Taktyczne podsumowanie weekendu. Nieodstawianie nogi popłaca

Pressem na press (Arsenal - Liverpool 1-1)

Arsenal pod wodzą Emery'ego zyskał to, czego mocno brakowało mu w końcówce rządów Wengera. Londyńczycy grają teraz dużo intensywniej, zwłaszcza w momencie, kiedy trzeba założyć na rywali wyższy pressing. Taki też był plan Arsenalu na to spotkanie. Celem było szybkie zaatakowanie Liverpoolu, jeszcze zanim będą oni w stanie dotrzeć z piłką na połowę rywala i szukać błyskawicznych wymian oraz - po stracie - kontrpressingu. W ten oto sposób goście zostali pozbawieni swoich najskuteczniejszych broni. Liverpool był zmuszony do szukania otwarcia gry po szerokości boiska, zaś Arsenal tylko na to czekał, natychmiastowo angażując swoich skrzydłowych w agresywne akcje 1 na 1, które często skutkowały albo stratami, albo mało celnymi próbami gry na uwolnienie. Nieco za wysoko ustawiona była przy tym ofensywa gości, co uniemożliwiało wyjście spod pressingu. Klopp odpowiedział na to, modyfikując ustawienia bardziej płaskie i starając się stworzyć więcej opcji rozegrania w środku pola.To pozwoliło Liverpoolowi ograniczyć straty na własnej połowie i przejąć inicjatywę w meczu. Arsenal musiał odpuścić wyższy pressing, co szybko wykorzystali goście dobrym penetrującym podaniem i szybkim wykończeniem. Gospodarze zaś, jak na ironię, odpowiedzieli akcją w stylu bliższym wengerowskiemu - dobrym wykorzystaniem przestrzeni i dynamicznym ruchem bez piłki.

Rozegranie Liverpoolu po skrzydle , szybki doskok MchitarjanaRozegranie Liverpoolu po skrzydle , szybki doskok Mchitarjana .

Liczba meczu: 41 - tyle razy w tym meczu tracono piłkę na własnej połowie. W przełożeniu na efektywny czas gry odbywało się to co 70 sekund.

Real zamontował ekrany przy pisuarach

Syndrom rozluźnienia w przewadze (Śląsk - Wisła Płock 0-3)

Dość chaotyczne fragmenty pierwszej połowy nieznacznie wskazywały na wrocławian. Gospodarze w ciągu pierwszych 30 minut nie byli może składniejsi, ale większą przebojowością i walecznością nadawali ton wydarzeniom boiskowym. W drugim kwadransie wygrali 16 z 20 pojedynków o piłkę i gdyby ten poziom zaangażowania utrzymali przez cały mecz, zapewne wyszarpali by w tym spotkaniu punkty. Czerwona kartka dla Dźwigały ustawiła jednak spotkanie, tyle, że nie po myśli gospodarzy. Śląsk najwidoczniej założył, ze mecz w takich okolicznościach wygra się sam i spuścili mocno z tonu. Dla Wisły natomiast gra w osłabieniu była dodatkową mobilizacją. Zrezygnowali ze swojego stylu gry opartego na dużej liczbie podań, ale umiejętnie wciągali wrocławian na własną połowę, wspierając się bardzo dobrze rozprowadzającym piłkę Daehne. Z kolei kiedy już piłka docierała na połowę Śląska, ich braki w zaangażowaniu mściły się srogo. W kluczowym dla losów spotkania kwadransie (60-75 minuta) wrocławianie wygrali już tylko 9 z 24 pojedynków, a Wiślacy wjeżdżali w ich obronę, jak w masło. Płocczanie pokazali tym samym, że być może większy potencjał tkwi u nich w grze z kontry, niż cierpliwym wymienianiu dużej liczby podań. Błyskawicznie i sprawnie wyprowadzane akcje mogłyby okazać się skuteczne także wtedy, gdyby mieli przed sobą bardziej zdecydowanych rywali.

Pressing Śląska w drugiej połowie. Dahne ma trzy opcje podania, żadna nie została odciętaPressing Śląska w drugiej połowie. Dahne ma trzy opcje podania, żadna nie została odcięta .

Liczba meczu: 22 - tyle celnych podań atakujących zagrał w tym meczu bramkarz Wisły Płock - Thomas Daehne. To więcej niż każdy z pomocników i napastników Śląska.

Władze Kolejorza zatrudniając Ivana Djurdjevicia zagrały na czas

Zmęczenie materiału (Bayern - Freiburg 1-1)

Bayern pod wodzą Niko Kovaca nadal nie ma większych problemów z dominowaniem rywali, jednakże pod kątem stwarzania sobie dogodnych sytuacji bramkowych, Bawarczycy prezentują się najgorzej od lat. Potwierdziło się to w meczu z Freiburgiem. Goście generalnie bronili się głęboko, cały czas zagęszczając strefy w okolicy własnego pola karnego, dysponując tam wyraźną przewagą liczebną. Pressing Freiburga był jednak bardzo rozsądny, okazjonalnie wychodzili wyżej, nawet bez wyraźnego zamiaru odbioru piłki i skontrowania rywali, a jedynie uspokojenia nieco sytuacji. Raptem dwukrotnie udało się zakończyć gościom kontry strzałami. Bardzo dobrze udawało się jednak wyczuć momenty akcji pressingowych. Pozwalało to utrzymać rywali dalej od pola karnego i zyskiwać cenne sekundy. Stosunkowo powoli zaś atakującym gospodarzom uniemożliwiało spokojne rozprowadzenie akcji. Bayern miał przy tym niewiele prób podań kluczowych (9 przy posiadaniu piłki 70 procent), rzadko też stwarzał sobie sytuacje próbami indywidualnych szarpnięć (15 udanych dryblingów, o jeden mniej od rywali). Tymczasem okazało się, że to właśnie w poniesieniu ryzyka tkwiła droga do sukcesu, kiedy na nieco straceńczą szarżę zdecydował się Gnabry. To był jednak rzadki moment ożywienia w statycznej i mało błyskotliwej grze Bayernu. Nie tylko w tym meczu, ale i póki co w skali całego sezonu.

Liczba meczu: 1 - tyle celnych strzałów oddał Freiburg z pola karnego. Ten strzał zapewnił im punkt.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.