Polska zostanie mistrzem świata? Czuje się mocniejsza niż rok temu, gdy wywalczyła srebro

Już w sobotę, meczem z reprezentacją Maroka, Polacy rozpoczną udział w mistrzostwach świata w piłce nożnej sześcioosobowej. Nasza drużyna bronić będzie tytułu drugiej drużyny globu, jednak w tym roku jej ambicje są jeszcze większe niż na poprzednim turnieju. Transmisje z meczów Polaków na Sport.pl, na YouTube Sport.pl oraz Facebooku Sport.pl.

Zobacz najnowszy odcinek "Sekcji Piłkarskiej"

Zobacz wideo

Maroko, Walia, Litwa, Belgia - to rywale reprezentacji Polski w fazie grupowej mistrzostw świata w piłce nożnej sześcioosobowej, które w sobotę zaczynają się na Krecie. Nasza drużyna, prowadzona przez Klaudiusza Hirscha, na greckim turnieju bronić będzie tytułu wicemistrzów świata, który wywalczyła przed rokiem w Portugalii. Chociaż wtedy uznano to za wielki sukces, to teraz ambicje naszych zawodników są jeszcze większe.

- Znamy już smak finału, a doświadczenie z porażki sprawia, że chciałoby się zagrać taki mecz raz jeszcze i tym razem odnieść lepszy rezultat. Czujemy się mocni, mocniejsi niż rok temu - zapowiadał w rozmowie ze Sport.pl Hirsch.

Relacje i materiały z mistrzostw świata w piłce nożnej sześcioosobowej na Sport.pl.

Polska powalczy o złoto

Przed rokiem na turnieju, który odbył się w Lizbonie, reprezentacja Polski odniosła wielki sukces, zdobywając srebrne medale. Zespół Hirscha w fazie grupowej pokonał Oman, Tunezję oraz Słowenię. W 1/8 finału Polacy pokonali Chorwację (4:2), w ćwierćfinale poradzili sobie z Anglią (3:0), a w półfinale z Portugalią (2:1). W finale od naszej reprezentacji lepsi okazali się Niemcy, którzy po emocjonującym i wyrównanym meczu wygrali 1:0.

- Zeszłoroczny turniej, który z jednej strony był dla nas wielkim sukcesem, z drugiej zakończył się rozczarowaniem. Finał z Niemcami pokazał, że mieliśmy spore rezerwy, jeśli chodzi o przygotowanie mentalne do meczu - powiedział nam Hirsch.

O ile przed rokiem Polacy na turniej jechali bez szumnych zapowiedzi, o tyle na tegorocznym mundialu ich ambicje ponownie sięgają co najmniej finału. Co najmniej, bo jak podkreśla selekcjoner, drużynę stać na zdobycie złotego medalu.

- Rok temu nie mogliśmy mówić inaczej, bo mistrzostwa świata były dla nas wielką niewiadomą. Mimo wszystko czuliśmy, że możemy zajść daleko, bo większość kadry miała doświadczenia z kilku poprzednich mistrzostw Europy. Tam co prawda medalu nie zdobyliśmy, jednak doznaliśmy kilku bardzo pouczających porażek. Odpadaliśmy w dziwnych, nieszczęśliwych okolicznościach. Dwa razy zabrakło nam niewiele, by znaleźć się w strefie medalowej. Cieszę się, że na pierwszych mistrzostwach świata udało się wyciągnąć wnioski i zajść tak daleko - mówił Hirsch.

- Jak będzie teraz? Nie wypada nam mówić inaczej niż tak, że chcielibyśmy, by nasza przygoda na turnieju na Krecie trwała do samego końca. Znamy już smak finału, a doświadczenie z porażki sprawia, że chciałoby się zagrać taki mecz raz jeszcze i tym razem odnieść lepszy rezultat. Czujemy się mocni, mocniejsi niż rok temu, ale tak samo mówi pewnie kilka innych drużyn.

Turniej powiększony

Tegoroczne mistrzostwa świata od poprzednich różnić będzie większa liczba zespołów. W Portugalii wystąpiły 32 reprezentacje, na Krecie będzie ich 40. Podzielono je na osiem grup po pięć drużyn w każdej. Polacy w pierwszej fazie turnieju zmierzą się kolejno z Maroko (sobota, 21:00), Walią (wtorek, 11:00), Litwą (czwartek, 14:00) oraz Belgią (piątek, 9:00). Na piątkowy wieczór zaplanowano również 1/8 finału. W sobotę odbędą się ćwierćfinały, a w niedzielę półfinały oraz mecze decydujące o medalach.

- To jest turniej i tu trzeba skupiać się na każdym kolejnym meczu. Zaczynamy od tego, że chcemy wyjść z grupy. A to już będzie trudniejsze niż rok temu, bo w niej jest pięć drużyn, a nie cztery jak ostatnio. Faza pucharowa? Na razie o niej nie myślę, ale wiadomo, że już w jej pierwszej rundzie można trafić na naprawdę mocne drużyny. Chciałbym, byśmy do turnieju podeszli jak rok temu, gdy wzajemnie budowaliśmy się każdym kolejnym zwycięstwem i awansem. Pozytywnie się nakręcaliśmy, wzmacnialiśmy pewność siebie i dało to zadowalający efekt - mówił nam Hirsch.

"Socca", czyli gra z mnóstwem elementów futsalu

Czym w ogóle jest piłka nożna sześcioosobowa, popularnie nazywana "socca"? To odmiana futbolu, w której występuje pięciu zawodników w polu oraz bramkarz. Mecze odbywają się na sztucznej trawie, boisko ma wymiary około 46x24 metry, a bramki 4x2 metry. Spotkanie rozgrywane jest w formacie 2x20 minut.

- "Socca" zawiera mnóstwo elementów futsalu. Wszystko dzieje się na małej przestrzeni, zawodnicy muszą podejmować decyzje w mgnieniu oka. Do tej gry potrzeba zawodników bardzo dobrze wyszkolonych technicznie, ale też bardzo szybko myślących i podejmujących odpowiednie decyzje w możliwie jak najkrótszym czasie. Wszystko dzieje się dużo szybciej niż w piłce nożnej jedenastoosobowej - opowiadał Hirsch.

 

Jak były selekcjoner reprezentacji Polski w futsalu skompletował kadrę na mistrzostwa świata w piłce nożnej sześcioosobowej? Nasi zawodnicy na co dzień uczestniczą w rozgrywkach tej dyscypliny sportu, nad którą czuwa Playarena. Zrzesza ona około 100 tysięcy zawodników uprawiających piłkę nożną sześcioosobową w naszym kraju.

Hirsch: - Trzeba podkreślić jak ważne jest tu podejście zawodników. Oni nie grają dla pieniędzy, tylko z pasji. Chociaż są amatorami i nie otrzymują za grę wynagrodzenia, to ich świadomość i profesjonalne podejście do sprawy są godne najwyższego uznania. Sami zawodnicy sprawiają, że w naszej współpracy możemy kierować się bardzo profesjonalnymi zasadami. Oni wiedzą po co jadą na turniej, dlaczego znaleźli się w tej drużynie. Reprezentanci Polski mają świadomość tego, że zostali wybrani spośród niemal 100 tysięcy zawodników uprawiających tę dyscyplinę i czują odpowiedzialność w związku z tym. Dla nich to olbrzymia nobilitacja i widać to na boisku.

Dlaczego zatem warto oglądać i wspierać reprezentację Polski podczas mundialu? - Każdy, kto choć raz zobaczył mecz "szóstek", zakochał się w tej dyscyplinie sportu i postawie tej reprezentacji. Już podczas śpiewania hymnu widać, ile dla tych zawodników znaczy możliwość reprezentowania kraju na arenie międzynarodowej. Dla nich to zaszczyt i spełnienie marzeń. Poza tymi wartościami gwarantujemy jakość i emocje. Oby do samego finału - przekonywał selekcjoner.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.