Zaczęło się dość niespodziewanie, ponieważ już w czwartej minucie meczu Jagiellonia wyszła na prowadzenie. Duża w tym zasługa obrońców Górnika i Rafała Kurzawy, który powinien się lepiej zachować w pojedynku z Tarasem Romańczukiem. Ukrainiec zdołał kopnąć piłkę czubkiem buta, a ta wtoczyła się do bramki Loski.
Gospodarz zgodnie z oczekiwaniami przeszli do ofensywy, a ich starania dały efekt dopiero w 41. minucie. Kądzior dośrodkował z rzutu rożnego w pole karne, a spod opieki uwolnił się Igor Angulo, który precyzyjnym strzałem głową na dalszy słupek doprowadził do remisu.
Do przerwy wynik nie uległ zmianie, ale w 54. minucie piłka znowu wpadła do siatki. Po zamieszaniu przed bramką Kelemena, Angulo trafił po raz drugi, ale sędzia postanowił skorzystać z VAR-u. Ostatecznie gol nie został uznany, ponieważ jeden z zawodników Górnika był na spalonym.
W 80. minucie meczu doszło do kuriozalnej sytuacji. Kurzawa dośrodkował z rzutu wolnego w pole karne rywali, na swoją bramkę uderzył Wlazło, Kelemen obronił, ale obrońca dobił piłkę i strzelił samobója. Co ciekawe, ostatnie trzy kontakty przed golem należały do zawodników Jagiellonii.
Cztery minuty później gospodarze pokazali, dlaczego są tak mocni w tym sezonie. Piłkę w środkowej strefie boiska odebrał Koj i natychmiast podał do znakomicie ustawionego i wychodzącego na czystą pozycję Angulo. Hiszpan zostawił w tyle obrońców Jagiellonii i znalazł się w sytuacji sam na sam. Bez problemu minął Kelemena i strzałem prawą nogą na pustą bramkę po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Była to jego 18. bramka w tym sezonie.
Do końca spotkanie wynik nie uległ zmianie. Górnik Zabrze pewnie pokonał Jagiellonię i awansował na pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Jagiellonia utrzymała czwartą pozycję.