To był szok. W 73. minucie spotkania Damian Kądzior dobił uderzenie Rafała Kurzawy i podwyższył prowadzenie Górnika na 4:0! Lech, który miał wygrać i wrócić na pierwsze miejsce w tabeli, zawiódł na całej linii.
Strzelanie w Poznaniu zaczęło się w 18. minucie, kiedy po podaniu Kurzawy w polu karnym Lecha znakomicie odwrócił się Marcin Urynowicz i potężnym strzałem w okienko nie dał szans Matusowi Putnocky'emu. Do przerwy było już 0:2, bo w 35. minucie strzał Szymona Żurkowskiego z bliska dobił Mateusz Wieteska.
Lech próbował, atakował, ale w bramce Górnika świetnie spisywał się Tomasz Loska. Goście byli znacznie skuteczniejsi. W 73. minucie piłkę z autu w pole karne Lecha wrzucił Kurzawa, a agresywnym atakiem na nią bramkę na 3:0 zdobył Szymon Matuszek.
Lecha stać było jedynie na uratowanie honoru. W 75. minucie po dośrodkowaniu powracającego na boisko Macieja Makuszewskiego gola na 1:4 strzelił Ołeksij Chobłenko. W doliczonym czasie gry ostatnią bramkę w tym meczu efektowną przewrotką zdobył Maciej Gajos.
Wynik z Poznania oznacza, że na kolejną dobę liderem ligi pozostała Legia. Warszawiacy prowadzić będą w lidze do kolejnej kolejki, jeśli w niedzielę Jagiellonia nie pokona u siebie Wisły Kraków (godz. 18). Lech traci do Legii dwa punkty, nad białostoczanami ma "oczko" przewagi.
W następnej kolejce Lech zagra na wyjeździe z Wisłą Płock (sobota, godz. 20.30).