Oficjalnie! Iker Casillas zakończył karierę. Chce zostać szefem hiszpańskiej federacji

Iker Casillas zakończył sportową karierę. Legenda Realu Madryt wystartuje teraz w wyborach na szefa hiszpańskiej federacji piłkarskiej.

O decyzji Ikera Casillasa poinformował prezes FC Porto, czyli klubu, w którym bramkarz spędził ostatnie lata kariery. - Iker przybył do Porto aby zjeść ze mną lunch i przekazać swoją decyzję o zakończeniu kariery - powiedział Pinto da Costa cytowany przez portugalskie media. 

Zobacz wideo

Casillas jest wychowankiem Realu Madryt, którego barw bronił do 2015 roku. W klubie z Estadio Santiago Bernabeu Hiszpan rozegrał 725 meczów. Z Realem wywalczył m.in. pięć mistrzostw Hiszpanii i trzy Ligi Mistrzów. Przed blisko pięcioma laty Casillas trafił do FC Porto, z którym wywalczył jedno mistrzostwo Portugalii.

Wraz z reprezentacją Hiszpanii bramkarz wywalczył dwa mistrzostwa Europy (2008 i 2012) oraz mistrzostwo świata (2010). W kadrze Casillas rozegrał 167 meczów, co daje mu pod tym względem drugie miejsce w historii. Więcej występów w narodowych barwach ma tylko Sergio Ramos.

Iker Casillas oficjalnie zakończył karierę i chce zostać prezes hiszpańskiej federacji

Casillas będzie teraz startował w wyborach na szefa hiszpańskiej federacji piłkarskiej. O tym, że Casillas prosto z boiska trafi do gabinetu, plotkowano od kilku miesięcy. W maju bramkarz FC Porto niespodziewanie przeszedł zawał serca i zawiesił piłkarską karierę. Co prawda wrócił już do treningów, ale wciąż nie zagrał w żadnym meczu. A że w tym roku mają odbyć się wybory na nowego prezesa hiszpańskiej federacji, to od grudnia Casillas miał być namawiany, by zgodził się wystartować i zepchnąć ze stanowiska Luisa Rubialesa, na którego krzywo patrzą czołowe postaci hiszpańskiego futbolu.

Były kapitan Realu Madryt w ostatnich tygodniach spotkał się z wieloma kolegami z boiska, by zapytać o ich poparcie. Po jego stronie są m.in. byli kapitanowie FC Barcelony - Andres Iniesta i Carles Puyol. Mówi się, że w przypadku jego zwycięstwa, Puyol mógłby zostać wiceprezesem. Wtedy hiszpańskim związkiem rządziliby mistrzowie świata, którzy szacunkiem cieszą się nawet wśród kibiców rywali. W związku mógłby zapanować od dawna niewidziany spokój. Rządzący nim obecnie Rubiales jest skonfliktowany choćby z Davidem Aganzo, przewodniczącym związku zawodowych piłkarzy, czy z Javierem Tebasem, szefem La Ligi, który z przyjemnością wytyka mu wszystkie błędy. O ich poparcie Casillas nie musi nawet walczyć. Już je ma jak w banku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.