Kamil Grosicki w obecnym sezonie rozegrał 19 spotkań w Championship. Opuścił tylko jedno starcie – z Reading w 9. kolejce, ze względu na kontuzję. Od początku rozgrywek klub Polaka spisuje się jednak znacznie poniżej oczekiwań, przez co cierpi również 29-latek.
Aktualnie Hull City zajmuje bowiem 20. miejsce w tabeli zaplecza Premier League i ma jedynie 3 punkty przewagi nad strefą spadkową. Efektem bardzo słabych dotychczasowych wyników było zwolnienie trenera Leonida Słuckiego, którego zastąpił Nigel Adkins.
Kamila Grosickiego kibice kojarzą głównie z jego efektownych i szybkich rajdów w bocznych sektorach boiska. Ostatnio na stadionach Championship niestety można je zobaczyć coraz rzadziej. Wydaje się, że 29-latek dostosował się do poziomu całego zespołu i popadł w przeciętność.
Nieco inną teorię ma jednak zwolniony przed kilkoma dniami Leonid Słucki. – Tacy piłkarze jak Kamil bazują na szybkości i kondycji fizycznej. Ich gra i dyspozycja zależy od odpowiedniego przygotowania fizycznego. Wiadomo, że piłkarze nie zawsze będą znajdować się w dobrej kondycji, czasami przychodzi przemęczenie, tak jak teraz. To normalne – mówił pod koniec października rosyjski szkoleniowiec.
Brak sił i przemęczenie mogą tłumaczyć więc ilość minut, które Grosicki spędza na boisku w ostatnich spotkaniach. Na początku sezonu Polak nie opuszczał placu gry przed 75. minutą, ostatnio w 75. minucie przeważnie siedzi już na ławce. Od 14. do 18. kolejki reprezentant Polski grał kolejno po 45, 37, 90, 68 minut. Co prawda nie przeszkodziło mu to w zdobyciu dwóch bramek. Prawdziwym sygnałem alarmowym były jednak dwa ostatnie starcia – z Bristol City (2-3) i Sheffield Wednesday (2-2), w których wychowanek Pogoni Szczecin przebywał na placu gry łącznie przez 6 minut.
- Zostawiam mnóstwo zdrowia na boisku. Zasuwam od jednego pola karnego do drugiego. Atakuję, ale przecież nie mogę zapomnieć też o defensywie. Jeśli mocno depnę na bramkę rywala, zaraz muszę zasuwać w drugą stronę. „Turbo” zjada dużo paliwa. Niemożliwe, żebym cały czas grał na najwyższych obrotach – tłumaczył Grosicki w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Kibice i eksperci od początku sezonu mocno krytykują całą drużynę Hull. Przez długi czas oszczędzali jednak Kamila Grosickiego. To jednak również uległo zmianie kilka tygodni temu.
- Potrafi przejść z apatii w ogień w jedną sekundę, co prowadzi do poważnego pytania o jego zaangażowanie. To frustrujące, bo wszyscy wiemy, co potrafi zrobić na skrzydle. Mógłby wciągnąć tę ligę nosem, ale nie chce tego robić, bo ma jakieś mylne przeświadczenie o tym, że jest lepszy od Championship. Nikt nie odbiera mu talentu, ale jego postawa zatruwa drużynę – mówił jakiś czas temu Peter Swan, były zawodnik Hull City.
Polski piłkarz nie zgadza się jednak ze spadającą na niego krytyką, która coraz bardziej go zaskakuje. – Znalazłem się w dziwnej sytuacji, nawet po zdobytych bramkach ludzie się mnie czepiają. Mam 30 lat, grałem w wielu klubach, ale pierwszy raz spotykam się z czymś takim – powiedział ostatnio Grosicki na konferencji prasowej Hull.
Z drugiej jednak strony zdaje sobie sprawę z tego, jak obecnie prezentuje się gra Tygrysów.
Patrząc na wyniki osiągane przez Hull City w tym sezonie, można przypuszczać, że drużyna z hrabstwa Yorkshire walkę o awans i rychły powrót do Premier League pozostawi w sferze marzeń, przynajmniej na razie. Z takim stanem rzeczy łatwo nie pogodzi się na pewno Kamil Grosicki, który chce jak najszybciej wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej.
- Jeśli chodzi o Premier League, mogę tam iść do każdego zespołu. Mam na myśli to, że np. w Hiszpanii, czy innym kraju nie poszedłbym do drużyny, która jest na dole. To już nie jest to. Uczucie jest zupełnie inne. Sama nazwa Premier League budzi w wielu kibicach – i we mnie – dodatkową moc. Na coś takiego ciężko się pracuje – mówił niedawno Grosicki w programie „English Breakfast” na kanale „Przeglądu Sportowego”.
Chętni na pozyskanie polskiego skrzydłowego z pewnością by się znaleźli, nawet w zimowym oknie transferowym. Już latem ich bowiem nie brakowało. – Były szkoleniowiec Evertonu, Ronald Koeman, cenił mnie i chciał w zespole, ale dyrektor czy prezydent już nie […] Z zespołów, w których gdzieś tam bym się widział, jest West Ham. Z nim też były rozmowy, ale ostatecznie kupił Arnautovicia. – dodał reprezentant Polski.
Pomimo bardzo słabych wyników, odległego miejsca w tabeli i ogromnej krytyki, Kamil Grosicki wciąż pozytywnie podchodzi do swojej pracy wykonywanej w Hull, o czym świadczą wpisy regularnie zamieszczane przez niego na portalach społecznościowych.
„Przyjdą lepsze dni” napisał niedawno 29-latek. Wspomniane lepsze dni może przynieść nowy szkoleniowiec, Nigel Adkins. 52-latek to człowiek znający Championship od podszewki. Wcześniej trenował bowiem Sheffield United, Reading, Southampton, czy Scunthorpe United.
Nowy szkoleniowiec Kamila Grosickiego to człowiek o zupełnie innym usposobieniu, niż Leonid Słucki. „Dla niego szklanka jest zawsze do połowy pełna, ma świetną osobowość. Jego pierwszym zadaniem będzie przekonanie zawodników o ich własnych umiejętnościach, które pozwolą im na poprawę wyniku, ponieważ to problemy mentalne są aktualnie największą bolączką drużyny” – możemy przeczytać w angielskich mediach.
Eksperci zajmujący się Hull, kibice, a także piłkarze bardzo pozytywnie przyjęli nowego trenera.
„Wróciły uśmiechy, a to najważniejsze. W sobotę rozpoczniemy nowy rozdział walki o lepsze dni dla Hull” – napisał po pierwszym treningu z Nigelem Adkinsem Kamil Grosicki.
Patrząc na ambicję, motywację i wolę walki reprezentanta Polski można śmiało stwierdzić, że tak często przez niego wspominane „lepsze dni” nadejdą. Pytanie tylko, czy jeszcze w barwach Tygrysów…