Roberto Carlos zdradził tajemnicę jego słynnej bramki z rzutu wolnego!

Dwadzieścia lat temu doszło do spotkania Brazylii z Francją, podczas którego przepiękną bramkę z rzutu wolnego zdobył Roberto Carlos. Mistrz świata z 2002 roku zdradził sekret tamtego uderzenia.

W czerwcu 1997 roku Francuzi zorganizowali turniej towarzyski, by przygotować się do mundialu, który miał miejsce w ich kraju rok później. Ich rywalami byli Brazylijczycy, Anglicy oraz Włosi. Każdy grał z każdym.

Słynne trafienie Carlosa miało miejsce w pierwszym meczu turnieju, zremisowanym z Francją 1:1. Brazylijczyk podszedł do piłki ustawionej na 35. metrze i za sprawą tamtego kopnięcia zapewnił sobie miejsce w historii futbolu.

 

Uderzona z potężną siłą piłka o metr minęła mur Francuzów i kiedy wydawało się, że poleci w trybuny, nieoczekiwanie skręciła i ocierając się o słupek, wylądowała w siatce. Bramkarz Fabien Barthez nawet nie zdążył zareagować, podczas gdy stojący kilka metrów od bramki chłopiec do podawania piłki zrobił gwałtowny unik. 

Gol zadziwiał kibiców swoją urodą, ale sprowokował również fizyków, aby bliżej zbadali temat. Kilkanaście lat później zespół francuskich fizyków przeanalizował lot piłki i na łamach pisma ""New Journal of Physics" wydał werdykt. Uczeni stwierdzili, że Brazylijczyk po prostu niesamowicie podkręcił piłkę, ale nie był to przypadek i wcale nie złamał praw fizyki, choć krążyły takie legendy.

W oświadczeniu naukowców czytamy, że jest to tzw. "efekt Magnusa", ale wszystko sprowadza się do:

- Jeśli kopnięcie zostało wykonane z wystarczająco dużej odległości i z ogromną siłą nadającą piłce odpowiednią prędkość, to lot piłki może przyjąć niespodziewaną trajektorię - stwierdził Christophe Clanet, jeden z autorów badania.

Wniosek? Strzał może zostać powtórzony, jeśli piłka zostanie kopnięta wystarczająco mocno z odpowiednią rotacją i przede wszystkim z odpowiedniej odległości od bramki.

Tymczasem Roberto Carlos stwierdził, że to nie on był odpowiedzialny za niesamowitą rotację nadaną piłce.

- Piłka leciała ewidentnie na aut, ale tamtego dnia bardzo wiało i to właśnie wiatr sprowadził ją z powortem do bramki. To był cud - oznajmił Brazylijczyk na łamach wtorkowego wydania "L`Equipe".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.