Dwie podobne sytuacje, dwie różne interpretacje. Po zagraniach piłki ręką w polu karnym sędziowie raz gwiżdżą, raz puszczają grę. Gubią się kibice, gubią piłkarze. Sędzia niczym komputer w każdej spornej sytuacji w sekundę musi odpowiedzieć sobie na kilka najważniejszych pytań. Dobrze, jeśli ma pomoc VAR-u. Często i tak jego decyzja jest niezrozumiała. Przepisy niby precyzyjne, ale w kwestii "ręki" zmuszają arbitra do interpretacji. Określenie czy po ręce w polu karnym przerywać grę, to nadal najtrudniejsza decyzja w świecie futbolu. Od 1 czerwca paragrafy powinny ten problem zminimalizować.
Zagranie piłki ręką ma miejsce w sytuacji, gdy zawodnik rozmyślnie dotyka piłkę dłonią lub ramieniem. Przy ocenie zagrania piłki ręką sędzia musi wziąć pod uwagę:
Kluczowe, ale też dające arbitrowi pole do interpretacji jest tu słowo "rozmyślnie". Sędzia musi wydedukować i ocenić czy piłkarz chciał, czy nie chciał piłki ręką dotknąć. Pozostaje mu też liczyć, że w tym nie rozmyślnym jej dotknięciu czasem ktoś go nie przechytrzył. Ręka to jedyna sytuacja w zbiorze piłkarskich praw, która nie odnosi się do suchych faktów (tak jak np., spalony). Ma natomiast związek z wyczuciem intencji zachowania zawodnika.
- Rozmyślność rodzi się w czyjejś głowie. Sędzia jest niejako zobowiązany mieć taki "detektor kłamstwa", czy zamiaru i zajrzeć w czyjeś myśli, rozstrzygając, czy piłkarz chciał, czy nie chciał zagrać ręką. W niektórych przypadkach jest to proste. Jak ktoś łapie piłkę w ręce, lub tak jak siatkarz zbija ją ręką - to znaczy, że chce jej dotknąć. Większość przewinień nie jest jednak tak ewidentna - nawet jak weźmiemy pod uwagę to, czy zawodnik widział piłkę i jak był ustawiony - tłumaczy nam Marcin Borski, Były arbiter i międzynarodowy obserwator.
Z jednej strony to przepis newralgiczny, czasem opierający się o intuicję sędziego, z drugiej konieczny.
- Gdyby zapisy był prostsze i uznano, że każda ręka w polu karnym to jedenastka, to piłkarze pewnie polowali by z piłką na ręce rywali. Taki Messi biegłby w 90 minucie w okolice pola karnego i nastrzeliwał piłkę w ich dłonie czy ramiona. Znając jego umiejętności, pewnie nie miałby z tym problemów. Dlatego prawdopodobnie wprowadzono taki zapis, który to uniemożliwia - wyjaśnia Borski. Trudność orzekania o ręce widzi też Rafał Rostkowski, do niedawna sędzia międzynarodowy.
- Nikt nie ma takich zdolności, aby zawsze na 100 procent potrafić ocenić, że piłkarz zrobił coś celowo. Przepis o ręce nie jest doskonały, to jasne. Faule ocenia się przez pryzmat skutku, a nie intencji, natomiast w przypadku ręki skutek oceniany jest właśnie w związku z ewentualną intencją, czyli rozmyślnością. Byłoby dobrze, gdyby ten zapis został bardziej zobiektywizowany. Są na to różne pomysły. Takie radykalne, że każdy kontakt ręki z piłką oznacza przewinienie, albo takie, że przewinieniem jest każdy kontakt piłki z ręką powyżej bioder. Ustalenie, co będzie najlepsze dla futbolu, to zadanie The IFAB. A życie to później zweryfikuje - opisuje.
Borski wyjaśnia jak do sprawy ręki sędziowie podchodzą w praktyce i jakie są zalecenia w tej sprawie przekazywane przez IFAB.
- W praktyce utarło się przypisywać zawodnikowi intencję zagrania ręką, nawet w sytuacjach, gdy pełnej premedytacji mogło w jego postępowaniu nie być, a była pewna "bezmyślność" w zachowaniu. Jeśli gracz stając w polu karnym na linii strzału szeroko rozkłada ręce, powiększa powierzchnię obronną ciała i dostaje piłką w rękę, to na szkoleniach w takiej sytuacji sugerują, by przewinienie gwizdać. Naturalne jest bowiem, że ręce obrońcy są raczej ułożone wzdłuż ciała. Jeśli nie zbiera się do wyskoku lub nie ląduje po nim, a ma ręce podniesione powyżej klatki piersiowej, to też się takie sytuacje gwiżdże - mówi nam Borski.
W jego opinii w ostatnich latach ręce gwizdane w Polsce wyglądały inaczej niż te zamieniane na karne w Europie.
- Szkoła zagraniczna jest bliżej podstawowej zasady nakreślonej przez międzynarodowe władze. Ta mówi, że w dotknięciu piłki trzeba oceniać nienaturalność ułożenia rąk zawodnika. W Polsce natomiast do niedawna praktyka była taka, by ręce generalnie gwizdać - nawet te naturalnie ułożone, ale nieco wystające poza obrys tułowia zawodnika. Dochodziło nawet do tak kuriozalnych sytuacji, że nakazano odgwizdywać kiksy obrońców, którzy kopali piłkę tak niefortunnie, że ta trafiała w ich rękę. Nijak się to miało do zamiarów takiego gracza. To było absurdalne. Niejako nakazano sędziom zakładać, że kiksujący obrońca czynił to celowo i pewnie chciał sprezentować rywalom karnego… Nadzór międzynarodowy nad wdrożeniem w Polsce VAR na szczęście wyeliminował tę interpretacyjną aberrację - mówi nam Borski. Jednym ze zwolenników VARu i inicjatorem jego wprowadzenia był zresztą Rostkowski.
- W Polsce wymysłów z ręką, czyli samowolnego majstrowania przy przepisach, było tyle, że można by to opisać w obszernym rozdziale książki - uśmiecha się Rostkowski, który mecze sędziował od 1988 roku.
Różnice między "polską" a "zagraniczną" ręką, widać na przykładzie dwóch spotkań. Oba objęte były weryfikacją VAR. Przewinienia obrońców są w nich bardzo podobne. W 18 . kolejce sezonu 2017/18 w meczu Ekstraklasy pomiędzy Lechią a Śląskiem przy stanie 1:0, sędzia Szymon Marciniak podyktował karnego dla gospodarzy. Obrońca gości interweniował wślizgiem, by nie dopuścić do dośrodkowania piłki. Podczas upadku podpierał się o murawę. Piłka trafiła go z bliskiej odległości. Arbiter obejrzał sytuację na monitorze. Swej pierwszej decyzji nie zmienił. Odgwizdał karnego. Być może uznał tu rozmyślność trafienia.
Omawiana sytuacja pojawia się od 3:15 sekundy.
W analogicznej sytuacji podczas meczu AC Milan - Juventus. Piłka posłana była nawet ze sporo dalszej odległości (co ma znaczenie dla arbitrów w kwestii tego czy była spodziewana). Alex Sandro dostał w wysuniętą rękę podczas wślizgu. Sędzia nawet po analizie VAR nie gwizdnął karnego dla Milanu.
Różnice w sposobie sędziowania (np. wrażliwość na przewinienia) w różnych krajach nie są czymś zastanawiającym, stanowią raczej fakt. Wszystko musi mieć jednak umocowanie w przepisach.
- W różnych krajach lokalne komisje sędziowskie różnie traktują niektóre boiskowe problemy. Dostosowują interpretacje przepisów do potrzeb i warunków lokalnych, ale zawsze w ramach prawa, bo "Przepisy gry" są jak piłkarska biblia. W niektórych krajach sędziowie są bardziej wyczuleni na określone rodzaje fauli, w innych ostrzej traktują niesportowe zachowania, a gdzie indziej surowo zwalczają symulantów. Nie jest przecież czymś złym czy dziwnym, że statystycznie sędziowie w Hiszpanii pokazują więcej kartek niż Anglicy. Czym innym są jednak wynalazki interpretacyjne sprzeczne z przepisami - dzieli się swoimi spostrzeżeniami Rostkowski opisując dziwne polskie przypadki.
- Z tym problemem spotykamy się od B-klasy do Ligi Mistrzów - mówi nam natomiast Sławomir Stępniewski, niegdyś szef komisji sędziów PZPN. - Pewnie dlatego w czerwcu pojawią się zmiany w obecnych przepisach dotyczące m.in zagrania ręką. W świetle tych nowych jakiekolwiek dotknięcie piłki ręką podczas bramkowej akcji - choćby dotknięcie przypadkowe - będzie powodowało zatrzymanie gry.
To oznacza, że np. w przypadkach, w których zawodnik stwarza sobie szansę strzeleckie przez zatrzymanie piłki ramieniem, arbiter nie będzie się już zastanawiał nad jego zamysłem, tylko oceni efekty. Choć brzmi to prozaicznie, IFAB nie chce goli po zagraniu piłki ręką. W myśl dotychczasowych przepisów, jeśli sędzia uznał, że w akcji futbolówka została dotknięta przez gracza dłonią czy ramieniem przypadkowo mógł puścić grę, nawet jeśli szybko wylądowała w bramce.
Jeżeli zatem arbiter meczu Manchester City - Tottenham, Cuneyt Cakir miałby przypuszczenia, że piłka mogła dotknąć znajdującego się na biodrze łokcia Fernando Llorente, a potem po nodze wpadła do bramki, ale uznał, że nie nie było w tym rozmyślności zagrania ręką, to postąpił zgodnie z przepisami. Nie miał przecież miejsca ruch ręki do piłki, ręce były ułożone przy wyskoku naturalnie. Co prawda UEFA od pewnego czasu zaleca, by po każdym kontakcie futbolówki z ręką w bramkowej akcji starać się odgwizdywać przewinienia, ale w paragrafach na razie nie ma to odzwierciedlenia. Bardziej prawdopodobne jest jednak, że arbiter na swoich powtórkach tego muśnięcia w ramię czy łokieć nie zauważył. W ten czy inny sposób, da się go bronić.
Jeśli mecz miałby miejsce w czerwcu, to bronić byłoby go już bardzo trudno. Powinien tylko i wyłącznie przyznać rzut wolny dla City. Innego rozwiązania by nie miał.
- To oznacza, że zawodnik atakujący bramkę będzie traktowany inaczej niż jego przeciwnik, który jej broni. U obrońcy ciągle badany będzie zamysł, u napastnika po kontakcie piłki z ręką nastąpi przewinienie. Według mnie pomoże to i sędziom i kibicom - podkreśla Stępniewski, który przypomina równocześnie, że w myśl nowych przepisów niemal z automatu gwizdane będą zagrania ręką, powyżej linii barku.
- Do tej pory zalecenie poza przepisami było takie, by gwizdać ręce uniesione ponad głową, teraz zapisano to w nowych przepisach i skonkretyzowano do barków - mówi Stępniewski. To po części być może jest wstępem do próby wprowadzenia przy rękach zasady zegara. Ramiona ułożone na odpowiednich godzinach być może byłyby kiedyś dla arbitrów jaśniejszym znakiem do interpretacji przewinienia. Przynajmniej pozornie.
- Zegar jako zbiór wskazówek dla sędziów nie będzie idealny, bo tak jak na zegarze, na boisku również ważna jest długość wskazówek. Inaczej przecież podejdziemy do ręki, która była wyciągnięta wysoko ponad głowę na godzinie pierwszej, a inaczej do takiej ręki, która była na tej pierwszej przy ciele i chroniła twarz przed uderzeniem. Podobnie z ręką odchyloną daleko na godzinę piątą i przylegającą do ciała na godzinie szóstej - odnosi się do tego tematu Rostkowski. Zaznacza, że i tak nie unikniemy w futbolu sytuacji które można interpretować dwojako.
- FIFA i UEFA wypuszczają rocznie kilka płyt szkoleniowych z różnymi sytuacjami właśnie po to, by interpretacja przepisów przez sędziów na całym świecie była jednakowa lub możliwie jak najbardziej podobna. Do większość sytuacji jest podana konkretna wzorowa decyzja i jej uzasadnienie. Zdarzają się jednak sytuacje kontrowersyjne, które można różnie interpretować. Wtedy zdarza się, że akceptowalne są różne decyzje. Często dotyczy to właśnie ręki - kończy Rostkowski.