Cierpliwa Legii i nerwowy Bayern [TAKTYCZNE PODSUMOWANIE WEEKENDU]

Choć podobno to w Polsce włodarze klubów nie mają cierpliwości, właściciel Legii pozwolił trenerowi pracować w obliczu kryzysu, a dziś jego klub ponownie lideruje w tabeli. Bardziej nerwowo było w Monachium, gdzie z Bayernem pożegnał się Niko Kovac. O meczach tych zespołów (i nie tylko) w kolejnym Taktycznym Podsumowaniu Weekendu.

Trafiony - zatopiony (Eintracht - Bayern 5:1)

Do porażki Bayernu w takich rozmiarach konieczny jest splot nieszczęśliwych okoliczności. Goście niemal cały mecz grali w dziesiątkę, ich rywalom wychodziło wszystko. Tym niemniej Kovacia usprawiedliwia to w niewielkim stopniu. Jeszcze niedawno można sobie było wyobrazić zawodników z Bawarii dyktujących warunki nawet w takich okolicznościach, nadrabiających brak zawodnika nieustanną ruchliwością i mądrym przesuwaniem się. W sobotę jednak o czymś takim nawet nie było mowy. Mając na boisku jednego zawodnika mniej Bayern nie mógł stosować pressingu i kiedy trzeba było bronić się w inny sposób, zamykając strefy na własnej połowie, okazało się, że robić tego nie potrafi. Eintracht z łatwością wynajdywał dziury między zawodnikami gości, nie bał się zaangażować w ofensywę większej liczby graczy i w ten sposób bez trudu wymieniał podania. Z kolei Bayern z wielkim trudem rozprowadzał akcje pod naporem pressujących gospodarzy. Szwankowało zapewnienie szerokości przy rozegraniu i utrzymanie odpowiednich odległości między zawodnikami. W ten sposób stanowili oni łatwy cel dla próbujących odebrać piłkę graczy Eintrachtu. Na własnej połowie Bayern zanotował 23 straty, co w czasach gry opartej na posiadaniu piłki byłoby czymś zupełnie nie do pomyślenia.

Liczba meczu: 1 - tyle celnych strzałów z pola karnego oddał Bayern. Ten strzał możecie zobaczyć poniżej:

Zobacz wideo

Trafiony - pływa (Arka - Legia 0:1)

Czwarta wygrana Legii rodziła się w bólach, mimo że rywal zbyt wysoko poprzeczki nie postawił. Legia ponownie pokazała sporo defensywnej stabilności, zostawiając sobie jednego zawodnika do ubezpieczania pary stoperów, choć w większości przypadków i oni sami nie mieli kłopotów z przechwytywaniem dłuższych piłek. Przez cały mecz Arka zagrała ich wczoraj 47 i było to ponad 20 procent wszystkich zagrań. Tym samym mecz przebiegał według schematu: próba znalezienia luk w obronie Arki przez Legię, zwykle z przeniesieniem akcji na skrzydło - odbiór gdynian - długie podanie - natychmiastowa strata - ponowny atak Legii. W efekcie gospodarze spędzili wczoraj przy piłce ledwie 13 minut, a celnie zagrywali ją do przodu co 90 sekund. W takich okolicznościach warszawianie mogli praktycznie bezstresowo przystąpić do ataku, lecz sforsowanie szeregów obronnych gdynian przerastało ich możliwości. Często zbyt łatwo dawali się wypychać na skrzydła, nie podejmując w środku pola choćby odrobiny ryzyka. Legioniści skonstruowali 100 akcji ofensywnych, a przez centrum pola gry zostało przeprowadzonych ledwie 12 z nich. Efektem był nadmiar mało efektywnych wrzutek, a mecz rozstrzygnął jeden z bardzo niewielu momentów agresywniejszej walki o piłkę na połowie rywala i zagranie bardziej ryzykownego podania.

Liczba meczu: 8 - tyle razy Legia odzyskała piłkę na połowie Arki

Niezatapialny (Aston Villa - Liverpool 1:2)

W kolejnym meczu Liverpoolowi udaje się wydrzeć zwycięstwo w ostatnich minutach i w kolejnym rywal popełnia ten sam błąd, cofnięcia się zbyt głęboko i pozwalania na dostarczanie piłek w pole karne. Tym niemniej goście długimi momentami meczu (zwłaszcza w pierwszej połowie) atakowali bez przekonania, mając ogromne problemy przede wszystkim przy tworzeniu przewagi indywidualnie. Przy zmasowanej defensywie Aston Villi wygrywanie pojedynków było niemal koniecznością, tymczasem przez cały mecz zawodnicy Liverpoolu zanotowali ledwie sześć udanych dryblingów, z kolei spora część podań prostopadłych wyrzucała ich w boczne sektory boiska. Dopiero przeprowadzone przez Kloppa zmiany wniosły nieco ożywienia, pomogło też opóźnianie obiegów bocznych obrońców, którzy przedzierając się z głębi stawali się trudniejsi do upilnowania, co w połączeniu z coraz głębiej grającymi rywalami, ułatwiało graczom Liverpoolu przedzieranie się w okolice pola karnego. W ostatnich 20 minutach pytaniem nie było już "czy" ale "kiedy" padnie bramka, w tym okresie goście oddali na bramkę rywali aż 12 strzałów.

Liczba meczu: 80 - tyle procent udanych odbiorów zanotowali gracze Aston Villa

Więcej o:
Copyright © Agora SA