Reprezentacja Polski. We Włoszech dobrze, w kadrze źle. Trudne chwile Arkadiusza Milika w reprezentacji Polski

Zawiódł na mundialu, nie zachwycił też we wrześniowym sparingu z Irlandią. I choć we Włoszech jest uznany, trener Napoli na niego stawia, to w reprezentacji Polski jego reputacja się chwieje, od dłuższego czasu w kadrze Arkadiusz Milik przeżywa trudne chwile.

Była 10. minuta spotkania z Irlandią. Arkadiusz Reca rzucił piłkę z autu, Marcin Kamiński trącił ją dalej, doleciała do Arkadiusza Milika, który oddał strzał głową. - Może gdybyśmy wtedy wykorzystali tę sytuację, mecz potoczyłby się zupełnie inaczej - zastanawiał się później Jerzy Brzęczek.

Ale Milik tej sytuacji nie wykorzystał - uderzył obok słupka, po czym od razu spuścił głowę. Później miał jeszcze kilka zrywów - oddał dwa strzały, zaliczył asystę przy golu Mateusza Klicha - ale to jednak trochę mało, by jego występ odebrać pozytywnie. Tym bardziej że mowa o Miliku, nie o Krzysztofie Piątku, innym napastniku, który we wtorek również zagrał słabo, ale on w reprezentacji stawia dopiero pierwsze kroki.

Nieudane eksperymenty Brzęczka. "Tato, a gdzie jest Robert Lewandowski?" >>

No i mowa też o Irlandii, czyli reprezentacji, która w meczu z Polską złożona była z piłkarzy drugo-, trzecioligowych.

Co w kadrze?

Niepodważalną pozycję w ataku reprezentacji Polski ma Robert Lewandowski, ale jeszcze dwa lata temu tworzył on w kadrze zgrany duet napastników właśnie z Milikiem. Ich udaną współpracę zastopowały kontuzje: jesień 2016 - uszkodzenie lewego kolana, jesień 2017 - uszkodzenie prawego kolana. I choć Milik za każdym razem wracał do zdrowia w obłędnym tempie, strzelał po kontuzjach gole w Serie A, to w kadrze swojej pozycji nie odbudował, od początku roku przeżywa w niej trudne chwile.

Kto zyskał, a kto stracił w oczach Brzęczka po pierwszym zgrupowaniu >>

- Nie widzę u niego takiej radości z gry, jaką ma w Neapolu. Myślę, że przerwa od reprezentacji mogłaby mu dobrze zrobić. Czasami taki wstrząs jest potrzebny - sugerował Dariusz Dziekanowski na antenie „Polsatu Sport” zaraz po wtorkowym spotkaniu z Irlandią, które było dla Milika szóstym z rzędu występem w kadrze bez gola.

Mundial, który był koszmarem

- Po sezonie czułem, że nie jestem gotowy na 90 minut. Ale liczę, że po treningach w Arłamowie wejdę na wyższy poziom - mówił Milik w czerwcu, kilkanaście dni przed startem mundialu. W Rosji jednak zawiódł. Jak wszyscy. Ale nie wszyscy zostali wskazani palcem w raporcie (TUTAJ), który Adam Nawałka stworzył wraz ze swoimi współpracownikami.

Gdy nie łączy nas piłka, czyli co jeszcze Nawałka mógłby wpisać do raportu >>

Milik został wskazany. Za występ z Senegalem, którym zakończył swój udział w mundialu, oceniono go bardzo słabo. Najsłabiej ze wszystkich. Całkiem słusznie, bo to były koszmarne 73 minuty, w których jego niecelne podania zepsuły aż trzy próby wyjścia z kontrą. Ale to akurat wszyscy widzieli. Nie wszyscy natomiast wiedzieli, że był zdekoncentrowany już w trakcie rozgrzewki. Dowiedzieli się dopiero z raportu Nawałki, który na początku września został opublikowany przez PZPN.

Co we Włoszech?

Kiedy dwa lata temu Milik przybył do Neapolu i miał zastąpić Gonzalo Higuaina, nikt za bardzo w niego nie wierzył. Po drugiej kontuzji zaczęto wątpić, czy wygryzie ze składu Driesa Mertensa - belgijskiego skrzydłowego, który podczas jego nieobecności został przesunięty do ataku, na pozycję Milika, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Mertens tylko w poprzednim sezonie zdobył 22 bramki, dokładając do tego 12 asyst. A jeśli cofniemy się dalej, do pierwszej kontuzji Milika, zobaczymy, że nastrzelał ich jeszcze więcej. Od września 2016 r. - grając w Napoli jako napastnik - zdobył 51 bramek i miał 23 asysty.

„Kontuzja Milika to najlepsze, co mogło przydarzyć się Napoli” - uważali wtedy niektórzy. Niewielu miało pretensje, że Maurizio Sarri wiosną wpuszczał Polaka na boisko z ławki, że więcej grał Mertens. Ale teraz sytuacja się odwróciła. Carlo Ancelotti, który latem zastąpił Sarriego, stwierdził, że zmieści w jedenastce obu. I Milika, i Mertensa. W pierwszych kolejkach nowego sezonu stawiał jednak na Polaka. I choć ten strzelił gola tylko w pierwszej kolejce, to w następnych dwóch spotkaniach na ławce nie usiadł.

I nic nie wskazuje, że usiądzie też w sobotnim meczu z Fiorentiną. Bo Milik z kadry, a Milik z klubu, to dwaj inni piłkarze, o zupełnie innych reputacjach.

***

Polska - Irlandia. Jakub Błaszczykowski rozczarował w rekordowym meczu >>

Trener się zmienił, ale kadra nadal nietowarzyska. Czy mogło być inaczej >>

Brzęczek: Straciliśmy gola, nie straciliśmy głowy. Jestem spokojny o tę kadrę >>

Robert Lewandowski: Czasem człowiek chciałby pomóc, ale wie, że to... >>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.