Mistrzostwa Świata 2018. Rywale Polaków - taktycznie

Grupa H Mistrzostw Świata w Rosji, do której trafili podopieczni Adama Nawałki, prezentuje się ze wszech miar egzotycznie. Choć nie są to zespoły, o których grze szeroko rozpisują się media, nadal są to drużyny zdolne do powalczenia o punkty z Biało-Czerwonymi.

Kolumbia

Ogromny potencjał ofensywny Kolumbijczyków nie do końca idzie w parze z jakością ich defensywy. Z tego też względu ich reprezentacja dość często szuka gry ostrożnej, starając się dostarczyć spokojnie piłkę do ataku, by uniknąć strat na własnej połowie. Używają sporo bezpiecznych podań, by dopiero bliżej bramki rywala znacznie przyspieszyć akcję i szukać zagrań na pełnej prędkości i indywidualnych akcji. Cuardado, James czy Falcao gwarantują możliwość stworzenia przewagi indywidualnie, zaś zadaniem pozostałych zawodników jest wypracowanie dla nich jak największej ilości miejsca.

Z tego względu Kolumbia bardzo często gra szeroko. Frank Fabra i Arlas na bokach defensywy zapuszczają się wysoko, rozciągając szeregi rywali, ale także nie bojąc się szukać bardziej bezpośrednich zagrań. W zakończonych eliminacjach to oni zanotowali najwięcej podań kluczowych w reprezentacji Kolumbii.

By zbalansować ich ofensywną grę, selekcjoner Jose Pekerman często używa dwójki pomocników o defensywnej charakterystyce, którzy mocno wspierają środkowych obrońców w rozegraniu, pomagając we wciągnięciu rywali na własną połowę. Na wypadek straty, zapewniają oni przewagę liczebną w destrukcji. W ten sposób Kolumbia jest w stanie radzić sobie nie tylko w szybkich kontrach, gdzie wysoko ustawione gwiazdy czekają na dłuższe piłki, ale też całkiem kompetentnie wyprowadza akcję, przy głębiej ustawionym rywalu.

Wadami takiej gry jest częste zostawianie wolnego miejsca na skrzydłach. W przypadku, gdy po odzyskaniu piłki pierwsze podanie zostanie skierowane na flankę, odbiorca będzie miał sporo miejsca do wykorzystania, co w konsekwencji wymusi ruch środkowych w jego stronę, przez co Kolumbijczycy tracą przewagę w centrum boiska. Było to pogłębiane przez niewielką aktywność zawodników ofensywnych w działania obronne. Nadal jednak gra defensywna podopiecznych Pekermana prezentowała się stabilnie, a sporą część bramek w ostatnich eliminacjach Kolumbijczycy stracili po stałych fragmentach gry.

Senegal

Podobnie jak Kolumbijczycy, Senegalczycy posiadają większą jakość z przodu, aniżeli w defensywie. Bardziej jednak od ekipy z Ameryki Południowej kładą nacisk na fizyczną grę, zwłaszcza w defensywie. Po stracie piłki szukają agresywnego kontrpressingu, by po odzyskaniu piłki wyprowadzić kolejny szybki atak. Mimo, że w większości meczów eliminacyjnych mieli przewagę w posiadaniu piłki, starali się jednak atakować nie przebierając w środkach. Ataki składające się z ogromnej liczby podań nie należały do częstych, skupiano się raczej na polityce prostych środków.

Często starano się rozprowadzić akcję jednym ze skrzydeł, angażując tam większą liczbę graczy i wciągając rywali bliżej linii bocznej. Gdy to następowało, Senegalczycy szukali dalszego przerzutu w wolną strefę, gdzie akcja była wykańczana szybko, często przy tym indywidualnie. Ten drugi element miał miejsce także i w trudniejszych okolicznościach. Keita Balde czy Mane należeli do czołowych dryblerów całych eliminacji w strefie afrykańskiej.

Senegal dysponuje ograną w warunkach europejskich parą stoperów Koulibaly-Mbodji. Są to zawodnicy bardzo trudni do przejścia przy starciu bezpośrednim, jednakże zdarzają się im pomyłki w ustawieniu, których nie są potem w stanie nadrobić szybkością ani siłą. Obaj dodatkowo często poczuwają się w obowiązku asekurować partnerów na flankach, co dodatkowo wyciąga ich z pozycji.
By osiągnąć sukces w starciu z Senegalem trzeba przede wszystkim skupić się na szybkim wyprowadzaniu własnych ataków. W innym wypadku są oni zdolni skutecznie zablokować poczytania rywali na małej przestrzeni, a następnie szukać agresywnych prób odbioru, mocno bazujących na sile fizycznej. Dość powiedzieć, że w całym 2017 roku tylko raz wygrali w meczu mniej pojedynków od rywali, zaś w powietrzu przewaga sięgała niekiedy kilkunastu punktów procentowych. Nawet na tle przeciętnych drużyn, z którymi się ostatnio mierzyli, są to wyniki godne podziwu.

Japonia

Japończycy kreują zdecydowaną większość swoich ataków skrzydłami. W zakończonych eliminacjach w ten sposób zdobyli większość bramek. Nagatomo i Sakai często podłączają się pod akcje ofensywne, podczas gdy pozostali zawodnicy starają się ściągać defensywę rywali do środka, by stworzyć miejsce na bokach. W sytuacji, gdy piłka jest zagrywana z powrotem do centrum, Japończycy angażują 4-5 zawodników w okolicy bramki, wymieniając między sobą szybkie podania.

Taka gra powoduje, że skrzydłowi często operują blisko środka i stosunkowo wysoko, co pozwala na wymienianie szybkich kombinacji podań nawet w okolicy pola karnego, przy sporym zagęszczeniu defensywy rywala. Japończycy nie są w stanie postraszyć grą w powietrzu, z tego też względu nawet jeśli już zdecydują się na wrzutki, są one kierowane przede wszystkim na wolne pole, ostro i płasko.

Zawodnikom nie brakuje też jakości, wszyscy gracze ofensywni cechują się dużą szybkością, są w stanie przyspieszyć na bardzo niewielkim odcinku i zgubić rywala, goniąc zagraną prostopadłą piłkę. Obrona z kolei (wzmocniona przez defensywnie usposobionego Hasebe) sprawnie wyprowadza piłkę z własnej połowy, choć trzeba zwrócić uwagę na fakt, że rzadko znajdowała się pod ostrą presją ze strony eliminacyjnych rywali.

Japończycy bywają przy tym dość agresywni w pressingu, co można wykorzystać przeciwko nim. Akcje te są często podejmowane indywidualnie, zaś kolejni zawodnicy niezbyt chętnie opuszczają swoje pozycje. Pozwala to na tworzenie luk, w które można kierować podania atakujące.

Polska w grupie z Kolumbią, Senegalem i Japonią...
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.