Liga Mistrzów. Włoskie media apelują do Buffona: Przeproś!

- W pewnym momencie trzeba powiedzieć stop. Twoje słowa po meczu nie powinny zostać wypowiedziane - napisał w liście do Gianlugiego Buffona Luigi Garlando, dziennikarz "La Gazzetty dello Sport".

To kolejne echa środowego meczu Realu Madryt z Juventusem (1-3) w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Turyńczycy przegrali u siebie 0-3, ale w rewanżu niespodziewanie odrobili straty. Prowadzili 3-0 aż do 93. minuty, gdy sędzia podyktował rzut karny dla "Królewskich".

Wtedy Buffon się wściekł i dostał czerwoną kartkę za protesty. Po meczu wcale się nie uspokoił. Stwierdził m.in., że sędzia Michael Oliver ma "śmietnik zamiast serca i jest zwierzęciem".

Takie słowa bardzo nie spodobały się dziennikarzowi "La Gazzetto dello Sport". - Istnieją błędy, które można naprawić. Dlatego Gigi, potrzeba jest interwencja. Trzeba wycofać te słowa, poprosić o wybaczenie. To coś, co potrafią tylko odważni. Rzut karny był kontrowersyjny, to prawda, w pełni rozumiemy rozgoryczenie - pisze Garlando.

- Wyobrażaliśmy już sobie serię rzutów karnych, że będziesz takim gigantem na Bernabeu jak Dino Zoff w 1982 roku. Zasłużyłeś na to, by zakończyć legendarną karierę z trofeum Ligi Mistrzów w rękach. W 2006 roku zdobyłeś mistrzostwo świata. My, którzy podziwiamy cię od 20 lat, staraliśmy się zrozumieć twoja słowa ze wszystkich sił, ze względu na sytuację, w jakiej się znalazłeś.

- W pewnym momencie trzeba powiedzieć stop. Twoje słowa po meczu nie powinny zostać wypowiedziane. Co gorsza, zostały wypowiedziane po prysznicu, gdy miałeś czas na to, by ochłonąć. By przypomnieć sobie o odpowiedzialności spoczywającej na sportowcach, zwłaszcza na kapitanie reprezentacji.

- Sędzia nigdy nie będzie "mordercą" czy "zwierzęciem" jak zasugerowałeś. Nie powinieneś mówić o "zbrodniach przeciwko ludzkości", nawet jeśli chodziło o sport. W Syrii są zabijane dzieci. Zawsze pokazywałeś wielką wrażliwość. Pomyśl o dzieciach, które naśladują swoich mistrzów. 

- Sędzia może się mylić. Gigi, czekamy na twoje piękne przeprosiny - konkluduje Garlando.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.