Portal FourFourTwo.com wybrał 50 najlepszych meczów ostatniej dekady. W ostatnim artykule poznaliśmy pierwszą dziesiątkę, w tym podium. Na trzecie miejsce zasłużył mecz z 29 listopada 2010 roku, kiedy FC Barcelona pokonała u siebie Real Madryt aż 5:0.
Gospodarze do przerwy prowadzili 2:0 po golach Xaviego oraz Pedro. W drugiej połowie dwie bramki dołożył David Villa, a wynik ustalił Jeffren. - Wstałem i oklaskiwałem to, co zobaczyłem. Był to najlepszy występ, jaki kiedykolwiek widziałem - powiedział po meczu angielski napastnik, Wayne Rooney.
Pep Guardiola rozbił Real Madryt prowadzony przez Jose Mourinho i był to jeden z ważniejszych kroków w drodze po kolejne mistrzostwo Hiszpanii.
Drugie miejsce w zestawieniu portalu FourFourTwo.com zajęła niesamowita pogoń Manchesteru City za Queens Park Rangers. Przed ostatnią kolejką Premier League w sezonie 2011/12 zespół prowadzony przez Roberto Manciniego miał tyle samo (86) punktów, co Manchester United. City prowadzili w tabeli dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu oraz meczów bezpośrednich (wygrali oba 6:1 oraz 1:0). Drużyna z Etihad Stadium potrzebowała tylko wygranej z broniącymi się przed spadkiem londyńczykami.
O ile mecz zaczął się zgodnie z planem, o tyle jego końcówka przeszła do historii rozgrywek. Nie tylko w Anglii. W 39. minucie prowadzenie gospodarzom dał Pablo Zabaleta. W 48. minucie do wyrównania doprowadził jednak Djibril Cisse, a 18 minut później kolejną bramkę dla QPR zdobył Jamie Mackie. Warto dodać, że od 55. minuty goście grali w osłabieniu przez czerwoną kartkę dla Joey'a Bartona.
Kiedy wydawało się, że po mistrzostwo Anglii sięgnie jednak Manchester United, który w tym samym czasie prowadził z Sunderlandem 1:0, na Etihad Stadium stało się coś niesamowitego. W 2. minucie doliczonego czasu gry gola na 2:2 strzelił Edin Dżeko, a chwilę później wygraną City dał Sergio Aguero. Po raz pierwszy od 44 lat niebieska część Manchesteru mogła cieszyć się z mistrzostwa kraju.
- To był najbardziej szokujący wynik w historii MŚ, rzeź. Kto oglądał ten mecz, nigdy go nie zapomni - pisze FFT. Mecz, który portal wybrał na zwycięzcę, nie był tak zacięty. On w ogóle nie był zacięty. Nie zmienia to jednak faktu, że na stałe wszedł do historii futbolu. Był 8 lipca 2014 roku, kiedy reprezentacje Brazylii i Niemiec spotkały się w półfinale mundialu na stadionie w Belo Horizonte.
Chociaż u gospodarzy z powodu kontuzji nie mógł grać Neymar, a Thiago Silva pauzował za kartki, to cały świat spodziewał się zaciętego boju o awans do finału MŚ. Nic bardziej mylnego. Już do przerwy, po dwóch golach Toniego Kroosa oraz bramkach Thomasa Muellera, Miroslava Klose i Samiego Khediry, Niemcy prowadzili aż 5:0!
Po przerwie Brazylijczyków dobił gole Andre Schuerrle. Honor gospodarzy w 90. minucie uratował Oscar, który ustalił wynik meczu na 1:7. Porażka Brazylii była pierwszą u siebie w meczu turniejowym od 62 spotkań, to znaczy od Copa America 1975 (1:3 z Peru) oraz najwyższą w historii, wyrównując przegraną 0:6 z Urugwajem w Mistrzostwach Ameryki Południowej 1920 roku.
W mediach mecz został określony mianem Mineirazo, w nawiązaniu do Maracanazo - finału Mistrzostw Świata 1950, w którym Brazylia niespodziewanie przegrała u siebie z Urugwajem.
Pierwsza dziesiątka najlepszych meczów dekady wg FourFourTwo.com: