Mimo zwycięstwa w pierwszym meczu 2:1 w Lubinie awans Polonii wisiał na włosku. Mistrzowie Polski najpierw - w 51. minucie - stracili Arkadiusza Bąka (czerwona kartka), a kwadrans później bramkę z rzutu karnego. Od utraty drugiej, eliminującej gospodarzy z rozgrywek, brakowało niewiele. Kwadrans przed końcem meczu Paweł Pasik zamiast dobrze przyjąć piłkę niepotrzebnie udawał, że był faulowany w polu karnym. W doliczonym czasie gry Paweł Jaczewski strzelił z czterech metrów nad poprzeczką bramki Marka Matuszka. - Zabrakło nam mądrości, szczęścia i umiejętności - powiedział trener Zagłębia Mirosław Jabłoński. - Moi zawodnicy za szybko chcieli strzelić drugą bramkę i atakowali środkiem boiska. Gdybym miał jakąś gumkę, ściągałbym ich na siłę do boku.
Polonia poniosła drugą porażkę z rzędu na własnym boisku. W sobotę w lidze uległa 1:2 Ruchowi Chorzów. - Gdybyśmy musieli dzisiaj zwyciężyć, gralibyśmy inaczej. Ustawiłem zespół destrukcyjnie - tłumaczył trener Albin Mikulski. Polonia awansowała do finału po raz drugi w historii. Poprzednio do decydującej rozgrywki dotarła w 1952 roku (pokonała wtedy Legię 1:0).
Wielkim przegranym tego spotkania może okazać się Arkadiusz Bąk. Czerwona kartka budzi wątpliwości trenera reprezentacji Jerzego Engela odnośnie powołania go na towarzyski mecz ze Szkocją. - Nie ukrywam, że przyszedłem specjalnie, aby obserwować tego zawodnika. Arek bardzo dobrze zaczął mecz, ale dwie niepotrzebne żółte kartki stawiają pod znakiem zapytania jego powołanie. W czwartek będę rozważał jego kandydaturę - powiedział Engel.
W sobotę Polonia gra z Orlenem Płock prowadzonym przez Dariusza Wdowczyka. "Wysłannicy" Orlenu dyrektor sportowy Andrzej Strejlau, prezes Krzysztof Dmoszyński oraz Wdowczyk ze swym asystentem Krzysztofem Dowhaniem oglądali mecz, każdy z innego miejsca trybuny honorowej stadionu Polonii. Pogłoski o konflikcie w płockim klubie nie są więc chyba przesadzone.
Po dziewięciu latach w finale zagrają piłkarze Górnika. Wczoraj zabrzanie pokonali drugoligową Odrę. Pierwszy mecz w Opolu zakończył się remisem. Przed środowym rewanżem pierwszoligowcy byli zdecydowanymi faworytami, bo rywale nie tylko grają w niższej klasie, ale dodatkowo przyjechali w mocno rezerwowym składzie. - Nie możemy łapać dwóch srok za ogon, stawiamy na awans do ekstraklasy i stąd taki skład w Zabrzu - tłumaczyli opolscy działacze.
Sukces nie przyszedł jednak Górnikowi łatwo. Pierwszą bramkę zabrzanie zdobyli w kontrowersyjnych okolicznościach - sędzia Borski z Warszawy chyba trochę pochopnie podyktował rzut karny, który Adam Kompała zamienił na bramkę.
Drugiego gola król strzelców ubiegłego sezonu zdobył po wygraniu pojedynku z bramkarzem rywali. Trener gości Marcin Bochynek miał po meczu sporo pretensji do arbitra. - Gratuluję Górnikowi awansu, a arbitrowi sędziowania - ironicznie skwitował pochodzący z Zabrza szkoleniowiec. W bardzo dobrym nastroju był natomiast po meczu trener gospodarzy Józef Dankowski. - Myślę, że stać nas na powalczenie z Polonią o to cenne trofeum.
Bramka: Grzybowski (66. karny). Widzów 1 tys. Polonia: Matuszek Ż - Ciesielski, Pawlak, Żvirgżdauskas - Bartczak (90. Kuś Ż ), Scherfchen, Wieszczycki, Bąk ŻCZ , Gołaszewski - Bykowski (85. Kęska), Poskus (56. Malinowski). Zagłębie: Mioduszewski - Radżius Ż , Żuraw Ż , Przerywacz - Manuszewski (51. Pasik), Kubsik (57. Kowalski), Piotrowski, Krzyżanowski, Szewczyk - Osipowicz (80. Jaczewski), Grzybowski. W pierwszym meczu 2:1. Awans Polonii.
Bramki: Kompała (11., karny, 58.). Widzów 3 tys. Górnik : Bledewski - Wiśniewski, Lekki, Kolasa - Prasnal, Kocyba,Kompała (88. Szamoński), Radler (68. Probierz), Kościelniak - Prochorenkow (46. Sobczak Ż), Gierczak. Odra: Kitowicz - Jagieniak Ż , Machaj, Copik - Sobotta (46. Kucharski),Berbelicki (73. Janiak), Staniek, Cieśla (46. Jaskot), Plewnia - Żymańczyk, Lachowski