Norwegia odniosła najwyższe zwycięstwo w historii mistrzostw świata do lat 20, a jej zawodnik Erling Braut Haaland zdobył aż dziewięć bramek! Już do przerwy Norwegia prowadziła 5:0, a na początku drugiej połowy zawodnik Hondurasu dostał czerwoną kartkę. Potem padło jeszcze siedem goli. Norwegia nie jest jeszcze pewna awansu: zajmuje trzecie miejsce w grupie z trzema punktami i musi poczekać na rozstrzygnięcia meczów w innych grupach (do 1/8 finału awansują cztery najlepsze drużyny z trzecich miejsc; grup jest sześć).
Nie wszyscy jednak wierzą w uczciwość tego spotkania, zwłaszcza wobec tego, że Norwegia potrzebowała bardzo wysokiego zwycięstwa (właśnie w okolicach dziesięciu bramek), by móc marzyć o awansie. - Honduras musiał zostać bardzo dobrze opłacony, by przegrać tak wysoko. Ktoś z kontaktami z ekipą Hondurasu musiał zarobić duże pieniądze na tym meczu, bo na takich imprezach nie padają tak wysokie wyniki - napisał na Twitterze były norweski piłkarz Jespe Mathisen, ekspert tamtejszej telewizji TV2. - Ten występ śmierdział. Smutno było patrzeć na grę Hondurasu - dodał.
Sprawę skomentował również prezes Honduraskiego Związku Piłki Nożnej Jorge Solomon. - FIFA ma odpowiedzialne osoby za takie sprawy. Jeśli do czegoś doszło, to zbada tę sprawę. My mamy za mało informacji - powiedział w rozmowie z honduraskimi mediami dodając, że w przypadku takich wyników śledztwo jest normalną i automatyczną reakcją władz światowej federacji.