkowy.
- Brakuje nam pewności siebie. Nie jestem w stanie powiedzieć, co poszło nie tak - mówił bramkarz Cican Stanković po niedawnej porażce z Altach. - Na treningach prezentuje się dobrze, ale nie pokazujemy tego w najważniejszych momentach na boisku - twierdzi Marsch, a z jego słowami zgadza się napastnik Mergim Berisha, który "nie rozumie przyczyn" obecnego stanu rzeczy.
Kto by spodziewał się przed sezonem, że to RB Salzburg najbardziej zyska na podzieleniu punktów? Tak będzie teraz, bo ligowi dominatorzy (sześć mistrzostw z rzędu to najlepszy wynik w historii austriackiej Bundesligi) na kolejkę przed końcem rundy zasadniczej tracą już 6 punktów do LASK-u - choć sami byli liderami od 2. do 18. kolejki. Dodatkowo to ekipa z Linzu jest ostatnim przedstawicielem Austrii w pucharach; wyeliminował AZ Alkmaar i w 1/8 finału Ligi Europy zagra z Manchesterem United (Salzburg został pokonany przez Eintracht Frankfurt).
To jednak nie oznacza, że Salzburg zejdzie z tronu. Nawet w trudnym momencie wyeliminował najgroźniejszego rywala z krajowego pucharu i po raz siódmy z rzędu zagra w finale - z ostatnich 52 spotkań Pucharu Austrii wygrali... aż 50! Najważniejsza walka to jednak ta o mistrzostwo; Salzburg miewał już problemy, jak w sezonach 2016/17 i 2017/18, gdy liderami po rundzie jesiennej byli Altach i Sturm Graz. Nie przeszkodziło to jednak Salzburgowi w wygraniu ligi w obu przypadkach i to z ogromną przewagą (18 i 13 pkt). A mistrzostwo oprócz prestiżu to łatwiejsza droga do Ligi Mistrzów. Trzeba o tym pamiętać, zwłaszcza że Salzburg jeszcze nigdy nie przeszedł pomyślnie przez kwalifikacje do LM; zagrał w niej dopiero, gdy krajowy współczynnik zapewnił mistrzowi automatyczne miejsce w fazie grupowej (co zależało również od... wyników w lidze angielskiej).
Ekipa Marscha nie powinna również narzekać na brak dopływu świeżej krwi. Młodzi piłkarze przebojem wdarli się do ćwierćfinału młodzieżowej LM, pokonując mistrzów Anglii Derby County aż 4:1 Austriacy wygrali LM w 2017 roku, a w tej edycji wyeliminowali również Porto (obrońcę tytułu)..