Dahne - nowy nabytek Wisły Płock miał być solidną alternatywą dla Seweryna Kiełpina. Polak, po pierwszej części sezonu był dopiero 15. bramkarzem w lidze. Dołował jeśli chodzi o liczbę obronionych strzałów rywali. Na ratunek wezwano więc szkolonego w Niemczech, a grającego ostatnio w HJK Helskinki Thomasa Dahne. 24-latek wcześniej próbował swych sił w 2, czy 3 lidze austriackiej. Pierwszy pełny sezon miał przeciętny z 32 wpuszczonymi golami, drugi znacznie lepszy - piłkę z siatki wyciągał raptem 9 razy, a grał niewiele mniej.
Przygodę z Płockiem zaczał jednak fatalnie. W starciu z Górnikiem najpier wpuścił za kołnierz strzal z dystansu Kądziora. Niedługo póżniej piłka po jego interwencji wpadal do bramki bo wypuściuł ją z rąk po rzucie wolnym. Z prezentu skorzystal Wolsztyńksi.
W kontekście pechowego występu Niemca, jego niedawne słowa w wywiadzie dla Wisła Płock TV brzmią proroczo.
- Jaka jest twoja największa wada?
- Zbyt duży entuzjazm na boisku, odpowiedział uśmiechniety Dahne. Przynajmniej wiadomo, że nie kłamał.
Dahne nie miał wielu okazji, by zaprezentować tego co u niego najlpesze.
- Najlepiej wychodzi mi gra nogami - odpowiedział bez wahania. Wszędzie trzeba szukać pozytywów. Biorąc pod uwagę, ze jego idolem z dzieciństwa był Manuel Neuer, jest w tym jakaś logika. Z tym, że golkiper reprezentacji Niemiec. jak już startował na przedpole, był niemal bezbłędny. Często grając dwadzieścia czy trzydzieści metrów przed swoją linią bramkową.
Pierwsze wyjscie raptem na szósty metr Dahne'a mogło zakonczyć się co najwyżej dużym usiechem kibiców. Być może rytuał, do ktorego jest przyzwyczajony przed meczem. Trzeba będzie nieco zmienić i najpierw zakładać nie lewą, a prawą rękawice lub zmienić ulubioną lekturę filmową. "Ocalonego" - za tydzień w starciu z Zagłębiem Lubin może nie doczekać.