W 45. minucie meczu obrońca gospodarzy, Daniel Brosinski strzelał na bramkę Freiburga, piłka odbiła się od ręki defensora gości, Marca-Olivera Kempfa, a następnie trafiła do rąk bramkarza, Alexandera Schwolowa. Sędzia gry jednak nie przerwał, i nie odgwizdał przewinienia. Chwilę później odgwizdał za to koniec pierwszej połowy.
W drodze do szatni arbiter otrzymał jednak sygnał od asystentki VAR, według której sytuacja powinna zostać przeanalizowana jeszcze raz, ponieważ doszło do zagrania ręką. Guido Winkmann podszedł więc do ekranu, obejrzał powtórkę i podjął decyzję o podyktowaniu rzutu karnego. Problem stanowiło jednak to, że zawodnicy zeszli już do szatni.
Winkmann jednak problemu nie widział, i przywołał piłkarzy z powrotem na murawę. Jedenastkę na gola zamienił Pablo De Blasis, który na listę strzelców wpisał się w 7. minucie doliczonego czasu gry.
- To wszystko jest bardzo kuriozalne, ale zgodne z przepisami - komentował Jochen Saier, dyrektor sportowy Freiburga.
Ostatecznie piłkarze FSV Mainz wygrali 2:0. Cały mecz z ławki rezerwowych oglądał bramkarz gości, Rafał Gikiewicz, natomiast Bartosza Kapustki zabrakło w kadrze meczowej zespołu z Fryburga.