"Wejdź i strzel". Dawid Kownacki imponuje we Włoszech

"Wejdź i strzel", to nowa zasada gry w Serie A, której autorem jest Dawid Kownacki. Właśnie w taki sposób grę Polaka ocenił ostatnio jeden z najlepszych włoskich dziennikarzy sportowych, Gianluca Di Marzio. Polski napastnik zaczyna zwracać na siebie uwagę włoskich kibiców i ekspertów, którym imponuje swoją skutecznością.

Bramka w meczu z Crotone (5-0) i gol w spotkaniu z Interem na San Siro (2-3). To dorobek Dawida Kownackiego w ciągu ostatnich kilku dni. 20-latek przyciągnął uwagę włoskich kibiców i ekspertów szczególnie po swoim ostatnim występie przeciwko drużynie z Mediolanu. Polak wszedł na plac gry na 33 minuty i wniósł do gry sporo ożywienia. - To było wejście wspaniałego piłkarza. Strzelił na 3-1 i porwał Sampdorię - napisał włoski Eurosport po sobotnim meczu.

Już nie tylko w FIFIE

- Kosmos. Wielkie przeżycie. Znajomi śmiali się przed meczem, że to nie to samo co Termalica - Lech. Oczywiście pełny szacunek dla Niecieczy i każdego klubu, ale to prawda… Grać na tak legendarnym stadionie mogłem do niedawna co najwyżej w FIFIE - skomentował swoje trafienie na San Siro Dawid Kownacki w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Do niedawna tylko w FIFIE Kownacki mógł liczyć również na tak dobre oceny od zagranicznych ekspertów. Portal „sampdorianews.net” po meczu z Interem napisał o Polaku: Wchodził na boisko w bardzo trudnej sytuacji, kiedy wynik spotkania był już niemal przesądzony. Dwudziestolatka nie zjadła jednak presja i od samego początku swojego występu grał bardzo dobrze, w pół godziny pokazał więcej niż Duvan Zapata w godzinę.

Dziennikarze klubowej strony Sampdorii oceniając Kownackiego przytoczyli również słynne słowa byłego trenera genueńskiego zespołu, Vujadina Boskova, który mówił: „Świetni piłkarze dostrzegają przed sobą autostradę, podczas gdy inni widzą jedynie ścieżki”. - Słowa te idealnie pasują do polskiego napastnika, które - mamy nadzieję - są zapowiedzią jego wielkiej kariery - dodał włoski portal.

„Chcę być Kownackim”

Od kilku lat w Polsce bardzo modne jest porównywanie młodych napastników do Roberta Lewandowskiego. Fakt ten wcale nie powinien dziwić, w końcu do kogo porównywać przyszłość reprezentacji, jak nie do najlepszego piłkarza w jej historii. Od porównań nie ucieknie więc również Dawid Kownacki, który jednak bardzo mocno się przed nimi broni.

- Nie nazywajcie mnie "nowym Lewandowskim". Chcę być Kownackim - mówił młody napastnik już po swoim debiucie, w którym wpisał się na listę strzelców w pucharowym spotkaniu z Foggią w sierpniu (3-0).

Po wspomnianym starciu w Pucharze Włoch, Kownacki na kolejne występy czekał niemal dwa miesiące. I zaraz po nich przyszły kolejne porównania. Tym razem, zgodnie z jego apelami i prośbami, już nie do Roberta Lewandowskiego. Tym razem, do Patricka Schicka, 21-latka, który po transferze ze Sparty Praga w Sampdorii zrobił furorę, a obecnie przebywa na wypożyczeniu w Romie. - Czy jestem "nowym Patrickiem Schickiem”? To z pewnością świetny piłkarz, ale ja wciąż powtarzam, że chcę być Kownackim. To ważne dla mnie, żebym był sobą - mówił młodzieżowy reprezentant Polski po meczu z Crotone.

O brak porównań jednak bardzo ciężko. Zarówno Kownacki, jak i Lewandowski, na zachód wyjeżdżali po okresie dobrej gry w Lechu Poznań, zarówno Kownacki, jak i Schick do Sampdorii trafili mając po 20 lat. Obydwaj poza coraz lepszymi występami we Włoszech grają równie dobrze w swoich młodzieżowych reprezentacjach. Schick był królem strzelców ostatnich eliminacji do MME, które odbywały się w Polsce, natomiast Kownacki świetnie rozpoczął obecne el. ME U-21, w trzech meczach strzelając już cztery bramki.

Zawsze nienasycony

Kownacki w ciągu kilku miesięcy zaliczył ogromny postęp, piłkarski i fizyczny. W momencie transferu do Sampdorii wiele osób skazywało Polaka na pożarcie i wróżyło mu rychły powrót do kraju, a zdjęcie z testów medycznych Polaka obiegło cały internet.

Wpływ na zaległości treningowe „Kownasia” miała z pewnością jego kontuzja, której nabawił się podczas Młodzieżowych Mistrzostw Europy. - Praca w Sampdorii od początku była bardzo ciężka. Najpierw zajęcia indywidualne, bo musiałem nadrobić zaległości związane z kontuzją odniesioną podczas MME, w drugim tygodniu dołączyłem do drużyny. Szybko zacząłem dostawać szanse w sparingach. W pierwszym oficjalnym meczu w Pucharze Włoch strzeliłem gola, a potem nic. Pięć ligowych kolejek bez minuty gry. Wiedziałem, że muszę być cierpliwy i ostro zasuwać na treningach, które w Polsce się chowają - powiedział Kownacki w rozmowie z „PS”.

Ciężka praca polskiego napastnika przyniosła efekty w postaci nie tylko skuteczności, ale również w dyspozycji motorycznej i mentalnej. - Kownacki zdobywanie bramek ma we krwi. Zawsze jest nienasycony - to część jego DNA. Jest młody i ciągle chce się rozwijać - powiedział w rozmowie z portalem „tuttomercatoweb.com” agent piłkarza, Marcin Kubicki.

Lepszy niż 145 milionów

Statystyki nie zawsze w 100% oddają, to co dzieje się na boisku. Nie sposób z nich jednak nie korzystać. A w nich Dawid Kownacki wygląda naprawdę świetnie. Młodzieżowy reprezentant Polski znajduje się w czołówce rankingu piłkarzy potrzebujących najmniej minut na strzelenie gola w Serie A.

20-latek w powyższym zestawieniu wyprzedza m.in. Ciro Immobile (Lazio), Paulo Dybalę (Juventus), czy Mauro Icardiego (Inter), a więc największe gwiazdy ligi włoskiej, łącznie wyceniane na 145 milionów euro. Immobile trafia do siatki rywala średnio raz na 61 minut, Dybala raz na 65 minut, natomiast Icardi raz na 81 minut. Kownacki zaś gola strzela średnio co 34 minuty.

Kadra coraz bliżej, ale jeszcze poczeka

Patrząc na obecny rozwój sytuacji i coraz lepszą dyspozycję Kownackiego, naturalne wydaje się pytanie, czy to już czas na powołanie do dorosłej reprezentacji. 20-latek pokazuje, że psychicznie i fizycznie jest gotowy na grę z najlepszymi, co udowodnił golem strzelonym Interowi. Za powołaniem Dawida Kownackiego przemawiają też dwa inne, równie mocne argumenty - kontuzja Arkadiusza Milika i nieskuteczność napastników, którzy dotychczas pełnili rolę zmienników Roberta Lewandowskiego.

Kamil Wilczek w tym sezonie „imponuje” nieskutecznością. 29-latek w 16 meczach we wszystkich rozgrywkach zaledwie trzykrotnie wpisywał się na listę strzelców. Dodatkowo dopiero w październiku odzyskał miejsce w pierwszym składzie Broendby, wcześniej wchodził jedynie na końcówki spotkań. Były piłkarz Piasta Gliwice jak na razie gola strzela co 260 minut.

Wydawałoby się, że gorzej być nie może, ale jednak może, co próbuje udowodnić Łukasz Teodorczyk. Najlepszy strzelec Anderlechtu Bruksela z zeszłego sezonu, w aktualnych rozgrywkach również trafiał do siatki trzykrotnie, jednak w przeciwieństwie do Wilczka, na boisku przebywał zdecydowanie więcej, od początku sezonu będąc czołową postacią w ekipie Fiołków. 26-latek na bramkę potrzebuje aż 401 minut.

Mimo indolencji strzeleckiej rezerwowych napastników drużyny Adama Nawałki, Kownacki na listopadowe mecze reprezentacji Polski powołania jeszcze nie otrzyma. Zamiast tego zaliczy kolejne występy w kadrze U-21, która niebawem zmierzy się z Wyspami Owczymi i Danią. W dotychczasowych 11 spotkaniach dla młodzieżówki napastnik Sampdorii strzelił 8 goli.

Jeśli jednak 20-latek wciąż będzie się rozwijał w takim tempie, powołanie go przez Adama Nawałkę na marcowe zgrupowanie będzie nieuniknione, a później już wszystko możliwe - Wyjazd na mundial? Wiadomo, wielkie marzenie. Jak do niedawna gra na San Siro - skomentował piłkarz na łamach „Przeglądu Sportowego”.

Copyright © Agora SA