Maciej Sadlok: - Carlitos w wielu naszych meczach był tym zawodnikiem, który przesądzał o zwycięstwie i zapewniał nam trzy punkty. Ale na to, żeby ktoś zdobywał bramki, pracuje cała drużyna.
- Bardzo się z tego cieszymy. Długo to trwało i wreszcie udało się przełamać złą passę. Zostawiliśmy serce na boisku, bardzo zależało nam na tym zwycięstwie. Przygotowywaliśmy się do starcia z Legią od tygodnia, cały tydzień o nim myśleliśmy.
- Chęć zwycięstwa, nastawienie i zaangażowanie. Na boisku widać było, że jesteśmy drużyną, a jeden za drugiego zrobi bardzo dużo. Jeżeli tak będzie dalej, jeżeli drużyna w następnych meczach będzie funkcjonować tak, jak w tym z Legią, to będziemy mogli osiągnąć coś naprawdę fajnego.
- Legia przede wszystkim nie potrafiła nam zagrozić, nie umiała stworzyć sobie dogodnej sytuacji. Oddała kilka strzałów z dystansu, i tyle.
- Nie. Od dłuższego czasu nie mam kontaktu z selekcjonerem, dlatego nie spodziewałem się powołania. Wiem, jak to wszystko funkcjonuje i jak to wygląda przed powołaniami. Trener obserwuje, dzwoni, rozmawia. W moim przypadku tak nie było. Nie było żadnych sygnałów.
- To był nasz główny cel. Wygraliśmy w Warszawie po bardzo długiej przerwie, będziemy w ósemce, prawdopodobnie. Wszystko zaczęło się dobrze układać.
- Biorąc pod uwagę wynik i klasę rywala, można tak powiedzieć. Tym bardziej, że do tej pory byliśmy drużyną, która nie potrafiła wygrać z drużyną z czołówki. W meczu z Legią to się zmieniło.
- Bardzo wymagającym. Ma swój plan na Wisłę, swoją wizję gry i zespołu. Wpaja nam swoje założenia i to, co chce realizować.
- Tak. Bardzo chcielibyśmy w nich zagrać.