Zobacz najnowszy odcinek "Sekcji Piłkarskiej"
Maroko, Walia, Litwa, Belgia - to rywale reprezentacji Polski w fazie grupowej mistrzostw świata w piłce nożnej sześcioosobowej, które w sobotę zaczynają się na Krecie. Nasza drużyna, prowadzona przez Klaudiusza Hirscha, na greckim turnieju bronić będzie tytułu wicemistrzów świata, który wywalczyła przed rokiem w Portugalii. Chociaż wtedy uznano to za wielki sukces, to teraz ambicje naszych zawodników są jeszcze większe.
- Znamy już smak finału, a doświadczenie z porażki sprawia, że chciałoby się zagrać taki mecz raz jeszcze i tym razem odnieść lepszy rezultat. Czujemy się mocni, mocniejsi niż rok temu - zapowiadał w rozmowie ze Sport.pl Hirsch.
Relacje i materiały z mistrzostw świata w piłce nożnej sześcioosobowej na Sport.pl.
Przed rokiem na turnieju, który odbył się w Lizbonie, reprezentacja Polski odniosła wielki sukces, zdobywając srebrne medale. Zespół Hirscha w fazie grupowej pokonał Oman, Tunezję oraz Słowenię. W 1/8 finału Polacy pokonali Chorwację (4:2), w ćwierćfinale poradzili sobie z Anglią (3:0), a w półfinale z Portugalią (2:1). W finale od naszej reprezentacji lepsi okazali się Niemcy, którzy po emocjonującym i wyrównanym meczu wygrali 1:0.
- Zeszłoroczny turniej, który z jednej strony był dla nas wielkim sukcesem, z drugiej zakończył się rozczarowaniem. Finał z Niemcami pokazał, że mieliśmy spore rezerwy, jeśli chodzi o przygotowanie mentalne do meczu - powiedział nam Hirsch.
O ile przed rokiem Polacy na turniej jechali bez szumnych zapowiedzi, o tyle na tegorocznym mundialu ich ambicje ponownie sięgają co najmniej finału. Co najmniej, bo jak podkreśla selekcjoner, drużynę stać na zdobycie złotego medalu.
- Rok temu nie mogliśmy mówić inaczej, bo mistrzostwa świata były dla nas wielką niewiadomą. Mimo wszystko czuliśmy, że możemy zajść daleko, bo większość kadry miała doświadczenia z kilku poprzednich mistrzostw Europy. Tam co prawda medalu nie zdobyliśmy, jednak doznaliśmy kilku bardzo pouczających porażek. Odpadaliśmy w dziwnych, nieszczęśliwych okolicznościach. Dwa razy zabrakło nam niewiele, by znaleźć się w strefie medalowej. Cieszę się, że na pierwszych mistrzostwach świata udało się wyciągnąć wnioski i zajść tak daleko - mówił Hirsch.
- Jak będzie teraz? Nie wypada nam mówić inaczej niż tak, że chcielibyśmy, by nasza przygoda na turnieju na Krecie trwała do samego końca. Znamy już smak finału, a doświadczenie z porażki sprawia, że chciałoby się zagrać taki mecz raz jeszcze i tym razem odnieść lepszy rezultat. Czujemy się mocni, mocniejsi niż rok temu, ale tak samo mówi pewnie kilka innych drużyn.
Tegoroczne mistrzostwa świata od poprzednich różnić będzie większa liczba zespołów. W Portugalii wystąpiły 32 reprezentacje, na Krecie będzie ich 40. Podzielono je na osiem grup po pięć drużyn w każdej. Polacy w pierwszej fazie turnieju zmierzą się kolejno z Maroko (sobota, 21:00), Walią (wtorek, 11:00), Litwą (czwartek, 14:00) oraz Belgią (piątek, 9:00). Na piątkowy wieczór zaplanowano również 1/8 finału. W sobotę odbędą się ćwierćfinały, a w niedzielę półfinały oraz mecze decydujące o medalach.
- To jest turniej i tu trzeba skupiać się na każdym kolejnym meczu. Zaczynamy od tego, że chcemy wyjść z grupy. A to już będzie trudniejsze niż rok temu, bo w niej jest pięć drużyn, a nie cztery jak ostatnio. Faza pucharowa? Na razie o niej nie myślę, ale wiadomo, że już w jej pierwszej rundzie można trafić na naprawdę mocne drużyny. Chciałbym, byśmy do turnieju podeszli jak rok temu, gdy wzajemnie budowaliśmy się każdym kolejnym zwycięstwem i awansem. Pozytywnie się nakręcaliśmy, wzmacnialiśmy pewność siebie i dało to zadowalający efekt - mówił nam Hirsch.
Czym w ogóle jest piłka nożna sześcioosobowa, popularnie nazywana "socca"? To odmiana futbolu, w której występuje pięciu zawodników w polu oraz bramkarz. Mecze odbywają się na sztucznej trawie, boisko ma wymiary około 46x24 metry, a bramki 4x2 metry. Spotkanie rozgrywane jest w formacie 2x20 minut.
- "Socca" zawiera mnóstwo elementów futsalu. Wszystko dzieje się na małej przestrzeni, zawodnicy muszą podejmować decyzje w mgnieniu oka. Do tej gry potrzeba zawodników bardzo dobrze wyszkolonych technicznie, ale też bardzo szybko myślących i podejmujących odpowiednie decyzje w możliwie jak najkrótszym czasie. Wszystko dzieje się dużo szybciej niż w piłce nożnej jedenastoosobowej - opowiadał Hirsch.
Jak były selekcjoner reprezentacji Polski w futsalu skompletował kadrę na mistrzostwa świata w piłce nożnej sześcioosobowej? Nasi zawodnicy na co dzień uczestniczą w rozgrywkach tej dyscypliny sportu, nad którą czuwa Playarena. Zrzesza ona około 100 tysięcy zawodników uprawiających piłkę nożną sześcioosobową w naszym kraju.
Hirsch: - Trzeba podkreślić jak ważne jest tu podejście zawodników. Oni nie grają dla pieniędzy, tylko z pasji. Chociaż są amatorami i nie otrzymują za grę wynagrodzenia, to ich świadomość i profesjonalne podejście do sprawy są godne najwyższego uznania. Sami zawodnicy sprawiają, że w naszej współpracy możemy kierować się bardzo profesjonalnymi zasadami. Oni wiedzą po co jadą na turniej, dlaczego znaleźli się w tej drużynie. Reprezentanci Polski mają świadomość tego, że zostali wybrani spośród niemal 100 tysięcy zawodników uprawiających tę dyscyplinę i czują odpowiedzialność w związku z tym. Dla nich to olbrzymia nobilitacja i widać to na boisku.
Dlaczego zatem warto oglądać i wspierać reprezentację Polski podczas mundialu? - Każdy, kto choć raz zobaczył mecz "szóstek", zakochał się w tej dyscyplinie sportu i postawie tej reprezentacji. Już podczas śpiewania hymnu widać, ile dla tych zawodników znaczy możliwość reprezentowania kraju na arenie międzynarodowej. Dla nich to zaszczyt i spełnienie marzeń. Poza tymi wartościami gwarantujemy jakość i emocje. Oby do samego finału - przekonywał selekcjoner.