Byli reprezentanci atakują Euzebiusza Smolarka i PZP. Spór o to, który związek zawodowy piłkarzy ma być najważniejszy.

Trwa spór między Polskim Związkiem Piłkarzy i jego prezesem Euzebiuszem Smolarkiem a grupą byłych reprezentantów Polski, z Piotrem Świerczewskim na czele. Sport.pl otrzymał oświadczenie, w którym dawni koledzy Smolarka zarzucają mu brak chęci współpracy.

Gra toczy się o reprezentowanie kilku tysięcy zawodników oraz milionową dotację z FIFPro, czyli z międzynarodowego związku zawodowego piłkarzy. Po jednej stronie sporu jest Polski Związek Piłkarzy, od ponad 20 lat walczący o prawa pracownicze piłkarzy i od 2019 kierowany przez Euzebiusza Smolarka. Po drugiej stronie - grupa byłych reprezentantów na czele z Piotrem Świerczewskim, Arkadiuszem Radomskim, Radosławem Majdanem i Michałem Żewłakowem.

Byli kadrowicze zarzucają PZP, że od jakiegoś czasu związek mniej przykłada się do walki o prawa piłkarzy, a bardziej o interesy swoich działaczy. Kadrowicze nie tylko wytykają PZP nieprawidłowości, ale założyli też konkurencyjny dla PZP związek PZZS "Sport Assistance". W ubiegłym roku spór o to, kto będzie głównym polskim związkiem zawodowym trafił do FIFPro. Ta organizacja wykluczyła PZP ze swoich struktur i poprosiła oba związki, by do czasu rozstrzygnięcia sprawy powstrzymały się od działalności. Sport.pl otrzymał oświadczenie w którym "SA" informuje, że zastosowała się do tej sugestii, natomiast PZP tę prośbę ignoruje. Prezes Euzebiusz Smolarek odpowiada: - My niczego nie zamierzamy zawieszać.

Zobacz wideo

Smolarek kontra byli reprezentanci

Założycielem PZP, który przez dwie dekady jako jedyna organizacja w Polsce odpowiadał za ochronę praw i interesów pracowniczych zawodników, był Marek Pięta. W latach 80. Pięta grał w Widzewie Łódź, tam spotkał Włodzimierza Smolarka. To on, według słów jego syna Euzebiusza, zainspirował Piętę do stworzenia na wzór holenderskiego VVCS (Vereniging van Contractspelers) związku zawodowego profesjonalnych piłkarzy. W celach wymienionych na stronie PZP znajdujemy ochronę praw, reprezentowanie interesów piłkarzy w Ekstraklasie i PZPN, czy doradztwo prawne. Po śmierci Pięty w 2016 roku schedę przejął Artur Leśniak, jego zięć, który podczas Walnego Zgromadzenia PZP został jednogłośnie wybrany prezesem.

Rok później do zarządu wybrano Smolarka juniora, który od lat krążył między Rotterdamem a Łodzią. W kwietniu tego roku 38-latek został prezesem. - To fajna klamra dwóch dekad. Wszystko zaczął tata, teraz sprawy wziął w ręce syn - tłumaczył nam Smolarek.

Zaraz po śmierci Pięty rozpoczęła się jednak walka o stery PZP. Kilku byłych piłkarzy, m.in. Świerczewski i Radomski, zarzucali członkom związku, że stworzyli z niego organizację rodzinną, która przestała dbać o interesy piłkarzy. Argumentem, który miał to potwierdzać, była obecność w strukturach PZP nie tylko Leśniaka, ale także drugiego zięcia Pięty, Karola Gorzenia. Według opozycjonistów, PZP stracił również mandat do reprezentowania piłkarzy, bo kilka miesięcy temu został wykluczony ze struktur międzynarodowej federacji FIFPro.

Gdy w ubiegłym roku, jeszcze przed wybraniem Smolarka na prezesa, okazało się, że bitwa o PZP jest dla grupy kadrowiczów przegrana, ci w ramach kontrataku założyli organizację, którą nazwali Polskim Związkiem Zawodowym Sportowców "Sport Assistance". W lutym 2018 roku doprowadzono nawet do negocjacji "Sport Assistance" z przedstawicielami PZP, na których ci drudzy mieli odrzucić propozycję współpracy. Do kolejnego spotkania doszło w Holandii. Tam decyzję o przyszłości mandatu na reprezentowanie zawodników w naszym kraju miała podjąć FIFPro. Gra szła o kilka tysięcy zawodników, na pomoc którym FIFPro przeznacza co roku milionową dotację. Obecni na spotkaniu byli m.in. Arkadiusz Radomski i córka Pięty, Monika Pięta-Leśniak. Sytuacja była patowa: PZP był wykluczony ze struktury FIFPro, choć bez prawomocnego wyroku, "SA" nie miał natomiast podmiotowości prawnej.

Boniek: Nowe otwarcie w PZP

Władze PZP nie zamierzały czekać na wyrok FIFPro i wybrały Smolarka na nowego prezesa. Ten od razu wziął się do roboty. Przyjechał do Warszawy, gdzie spotkał się z prezesem PZPN Zbigniewem Bońkiem i prezesem Ekstraklasy Marcinem Animuckim. W rozmowie ze Sport.pl tłumaczył: - Ze Świerczewskim nigdy nie grałem, tak samo z Majdanem. To nie są moi koledzy. Poza tym chcę robić swoje i się nimi nie przejmuję. Robię to dla piłkarzy, a nie dla tych ludzi (…) Byłem w Holandii i negocjacje trwają. Chcemy je skończyć jak najszybciej. Ale do działania nie potrzebujemy FIFPro. Nasz mandat to członkowie, których PZP ma ponad dwa tysiące.

Wizyta w stolicy była częścią jego kampanii. Na twitterowym koncie prezesa PZPN pojawiło się nawet zdjęcie Bońka z prezesem Smolarkiem i komentarzem "Brawo, nowe otwarcie w PZP. Ebi Smolarek został Prezesem. Gratuluję i jestem gotowy do pomocy czy współpracy".

W niedzielę "Sport Assistance" przekazało Sport.pl oświadczenie w którym postawiło PZP szereg zarzutów. Głównym jest brak podporządkowania się sugestii FIFPro o zawieszeniu działalności i posługiwanie się logo federacji, która w grudniu wykluczyła PZP ze struktur. - Uznaliśmy, że najwłaściwsze będzie czekanie na ostateczne rozstrzygnięcie sprawy przez federację FIFPro. Finalna decyzja ma zapaść w pierwszej połowie 2019 roku - czytamy w liczącym trzy strony dokumencie.

Trwając w okopach

- PZP nie powinien działać, ale to robi, nie powinien też używać logo FIFPro, ale to robi. My chcemy być w porządku wobec FIFPro i zawiesiliśmy działalność. Sprawa jest w toku i w najbliższym czasie powinniśmy poznać decyzję, czy PZP zostaje w strukturach. Pan Smolarek mówi, że FIFPro nie jest mu potrzebna, ale to nieprawda. PZP oczywiście może działać jako inny twór, ale dla wiarygodności należałoby, aby mieli poparcie federacji - tłumaczy Sport.pl Arkadiusz Radomski, jeden z obecnych podczas ubiegłorocznego spotkania z Holandii. - Ja o negocjacjach w Holandii nic nie wiem, mnie tam nie było. Nie wiem, dlaczego mielibyśmy coś zawieszać - mówi Smolarek.

Trwa więc przerzucanie się zarzutami i argumentami: PZP twierdzi, że popiera go Boniek i PZPN, "Sport Assistance", że ma poparcie piłkarzy z klubów Ekstraklasy. Świerczewski, Radomski i koledzy przekonują, że PZP po wykluczeniu ze struktur FIFPro nie może już reprezentować polskich zawodników, Smolarek zapewnia, że ta federacja nie jest im do niczego potrzebna. - A na razie trwa jeszcze sprawa w FIFPro - mówi Smolarek -  i czekamy na jej efekt.

Pełna treść oświadczenia przesłanego Sport.pl przez Polski Związek Zawodowy Sportowców "Sport Assistance".

W związku z pojawiającymi się licznymi zapytaniami ze strony członków Polskiego Związku Zawodowego Sportowców Sport Assistance (dalej jako "Sport Assistance"), w przedmiocie funkcjonowania dwóch zawiązków zawodowych reprezentujących interesy zawodników na terenie Polski, poniżej prezentujemy nasze stanowisko.

Sport Assistance powstało z inicjatywy nie tylko byłych, ale i obecnych reprezentantów Polski w piłce nożnej. Powstanie nowego związku zawodowego reprezentującego interesy zawodników piłki nożnej w rzeczywistości było wynikiem zapotrzebowania – istniejącego wśród zawodników – na organizację, która faktycznie będzie pozostawała „w rękach zawodników” i przez to będzie rzeczywiście podejmowała działania na ich rzecz. Polski Związek Piłkarzy nie tylko w ocenie Członków Założycieli, ale i większości zawodników, dotychczas w Polsce w praktyce nie istniał. Zwiększona, choć nadal minimalna aktywność PZP pojawiła się dopiero po powstaniu organizacji Sport Assistance, której udało się pozyskać aprobatę zawodników z 16 klubów ekstraklasy. Jest to o tyle istotne, ponieważ dziś próbuje się szargać imiona głównych założycieli – Piotra Świerczewskiego, Arkadiusz Radomskiego, Radosława Majdana, czy Michała Żewłakowa, którzy w dobrej wierze i z pełną świadomością konieczności istnienia silnej organizacji zrzeszającej piłkarzy, chcą dokonać istotnych zmian w zakresie reprezentowania interesów zawodników piłki nożnej w Polsce. Co istotne, wymienieni założyciele bez jakiegokolwiek wynagrodzenia wspierają Sport Assistance, a w przyszłości chcą angażować się w działania organizacji pro publico bono.

Celem Sport Assistance jest podejmowanie działań faktycznych, a nie li tylko formalnych lub teoretycznych, na rzecz zawodników. Podstawą działania Sport Assistance jest profesjonalizacja działania – dlatego współpracujemy z prawnikami, psychologami, doradcami finansowymi, etc. Równocześnie, naszym zdaniem, podstawą prawidłowego funkcjonowania związku jest komunikacja. Dlatego też, struktura Sport Assistance jest tak zaplanowana, aby zawodnik mógł w sposób sprawny skomunikować się z reprezentującą go organizacją związkową. Nie może dochodzić do sytuacji, w których członek związku zawodowego w rzeczywistości nie wie, że ktoś go reprezentuje lub nie wie do kogo zwrócić się, gdy będzie potrzebował ochrony swoich praw. Niestety, zdarzały się takie sytuacje.

Niewątpliwie, dzisiejsza sytuacja na polskiej arenie organizacji reprezentujących piłkarzy – z punktu widzenia zawodnika – może być źródłem wielu pytań. Z jednej strony, powstał nowy związek zawodowy (Sport Assistance), którego inicjatorami są byli i obecni piłkarze, a zawodnicy z szesnastu klubów ekstraklasy udzielili mu swojego poparcia, z drugiej zaś strony, dotychczasowy związek zawodowy (Polski Związek Piłkarzy [PZP]) w chwili obecnej próbuje polepszyć swoją sytuację zwiększając w ostatnim czasie swoją aktywność. W tym miejscu informujemy, że Sport Assistance próbowało porozumieć się z PZP w zakresie podjęcia ewentualnej współpracy na nowo określonych zasadach. Doszło do spotkania, w trakcie którego przedstawiciele Sport Assistance zwrócili uwagę na kilka istotnych kwestii, które należałoby „wyprostować”/wyjaśnić, m.in: kwestia rodzinnych konotacji w PZP, czy też kwestia wyboru delegatów na Nadzwyczajne Walne Zgromadzeniem Członków PZP przez sms. Jednakże, PZP oświadczyło, że są jedyną pełnoprawną organizacją piłkarzy uznawaną przez PZPN, FIFA i UEFA, dając do zrozumienia, że nie zamierza nawiązywać jakiejkolwiek współpracy. Tym bardziej dziwią nas słowa Pana Euzebiusza Smolarka, aktualnego prezesa PZP, który w swoich aktywnościach mediowych wyraźnie dał do zrozumienia, iż PZP może działać bez FIFPro, które warto przytoczyć: „Wprawdzie liczymy na dalsza owocna współpracę z międzynarodowymi organizacjami, w tym z FIFPro, jednakże swoje działania koncentrujemy głównie na sytuacji piłkarzy w Polsce i niesienie im odpowiedniej pomocy”. Wszakże PZP właśnie na przynależności do FIFPro i uznaniu przez PZPN budowało w stosunku do nowej organizacji pozycję nie tyle wiodącego, co jedynego możliwego organu zrzeszającego piłkarzy w Polsce.

Powyższa sytuacja bardzo zaniepokoiła założycieli i członków Sport Assistance. Skoro nie było możliwości dialogu, postanowiliśmy skontaktować się z Międzynarodową Federacją Piłkarzy Zawodowych (FIFPro lub Federacja) z siedzibą w Holandii, której Polski Związek Piłkarzy jest członkiem oraz której „podlega”. FIFPro zechciało wysłuchać naszych uwag, co z pewnością nie było efektem sugerowanych przez PZP i Pana Smolarka „dobrych układów” Arkadiusza Radomskiego.

Federacja, po wymianie licznej i treściwej korespondencji, postanowiła zorganizować trójstronne spotkanie w Holandii. W spotkaniu udział wzięli przedstawiciele Sport Assistance, PZP oraz FIFPro. W efekcie tegoż spotkania, po dwóch dniach rozmów, FIFPro poprosiła, by związki zawiesiły swoje działania na rzecz zawodników piłki nożnej do momentu zakończenia postępowania w sprawie PZP. Szanując decyzję Federacji, postanowiliśmy zawiesić naszą aktywność do czasu prawomocnego zakończenia rzeczonego postępowania. Jakież było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że PZP nadal nie zawiesiło swoich działań, a nadto przedstawia się wśród piłkarzy jako jedyna pełnoprawna organizacja mogąca ich reprezentować. Przedmiotowa sytuacja jest o tyle kuriozalna, że – zgodnie z doniesieniami prasowymi – Polski Związek Piłkarzy, decyzją z dnia 11 grudnia 2018 roku został wykluczony z członkostwa w FIFPro. Oczywiście, PZP może powoływać się na kwestie formalne, tj. że w chwili obecnej decyzja nie jest jeszcze prawomocna. Niemniej, czy w tej sytuacji właściwe jest posługiwanie się przez PZP logotypem FIFPro i podkreślanie swojej przynależności do tej organizacji? Czy nie jest to wprowadzanie w błąd nie tylko piłkarzy, ale i mediów oraz całej sportowej społeczności, w tym związków zawodowych z innych krajów, których piłkarze występują na polskich boiskach i mogą oczekiwać pomocy?

Bez względu jednak na niestosowanie się przez PZP do ustalonych reguł, uznaliśmy, że najwłaściwszym będzie poczekać na ostateczne rozstrzygnięcie sprawy przez Federację. Finalna decyzja ma zapaść w pierwszej połowie 2019 roku – do tego czasu nie zamierzamy zmieniać ustalonych przez FIFPro zasad i wierzymy, że o przyszłości reprezentowania oraz promocji interesów zawodników w Polsce zadecyduje ostatecznie FIFP

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.