Janusz Michalik grał w piłkę w Polsce i w Stanach Zjednoczonych. Po zakończeniu kariery był trenerem. Obecnie pracuje dla ESPN, komentując mecze Ligi Mistrzów, Bundesligi czy Serie A. Jest też ekspertem stacji podczas mistrzostw kontynentu czy świata.
Janusz Michalik: Szczerze, to nie! Ogólnie to poza kręgami polskimi, na temat kadry jest cicho. Jak były mistrzostwa Europy i graliśmy na turnieju ważne mecze to oczywiście przez moment było inaczej. Na tym się jednak kończyło. Ja pracuję w telewizji ESPN. Nie mam za wiele sposobności, by o Polsce rozmawiać. Oczywiście mówię to z żalem, ale przecież dziwić się Amerykanom nie można. To jest kraj multikulturowy. Oni mają tu swoje tematy.
Polska musiałaby zrobić coś spektakularnego. Najlepiej wygrać te mistrzostwa. Proszę jednak nie przyjmować tego osobiście. To nie tyczy się tylko biało-czerwonych. Reprezentacja Włoch przecież też nie zaprząta tu ludziom głowy. Pięć minut będzie pewnie miała z okazji meczu barażowego ze Szwecją i tyle.
- Wielkie imprezy szybko idą w zapomnienie. Mimo, że to jest przykre też dla mnie, teraz jest jakiś trend przeciw reprezentacji, bardziej pro klubowy. Duże imprezy międzynarodowe są przecież raz na cztery lata, więc o czym tu ciągle mówić?
- Ja chcąc obejrzeć mecz z Czarnogórą musiałem naprawdę dobrze kombinować. Znalazłem chyba na jakimś kanale ESPN, który prezentował go tylko w internecie. Takie spotkanie w telewizji przecież nikogo tu nie będzie interesowało. Z drugiej strony czy ktoś w Polsce oglądałby mecz USA- Kostaryka?
- No tak, ale to dlatego, że USA to jest duży kraj, który ostatnio zawsze na MŚ był obecny. Ta porażka to było zatem jakieś wydarzenie. Ludzie dalej to przeżywają. To było dla nas jak mała rewolucja. Poza tym to chwytliwa informacja. Zresztą Polska pojawiała się u nas na trochę też w jednym chwytliwym kontekście.
- Rankingu FIFA, w którym jest nierealnie wysoko. Wszyscy wiedzą dlaczego tak jest, ale też zdają sobie sprawę, że nie jest 6. czy 7. reprezentacją świata. Mam nadzieję, że w kraju też macie tego świadomość. Rozumiem, że trzeba umieć kombinować. Mam właśnie wrażenie, że te statystyki to wynik sprytu, np. nie grania meczów towarzyskich. Jeśli więc, teraz nie skorzystacie z rozstawienia i losowania z pierwszego koszyka, to wszyscy powinni być przygotowani na sporą krytykę. Mówię o zakończeniu turnieju już na fazie grupowej.
Zastanawiam się czy Polska na tym rozstawieniu zyska. Skoro ona jest wysoko, to kilka mocnych drużyn będzie niżej, więc mecz z nimi też jest możliwy.
- Zdecydowanie. Lewandowski ma tu markę. Dość często się o nim mówi. Teraz był przecież Der Klassiker, więc jego nazwisko siłą rzeczy przywoływano często. Jak dobrze gra, to interesuje sobą media. Te pięć goli w 9 minut zostały w świadomości. To w końcu jeden z najlepszych napastników na świecie, chociaż na ostatnim euro nie był wiodącą postacią.
- Krychowiaka kojarzą, Wojtka Szczęsnego też, z pewnością dlatego, że długo grał w Premier League. Łukasz Fabiański też przez to nie jest anonimowy, wiem, że znają Piszczka. Jak się rzuci te nazwiska, to będą wiedzieli co to za piłkarze i gdzie grają. Czołowi polscy zawodnicy nie są anonimowi. Nawet Grosickiego część by kojarzyła.
- Dam taki przykład, jakby kogoś miało martwić, że polska kadra jest u nas w cieniu. Amerykanie na każdych igrzyskach zdobywają ponad 100 medali. Są na czele każdej klasyfikacji medalowej. Ale o ich rywalizacji jeszcze przed imprezą nie mówi się nic. Niespecjalnie nawet pokazywane są kwalifikacje jakiś dyscyplin. Ja potem siadam do telewizora i nie wiem kto jest faworytem do medalu. Powiedziałbym, że to jest normalne. Ameryka jest za wielka i jest tu za dużo rzeczy, by ktoś się wszystkim interesował.
- Ci co lubią piłkę, a trochę ich już mamy, będą mundial oglądać. Jeśli chodzi jednak o masy, to rzeczywiście jestem sceptyczny. Każda telewizja, każda gazeta zawsze skupiała się na naszej narodowej reprezentacji. Tego teraz nie będzie. Trudniej będzie przyciągnąć tych co oglądali mistrzostwa dla samego meczu Amerykanów czy ich rywali. Impreza bez dwóch zdań sporo straci, ale duża grupa osób i tak ją obejrzy. Nie ma chyba takiego kraju na świecie, w którym się ogląda tyle meczów co tutaj. My tu na co dzień mamy wszystkie możliwe ligi z Ligą Mistrzów i Europy włącznie. Czasem mam wrażenie, że oglądamy tu więcej Premier League niż Anglicy na Wyspach, przez te swoje okienka czasowe. W Stanach Zjednoczonych piłką naprawdę interesują się miliony, poza tym jest u nas wielu Kolumbijczyków, Argentyńczyków, Włochów więc mundial nie przejdzie bez echa.
- Co do realnej siły polskiej drużyny, to wciąż się nad nią zastanawiam. Jestem Polakiem i biało-czerwonym kibicuję, jej mecze oglądam zawsze. Nie chcę żeby wyszło, że krytykuję, ale wydaje mi się, że ekipa Nawałki swoje maksimum osiągnęła na Euro 2016.
Błaszczykowski już lepszy nie będzie. Piszczek musi uważać na swoje zdrowie. Milik to będzie dla mnie wielka niewiadoma. Do niedawna poza kadrą był też Krychowiak. Próbuję z tymi czarnymi myślami walczyć. Poczułem się lepiej po powrocie Grzegorza. To dla mnie ważna postać w środku pola. Potrafi rozdać karty, dograć prostopadłą piłkę. Czasem może jest to zbyt przewidywalne, ale on swojej walory ma.
Mam przeczucie, że ta impreza będzie dużo trudniejsza.
Na pewno podczas samych mistrzostw o Polsce będziemy tu mówić. Ja też będę je robił dla ESPN America lub ESPN Canada, więc postaram się o to zadbać. Dajcie tylko jakiś pretekst.