Ondrej Duda: Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócę do Legii

Po sezonie straconym przez kontuzję, Ondrej Duda zaczął regularnie występować w Herthcie Berlin. Słowacki pomocnik w wywiadzie z Jolantą Zasępa opowiada o grze w Bundeslidze, wspomnieniach z Warszawy, oraz czy nie ma żalu do Legii za brak operacji kolana." Legia to klub, który mnie przygotował i wysłał do poważnej piłki. Jestem mu za to wdzięczny" - mówi Duda.

Jolanta Zasępa: Work hard, play hard. Skąd taki pomysł na tatuaż?

Ondrej Duda: Taki sobie zaplanowałem i stwierdziłem, że najlepszym miejscem będą nogi.

Ciężko pracować, a potem ostro balować?

Nie, nie takie znaczenie.

To kojarzy się jednoznacznie.

Może, ale dla mnie ma też inne znaczenie, takie tylko dla mnie.

Pytam o to, bo w wielu klubach są problemy z piłkarzami, którzy lubią korzystać z uroków nocnego życia. Najbliższy przykład z Legii. Dominik Nagy został zesłany do rezerw, bo między innymi miał imprezować.

A gdzie imprezował?

Sugerujesz, że źle wybierał miejsca? Ty lepiej wiesz gdzie chodzą imprezować piłkarze w stolicy. Chodziłeś do klubów?

Bywałem, ale tylko wtedy jak na przykład zdobyliśmy mistrzostwo.

A w Berlinie ci się zdarza?

Zdarzało w zeszłym sezonie, jak nie grałem i wiedziałem, że ze względu na kontuzję nie będę jakiś czas grać. Nie mógłbym iść na imprezę w trakcie sezonu, bo to się przekłada na słabszą dyspozycję na boisku. Piłkarze powinni zdawać sobie z tego sprawę.

Teraz nie mógłbyś tak ryzykować z imprezami, bo gra w nowym klubie wreszcie zaczęła ci się układać. Masz na koncie więcej minut niż w całym poprzednim sezonie. Pomijając niewielką kontuzję z początku rozgrywek, wszystko idzie w dobrym kierunku?

Trzy pierwsze mecze pauzowałem, ale cierpliwie czekałem na swoją szansę. Teraz jestem zadowolony, że gram regularnie. Celujemy w top 10, czeka nas dużo pracy, bo trudno jest grać na wszystkich frontach.

Co czułeś strzelając swojego pierwszego gola w Bundeslidze, na dodatek Bayernowi Monachium?

Cieszyłem się z tego, ale jeszcze bardziej dlatego, że zdołaliśmy zremisować z Bayernem 2:2 u nas, mimo że przegrywaliśmy 0:2. To była bramka, która dodała mi dużo pewności siebie i pokazała, że trzeba mocno pracować.

Jak teraz oceniasz swoją sytuację w klubie?

Bardzo pozytywnie! Gram, mam dobre relacje z trenerem. Ten sezon mógłby zacząć się lepiej dla klubu, ale to dopiero początek. Mamy szeroką kadrę, zawsze jest walka o miejsce w składzie i ja to rozumiem.

Dobrze dogadujesz się z trenerem Herthy, Pálem Dárdaiem?

To młody trener, ciągle się uczy, ale ma posłuch w szatni. Ma duże doświadczenie jako piłkarz, jest bardzo komunikatywny, często czujemy się tak, jakby on też był piłkarzem zespołu. Bardzo dobrze się z nim rozmawia.

Mówisz już po niemiecku?

Dogadam się bez problemu, ale to trudny język. To nie polski, którego szybko się nauczyłem. W poprzednim sezonie nie skupiałem się na nauce języka, bo priorytetem było zdrowie i powrót na boisko. Teraz gram, chodzę na lekcje niemieckiego i dogaduję się bez problemów.

Mówi się, że jak zawodnik ma kontuzję, to trochę znika z radaru. Klub się nim mniej interesuje, piłkarz nie trenuje z kolegami, nie mają wspólnych zajęć. Jak to wyglądało w twoim przypadku, gdy kontuzja i rekonwalescencja trwały tak długo?

To prawda, mniej czasu spędzałem z drużyną. Nie brałem udziału we wspólnych treningach, miałem tylko zajęcia z fizjoterapeutami, jeździłem do innej kliniki. Myślę, że miałem wsparcie kolegów czy klubu. Nie było tak, że czułem się wyobcowany. Z resztą raz na dwa dni bywałem w klubie, wtedy mogłem porozmawiać trochę z kolegami z drużyny czy trenerem, zawsze pytali mnie kiedy wracam. Wiedziałem, że jak będę zdrowy, to wrócę i będzie dobrze.

Jak rozmawialiśmy dwa lata temu powiedziałeś, że chodziłeś na zajęcia z psychologiem sportowym. Hertha Berlin też zaoferowała ci takie zajęcia, kiedy nie grałeś?

Tak było w Legii, wtedy wielu piłkarzy z tej opcji skorzystało. To były dobre zajęcia. Wiem, że teraz też jest taka możliwość w klubie, ale tego nie potrzebuję. Może kiedyś w przyszłości.

Tęskniłeś za Legią w tym czasie, kiedy byłeś kontuzjowany?

Trochę tak, bo ta kontuzja zbiegła się akurat z moim przyjściem do Berlina. Musiałem poznać nowe otoczenie, przyzwyczaić się do nowych warunków, nawiązać znajomości.

Nie miałeś żalu do Legii, że mimo iż zgłaszałeś kontuzję, to nikt nie powiedział ci, że ten uraz powinien być operowany?

To była trudna sytuacja. Ja mówiłem w Legii, że mnie boli pod kolanem. Miałem zrobione badania i tak naprawdę nic nie wyszło. W Berlinie na początku też w badaniach nic nie wyszło, ale wysłuchali mnie i stwierdzili, że jak mnie boli, to nie będę trenować. Lekarze ciągle szukali przyczyny i po jakimś czasie zdecydowali, że muszę być operowany. Nie chcę powiedzieć, że w Berlinie miałem bardziej profesjonalnych lekarzy, ale myślę, że można było się zająć tą kontuzją wcześniej w Legii.

Twoja operacja i absencja nie byłaby na rękę klubowi, który walczył o mistrzostwo Polski, a za pasem była Liga Mistrzów. Na dodatek klub chciał na tobie zarobić.

W Legii powiedziano, że nie ma niebezpieczeństwa, że nie trzeba tego operować. Bolała mnie kość pod kolanem i trzeba było ją nieco skrócić . Może to nie było nic groźnego, ale bardzo mi przeszkadzało, odczuwałem ból po treningach, nie mogłem grać na sto procent. Zgłaszałem to fizjoterapeutom, próbowali coś zaradzić. Lekarz twierdził, że mogę grać. To co ja mogłem w tej sytuacji zrobić. 

Nie było ci przykro, że odszedłeś z Legii, a ta chwilę później grała w Lidze Mistrzów z Realem Madryt, Borussią czy Sportingiem?

Było przykro, ale wiedziałem, że muszę zrobić krok do przodu, iść do silniejszej ligi. Zawsze sobie powtarzam, że jeszcze zagram w tej Lidze Mistrzów, zrobię wszystko co w mojej mocy, by tak się stało.

Śledzisz to, co dzieje się teraz w Legii Warszawa? Nierówna gra, zmiana trenera, problemy z kibicami...

Interesuje mnie jak Legia radzi sobie na boisku. Jak tylko mogę oglądam mecze i kibicuję chłopakom. Ciężko stwierdzić co się wydarzyło z kibicami, nie będę się na ten temat wypowiadać. Jeśli rzeczywiście tak było, to niedobrze. W piłce takie rzeczy nie powinny mieć miejsca.

Co najlepiej wspominasz z Legii?

Atmosferę. Nie tylko tę, którą tworzyli kibice na stadionie, ale też atmosferę samego miasta. Do tego warunki, jakie mi stworzono, bo czułem się jak w domu. Poznałem wielu nowych ludzi, nawiązałem przyjaźnie. To był dobry okres. Zdobyłem mistrzostwa, byłem szczęśliwy, że mogłem brać w tym udział. Legia to klub, który mnie przygotował i wysłał do poważnej piłki. Jestem mu za to wdzięczny. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś może tu wrócę.

Jakie są twoje plany na przyszłość?

Chciałbym tutaj spędzić kilka lat, a potem zrobić jakiś krok do przodu, ale nie będę żałować, jeśli zostanę w Berlinie.

To już nie marzysz o Liverpoolu?

Dalej marzę, inne ligi też są ciekawe. Na razie jednak skupiam się na tym, by w lidze niemieckiej zaprezentować się jak najlepiej.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.