W ośrodku treningowym Feyenoordu na wracających z Amsterdamu piłkarzy, czekało kilkuset kibiców. Krzyczeli, że porażka 0:4 w tak beznadziejnym stylu jest wstydem, kazali piłkarzom wziąć się do roboty, a Jaapowi Stamowi, w ogóle z tej roboty zrezygnować. Bo się nie nadaje.
W niedzielę jego zespół przegrał prestiżowy mecz z Ajaksem – przez 90 minut nie oddał ani jednego celnego strzału, choć już w 40 minucie przegrywał 0:4. Nie potrafił jednak odpowiedzieć w żaden sposób, a dominacja gospodarzy (65 proc. posiadania piłki, 12 celnych strzałów) była niepodważalna. W drugiej połowie wynik nie uległ już zmianie.
Porażka w 11. kolejce z największym rywalem przelała czarę goryczy, która zbierała się w kibicach Feyenoordu od początku sezonu. Ich drużyna gra słabo: z pięciu ostatnich meczów przegrała trzy, zajmuje dopiero 12 miejsce w tabeli i do liderującego Ajaksu traci aż 15 punktów.
Holenderskie media podają, że policjanci zdołali oddzielić autobus od kibiców i do żadnych rękoczynów nie doszło. Żaden z kibiców nie został zatrzymany.