Były kolega z reprezentacji skrytykował zmarłego Reyesa. "Nie zasługuje na hołd jak bohater"

Jose Antonio Reyes w sobotę zginął w wypadku samochodowym. Z całego świata płyną słowa wsparcia dla rodziny byłego piłkarza m.in. Realu Madryt, Atletico i Sevilli, ale jego kolega z reprezentacji Hiszpanii, bramkarz Santiago Canizares, stwierdził, że 35-latek nie zasługuje na taki hołd, bo jechał za szybko.

"Zbyt szybka prędkość jest nagannym zachowaniem. W tym wypadku była też inna ofiara. Reyes nie zasługuje na hołd, jakby był bohaterem. Oczywiście żałuję jednak tego, co się stało i modlę się za jego duszę" - napisał na swoim profilu na Twitterze Santiago Canizares.

Pierwsza część jego wpisu wzbudziła olbrzymie kontrowersje wśród obserwujących go kibiców. Zaczęli pisać w komentarzach, że takie słowa są w tym momencie nie na miejscu. Radzili usunąć wpis i przeprosić. Canizares po kilkudziesięciu minutach tłumaczył się w kolejnym poście. "Może nie wyjaśniłem się jasno. Oczywiście zasługuje na hołd za to, jaki miał wkład w piłkę nożną i jego karierę".

Marca: Reyes jechał ponad 200 km na godzinę

W sobotę Reyes jechał razem z dwoma kuzynami autostradą A-376 z Sewilli do rodzinnej Utrety. 23-letni Jonathan również zginął w wypadku, a Juan Manuel, siedzący na tylnym siedzeniu, trafił do szpitala w stanie krytycznym. Marca informuje, że ma poparzone 60 procent ciała. Do wypadku doszło około godziny 11:40 na wysokości miasta Alcala de Guadaira. Według hiszpańskich mediów piłkarz miał jechać ponad 200 kilometrów na godzinę, stracić panowanie nad samochodem i wypaść z drogi. Wtedy samochód stanął w płomieniach.

Jose Antonio Reyes grał m.in w Sevilli, Realu Madryt, Atletico, Espanyolu i Arsenalu. Ostatni sezon spędził w Extremadura UD, klubie z Segunda Division. Jego pogrzeb odbędzie się w poniedziałek w Utrecie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.