Studenci z Poznania chcą wyremontować boisko dla uchodźców. "Grają po kilka godzin dziennie. Tak zapominają o traumach"

Boisko znajduje się w ośrodku dla uchodźców w Katanii. Grają na nim dzieci z afrykańskich krajów, które przypłynęły na Sycylię w poszukiwaniu bezpieczeństwa i lepszej przyszłości. Jest wyjątkowe. Choć nierówne, to właśnie na nim, wszyscy czują się równi. Wiecznie zajęte, bo otwarte dla każdego.
Zobacz wideo

To miał być projekt, jakich wiele na studiach dziennikarskich. Na zaliczenie przedmiotu, który niewiele ma wspólnego z wybranym kierunkiem. – Musieliśmy przygotować akcję crowdfundingową, a przy okazji nauczyć się pracy w grupie, zarządzania projektami, przewidywania szans i zagrożeń – wymienia Izabella Adamczak, jedna ze studentek odpowiedzialnych za projekt. – Natalia, nasza koleżanka, była w Katanii na wymianie studenckiej i robiła tam badania potrzebne do pracy magisterskiej. Pisze o uchodźcach. Mówiła nam o tym boisku – opowiadają studenci dziennikarstwa z Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu. - Poruszyła nas historia tego miejsca. Widzieliśmy, że pomoc jest tam bardzo potrzebna, więc postanowiliśmy to boisko wyremontować.

Projekt akcji okazał się tak dobry, że profesor zaproponował jego realizację. Zaczęli działać: szukać sponsorów, ambasadorów, robić akcje promocyjne i zbiórkę na „Polak Potrafi”. Potrzeba 120 tys. zł. – Od dawna słyszeliśmy takie głosy: pomagajmy uchodźcom, ale tam, na miejscu. Wysyłajmy im potrzebne rzeczy, ale tam, gdzie są, nich tutaj nie przyjeżdżają. Teraz jest szansa się wykazać, żeby za słowami poszły czyny – mówi Wojtek Pierzchalski.

– Ktoś zapyta: „czemu boisko, a nie jakieś podstawowe rzeczy?”, bo oni już te podstawowe rzeczy mają. A z rozmów z wolontariuszami wyszło na to, że to boisko jest dla nich bardzo ważne. Właściwie z niego nie schodzą, grają po kilka godzin dziennie. Tam zapominają o problemach, o traumach. Tam wszyscy są równi – wyjaśnia Iza. – Wreszcie, po raz pierwszy w życiu mogą poczuć się dziećmi. Ot tak, pograć z kolegami w piłkę. Dla nas to normalne, dla nich nie. Opiekunowie boją się o ich zdrowie, bo to boisko jest już bardzo zużyte: ma dziury, trawa się podwija, jest nierówne, bardzo łatwo o upadek – dodaje Natalia.

„Nie jesteśmy przygotowani na ich historie”

Od 2013 roku przypłynęło do Katanii 690 tys. uchodźców z Afryki. Co czwarty był dzieckiem. Miejsce na łodzi kosztuje od tysiąca do 5 tys. dolarów, a podróż trwa kilka dni. Średnio jedna z 47 osób na łodzi umiera.

- Do ośrodka Cooperativa Prospettiva trafiają sieroty. Zazwyczaj mają od 10 do 18 lat, choć zdarzają się też młodsze dzieci. Zazwyczaj przez kilkanaście dni idą przez pustynię, żeby dotrzeć do Libii. Czasami trafiają tam szmuglowani w ciężarówkach. Pochodzą z różnych krajów, ale najczęściej z Nigerii, Somalii i Wybrzeża Kości Słoniowej. Później przez kilka miesięcy, a w niektórych przypadkach nawet kilka lat, niewolniczo pracują, widzą śmierć swoich kolegów, po czym przemytnik wsadza ich na przepełnioną łódź i przez kilka dni płyną przez Morze Śródziemne. Czekają aż jakaś organizacja pozarządowa wyłowi ich z tego morza i da drugą szasnę – opowiada Natalia. – A później muszą zeznawać. Pytania są szczegółowe: co widzieli na morzu, kto im pomógł, czy mają rodziców, czemu zrobili to, a nie tamto. Rozgrzebywanie ran – dodaje.

Aktywiści, których tam poznała powiedzieli jej, że osoby spotykające się z uchodźcami powinny mieć wsparcie psychologów. – To prawda, nie jesteśmy gotowi na poznanie ich historii. Ja nie byłam, dużo płakałam. Bardzo długo trwa weryfikacja historii, które opowiadają, bo są tak nieprawdopodobne, tak niewyobrażalnie straszne, że sąd nie chce w nie uwierzyć. Ale gdy pytasz ich jak było, to odpowiedzą, że nieźle. Oni grają w tę piłkę i wtedy nikt ich nie pyta, ile osób stracili po drodze – mówi.

Ci, którym udaje się przeżyć, trafiają do różnych ośrodków. Ten Cooperativa Prospettiva położony jest w lesie i przypomina znane w Polsce świetlice środowiskowe. Tam odpoczywają po podróży, mogą dojść do siebie i zintegrować się z nowym otoczeniem. Najlepiej na boisku. - Tam zostałem przyjęty i wkroczyłem w dorosłość, to serce całego stowarzyszenia. Jedyne darmowe w okolicy – mówi jeden z chłopców. – Co roku odbywają się antyrasistowskie mecze – dodaje kolejny.

Studenci z Poznania chcą zorganizować następny. Ale już na nowym boisku: równym, bez dziur, z nową sztuczną trawą. – Będzie przypominać nasz Orlik. Wybraliśmy już firmę, która się tym zajmie. Wcześniej budowała m.in. stadion w Katanii – zdradza Iza. - Ze względu na tak wysoką sumę, w akcję chcemy zaangażować jak najwięcej osób. Bez wsparcia ludzi na PolakPotrafi.pl nie uda nam się zrealizować celu – dodaje. Na budowę boiska potrzeba około 120 tys. zł. Właśnie tyle wynosi próg zbiórki zorganizowanej na PolakPotrafi.pl. Pieniądze można wpłacać do połowy września.

Zbiórkę można wspomóc TUTAJ.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.