Kibice kadry Adama Nawałki nie mogli cieszyć się z gola od październikowego spotkania el. MŚ 2018 z Czarnogórą (4:2), gdy goście w samej końcówce strzelili sobie samobója. Potem nastąpiły listopadowe sparingi z Urugwajem (0:0) i Meksykiem (0:1) oraz marcowe starcie z Nigerią (0:1).
- My chcemy gola - krzyczeli polscy kibice już w piątej minucie spotkania. Podopieczni Nawałki atakowali, ale w 11. minucie świetnego podania Piotra Zielińskiego nie wykorzystał Lewandowski. W sytuacji sam na sam z bramkarzem źle przyjął sobie piłkę. Po kolejnych kilku minutach napastnik Bayernu Monachium został zatrzymany przez koreańskiego bramkarza, ale ten w 32. minucie był już bez szans. Grosicki wrzucił piłkę na głowę Lewandowskiego i w ten sposób otworzył wynik spotkania.
W 39. minucie Grosicki uderzył prosto bramkarza w sytuacji sam na sam. Skrzydłowy Hull City poprawił się tuż przed przerwą strzelając gola na 2-0 po dobrym podaniu Krzysztofa Mączyńskiego.
Drugą połowę od odważnych ataków rozpoczęła Korea Południowa. Polaków ratował jednak Łukasz Skorupski, który zmienił w bramce Wojciecha Szczęsnego. Brakowało groźnych okazji z obu stron, a mecz toczył się w coraz bardziej leniwym tempie.
I wtedy Korea zadała dwa bardzo bolesne ciosy. Na cztery minuty przed końcem strzałem po ziemi z ok. 25 metrów strzelił Lee Chang-Min, który zaledwie kilka chwil wcześniej pojawił się na boisku.
Niecałe dwie minuty później było już 2:2. Joo-Ho Park wpadł w pole karne i dograł do Hee-Chan Hwanga, który umieścił piłkę obok bezradnych obrońców reprezentacji Polski.
Koreańczycy jeszcze atakowali, ale zabójczy cios zadał w 92. minucie Piotr Zieliński. Pomocnik Napoli strzelił swojego pierwszego gola w kadrze za kadencji Adama Nawałki - ale co to był za gol! Tuż sprzed pola karnego uderzył lewą nogą w samo okienko bramki gości.
Koniec końców, kibice mogą być zadowoleni z powrotu reprezentacji na Stadion Śląski. Spotkanie z trybun obejrzało 53 129 widzów.