Luty 2017. Mecz między Bohemians i Slovacko w lidze czeskiej. Zbliża się 30. minuta spotkania, bramkarz Bohemians Martin Berkovec zderza się z kolegą z zespołu Danielem Krchem, po chwili uderza w Kone i upada w bezruchu. Togijczyk widzi, że stało się coś złego i natychmiast reaguje. - Zauważyłem, że obrońca się rusza, ale bramkarz wygląda bardzo źle. Miał otwarte oczy, ale był nieprzytomny - opowiada później dziennikarzowi „Guardiana”.
Musi działać. Otwiera usta bramkarzowi i upewnia się, że ten nie zadławi się językiem. - Miał zaciśniętą szczękę. Z pomocą jego kolegów z drużyny przekręciliśmy go na bok, co trzeba zrobić, żeby udrożnić drogi oddechowe. Ugryzł mnie, ale końcu udało mi się wyciągnąć jego język. Wszystko trwało parę sekund. Gdy odzyskał przytomność i próbował coś powiedzieć, puściłem go i odszedłem - relacjonuje Kone.
Berkovic dochodzi do siebie, ale nie jest w stanie dalej grać. Zmienia go rezerwowy bramkarz, a Kone zostaje uznany najlepszym zawodnikiem spotkania.
To czwarty taki przypadek karierze napastnika reprezentacji Togo. Choć nie ma żadnego wykształcenia medycznego, udzielał już pomocy piłkarzom w Afryce i Tajlandii, gdzie szukał szczęścia w miejscowej lidze jako 18-latek. Tam uratował chłopaka, który doznał urazu głowy na sali gimnastycznej.
- Zawsze bądź czujny i nie uciekaj, kiedy dzieje się coś złego - mówi Kone, który w poniedziałek za swoje bohaterstwo został nagrodzony.