Science 4 Football, czyli piłka od sprytniejszej strony

Jak Stanisław Czerczesow rozwiązał problem "lepszych" piłkarzy? Dlaczego zawodnicy Lille mniej biegali w chłodne wieczory? Jak Polak ocalił zagraniczny klub od częstych kontuzji? Jaki jest wykrywacz piłkarskich kłamstw w temacie jedzenia owoców i warzyw? Kongres Science 4 Football organizowany na obiektach Legii, zaprezentował piłkę od psychologicznej, naukowej, analitycznej i sprytniejszej strony.
Zobacz wideo

Stanisław Czerczesow miał swoje sposoby na piłkarzy w Legii. Może bardziej miał dar załatwiania wszelkich problemów. W pewnym momencie spora grupa zawodników rezerwowych podniosła larum, że są niesprawiedliwie traktowani. Nie grali, a w swojej zgodnej opinii byli lepsi od tych, którzy notorycznie łapali się do pierwszej jedenastki. Czerczesow wysłuchał ich komentarzy i oznajmił, że zorganizuje w tej sprawie spotkanie z tymi „gorszymi”, którzy grają. Tak by „odsunięci” od regularnej gry mogli podzielić się ze wszystkimi swymi emocjami i spostrzeżeniami. Na spotkanie nie odważył się przyjść nikt z rezerwowych.

- Piłkarzom często towarzyszy myślenie science fiction. Wyobrażają sobie, że coś idzie nie tak z przyczyn zewnętrznych, jakby leżących poza nimi. Czasem słucham na naszych sesjach jak narzekają, że wchodzą na 10 minut, albo nie grają. A jak po trzech meczach narzekania i siedzenia na ławce trener nagle chce na nich postawić w ważnym meczu to potem jest konkluzja: Chyba chciał mnie wsadzić na minę. Ja bez rytmu meczowego, a on mnie w takim spotkaniu wystawia – opisywał swoje doświadczenia z niektórymi sportowcami Paweł Frelig, trener mentalny, który współpracował m.in. z reprezentantami Polski oraz drużynami Wisły Płock, Lecha, a obecnie Rakowa Częstochowa.

Na „Science 4 Football”, gdzie był jednym z prelegentów można było posłuchać nie tylko historii i problemów z zakresu coachingu czy psychologii, ale też zapoznać się ciekawymi wnioskami fizjoterapeutów, dietetyków, osób od przygotowania fizycznego, czy tych odpowiedzialnych za monitorowanie piłkarzy.

Ocalić od kontuzji

Odkąd Łukasz Bortnik na stałe pojawił się w Happoelu Ber Shewa, czyli od roku 2016, liczba urazów bezkontaktowych spadła tam o 33 proc., a o 25 proc. zmniejszyła się liczba uszkodzeń tkanki miękkiej. Co roku mniej jest też piłkarzy, którzy walczą z kontuzją uda. Trzy lata temu było ich dziewięciu, dwa lata temu sześciu, obecnie już tylko czterech. Szczęście? Cudotwórstwo? Trener wrzucił na luz? Bortnik, czyli specjalista od przygotowania fizycznego, tylko się uśmiecha. Dane z monitoringu treningów wskazują, że obciążenie graczy jest 30 proc. większe niż było! Dodatkowo biegają oni 10 proc. szybciej niż trzy lata temu. Zbieranie i odpowiednia analiza danych pozwala dość trafnie monitorować treningowe i meczowe obciążenia i reagować na nie, nim buntem zareaguje nadmiernie obciążony mięsień czy więzadło.

Science 4 FootballScience 4 Football Science 4 Football

Jedna rzecz to zbieranie danych, druga ich umiejętne wykorzystywanie. Christopher Carling z Instytutu Treningu i Wydajności w Preston tłumaczył, że 30 stronicowy raport dla trenera, którego drużyna gra co 3 dni, może nie być najlepszym wyjściem.

- Naszą rolą jest zbieranie informacji, ale też ich przekładanie na zwykły język. Wybieranie tych najważniejszych i przekazywanie ich trenerowi w prosty sposób – podkreśla wykładowca.

Tim Gabbett, naukowiec, badacz, który od 20 lat pracuje ze sportowcami i trenerami uprościł zatem komunikację z tą ostatnią grupą. Na podstawie monitoringu danych dotyczących chronicznego obciążenia zawodników oraz tych wskazujących na możliwe obecne wysokie obciążenie operuje w rozmowie z trenerami procentami. Procentami, które wyrażają prawdopodobieństwo odniesienia przez gracza kontuzji.

-Szkoleniowcy dzielą się na tych, do których bardziej trafiają emocje i do tych na których działają liczby. Często na moje uwagi słyszę: Ale ja nie mogę w tym meczu zrezygnować z tego gracza. Przedstawiam zatem szkoleniowcom dane dotyczące obciążenia piłkarza i pokazuję, jakie przy takim funkcjonowaniu jest prawdopodobieństwo jego kontuzji. Gdy zobaczyli, że wynosi 98 proc. rozmowa się szybko kończyła. Nikt nie zaryzykował – mówi Gabbett.

Science 4 FootballScience 4 Football Science 4 Football

Zdaniem trenerów od przygotowania fizycznego chociaż korelacja między znacznym, lub nagłym zwiększeniem obciążeń, a urazami jest powszechnie znana i następuje dość szybko (obrazuje ją grafika przygotowana przez Gabbetta), to jak argumentował nie tylko Gabbett cykliczne treningi i w szerszej perspektywie przed kontuzjami chronią. Wzmacnianie organizmu i praca wykonywana nawet na dużych obciążeniach przyzwyczaja organizm do wysiłku tak, że po 18 tygodniach liczba kontuzji spada.

Science 4 FootballScience 4 Football Science 4 Football

Kalendarz odpoczynku, chłód w Lille i mentol

Wakacje to dla piłkarza rzecz ważna. Dla jego trenera nieco niebezpieczna. Choć zawodnicy na urlop dostają listę zadań i zlecony program treningowy, szkoleniowcy zwykle zdają sobie sprawę, że może zostać on nieco zredukowany. Gabbett, by zobrazować problem powrotu do gry po przerwie opracował tabelę obrazującą po jakim czasie na pełne obciążenia może wrócić bardziej lub mniej odpoczywający gracz tak, by zminimalizować ryzyko kontuzji.

Zawodnik, który ćwiczy na 2 tygodniowym urlopie na 40 proc. będzie potrzebował 4,5 tygodnia na bezpieczne dojście do pełnych obciążeń. Jeśli ktoś nie będzie robił na wakacjach nic, to ten czas wydłuży się do 8 tygodni. Przy czterotygodniowym lenistwie szkoleniowiec by bezpiecznie „odzyskać” gracza będzie potrzebował kilku miesięcy.

Science 4 FootballScience 4 Football Science 4 Football

Monitoring treningowej i meczowej aktywności zawodników pozwala też wychwytywać i niwelować różne problemy. Carling pracował niegdyś z zawodnikami Lille. W meczach rozgrywanych przy temperaturze do 5 stopni Celsjusza zauważył anomalię. Piłkarze w pierwszym kwadransie takich spotkań notorycznie pokonywali na wysokiej intensywności biegu o 15 proc. mniejszy dystans niż w meczach rozgrywanych w temperaturze przekraczającej 11 stopni. Po 15 minutach statystyki się wyrównywały. Okazało się, że problemem nie była niechęć graczy do wysiłku w chłodne wieczory tylko fakt, że standardowa rozgrzewka przy 5 stopniach nie spełniała swojego zadania. Sprawę naprostowało jej wydłużenie o 10 minut i napoje rozgrzewające dla zawodników. Oczywiście od razu wnikliwie przyjrzano się danym z meczów rozgrywanych w upalne dni i przeanalizowano jak wtedy nawadniani i „chłodzeni” są zawodnicy i jak to przekłada się na ich osiągi.

A propos upałów, to ciekawe wyniki badań w zakresie radzenia sobie z nimi przedstawiła dr. Olga Surała z Zakładu Fizjologii Żywienia i Dietetyki. Być może niedługo w Lille i innych miastach do chłodzących kompresów i ręczników na głowę i kark dojdzie jeszcze płukanie ust roztworem mentolu – preparatem znanym ze swych właściwości chłodzących i orzeźwiających. Badania naukowe wykazały, że takie płukanie pobudza ośrodki w mózgu odpowiedzialne za percepcję tak, że zawodnik lepiej toleruje wysoką temperaturę otoczenia i postrzega ją jako mniej uciążliwą.

Taki zabieg powoduje, że spada odczucie zmęczenia, za to wzrasta wydolność głównie w aktywnościach wytrzymałościowych trwających od dwudziestu do siedemdziesięciu minut. Wyczynowi sportowcy dopiero czekają na dogłębne badania w tej materii, ale dotychczasowe testy już są godne uwagi.

Test na chipsy i warzywa

Wanna z lodem dla piłkarzy po meczu być może niedługo też będzie mniej popularna. Tym bardziej, że zwykle wiąże się z zapotrzebowaniem na kilkaset kilogramów kostek lodu. W dodatku nie wszyscy za nią przepadają. Jak sugerował Łukasz Bortnik z Happoelu Ber Szewa, zwykle najtrudniej namówić na nią zawodników z Afryki. W klubie jest dla nich alternatywa. Obkurczanie naczyń krwionośnych można uzyskać w inny sposób – za pomocą wkładania nóg czy rąk do uciskowych nogawek. Maszyna wytwarza w nich ciśnienie i naczynia też się przymykają. Coraz częściej można spotkać też sportowców chodzących w specjalnych uciskowych rajstopach i opaskach. To rozwiązanie wygodne np. podczas powrotu z meczu, gdy na obolałe kończyny można dyskretnie i prosto działać w autokarze czy samolocie.

Sporo uwagi na konferencji Science 4 Football poświęcono też procesom żywieniowym. Czy temu jak namawiać piłkarzy na zdrowe jedzenie i odstawianie chipsów. Czasem pomagają w tym dwa proste testy. Pierwszym jest ten najbardziej banalny – pomiar tkanki tłuszczowej.

- Sam jego wynik jest równie ważny jak sposób przeprowadzenia badania – uśmiecha się Matt Lovell, dietetyk pracujący obecnie w AFC Bournemouth. Zaleca by z popularnych szczypiec mierzących fałd tłuszczowy korzystać w grupie.

-Z mojej praktyki wynika, że takie publiczne badanie często działa lepiej niż te przeprowadzane na osobności. Jeśli badamy kilku graczy i wynik jednego z nich jest sporo większy od kolegów, to ta ogólna informacja o tym i komentarze kolegów zmobilizuje go skuteczniej niż moje tłumaczenia dlaczego lepiej odstawić chipsy – dodaje Lovell.

Inną bezinwazyjną i szybką metodą sprawdzania tego czy zawodnicy mają problem ze zdrowym odżywianiem jest zastosowanie urządzenia badającego karotenoidy. Te najsilniejsze w postaci likopenu oraz beta-karotenu obecne są w najpopularniejszych owocach i warzywach. Wykrywacz karotenoidów bada kolor skóry i na tej podstawie określa ich zawartość.

- Te wyniki zapisujemy, a zawodnicy się nimi dzielą. Mają kolejne pole do rywalizacji. Mogą też porównać obecne dane z tymi sprzed miesiąca – tłumaczy Lovell.

Czy jego sprytne sposoby na zachęcanie do zdrowego odżywianie przysłużyły się w Bournemouth pewnemu polskiemu graczowi? – pytamy po prelekcji.

-Artur Boruc? Super gość – słyszymy tylko. Podobno żadnych problemów żywieniowych z nim nie ma.

Gdzie te trzepaki?

Spora część wykładów na obiektach warszawskiej Legii dotyczyła też dzieci i młodzieży, a właściwe ich problemów z ruchem i ciałem. Jak referowała dr Agnieszka Stępień założycielka Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej Orthos ponad połowa z badanej grupy 10-latków grających 2 razy w tygodniu w piłkę miała mniejsze lub większe problemy. U 29 proc. z nich wystąpiły ograniczone lub asymetryczne ruchy rotacyjne kręgosłupa, na co zalecane są ćwiczenia. U 20 proc. z nich wystąpił kąt rotacji tułowia powyżej 4 stopni, co przekłada się na konieczność dalszych badań, a u niecałych 3 proc. wykryto skoliozę.

Science 4 FootballScience 4 Football Science 4 Football

Jednocześnie Mateusz Oszust z ENEL-SPORT przyznał, że sam w swojej praktyce zawodowej spotyka się z dużą liczbą poważnych kontuzji wśród dzieci. Przywołał badania, według których częstość urazów więzadła krzyżowego przedniego (ACL) u dzieci między 10-14 rokiem życia wzrosła o niemal 150 procent. Zwrócił też uwagę na badania AWF Warszawa określające sprawność chłopców w wieku 10 lat i prowadzone cyklicznie. Parametry z lat 90-tych były o wiele lepsze. W skoku w dal w 1989 chłopcy skakali o 10 cm dalej. Ponad dwukrotnie dłużej byli w stanie wisieć na drążku, co było zapewne skutkiem zabaw na trzepaku. Teraz nie tyle trudno znaleźć wiszące na nich dzieci, co same trzepaki. Porównywalna z rokiem 2018 jest tylko siła uścisku dziesięciolatków. Choć to parametr z którego radość jest ograniczona. Zaryzykować można tezę, że w wyrabianiu mięśni ręki obecnie pewniej bardziej pomaga komputer, telefon czy pad od konsoli.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.