Eliminacje MŚ. Polska - Czarnogóra 4-2. Typowa reprezentacja

Ten mecz doskonale podsumował zakończone eliminacje w wykonaniu Biało-Czerwonych. Po długim okresie kontrolowania boiskowych wydarzeń naszych reprezentantów dopadł moment przestoju, który kosztował na sporo nerwów i zmusił Polaków to wytężonej pracy w końcówce spotkania.

Uderzenie

Pierwsze minuty przywołały dobre wspomnienia z czasów Euro. Biało-Czerwoni ruszyli na rywali z ostrym pressingiem, wyprowadzając akcję na tyle szybko, że Czarnogórcy mieli problemy z przesuwaniem ustawienia i blokowaniem poczynań naszych zawodników. Dodatkowo Polacy angażowali większą liczbę zawodników w ataki, przez co w fazie finalizacji istniało więcej opcji rozegrania. Było to doskonale widoczne choćby przy akcji otwierającej wynik spotkania. Strzał Zielińskiego był nieudany, a i tak mieliśmy w polu karnym rywali wystarczającą liczbę graczy, by jeden z nich był w stanie poprawić uderzenie pomocnika Napoli. Taka gra przynosiła nam sytuacje, jednakże też lekko osłabiała nasze tyły, co przekuwało się na groźne kontry Czarnogórców. Nadal jednak przewaga po stronie umiejętności indywidualnych była po naszej stronie, stąd też mimo podobnej liczby stwarzanych okazji, to nasze przełożyły się na gole.

Wyciszenie

Początek drugiej połowy przyniósł znaczne uspokojenie naszej gry. Czarnogórcy wbrew swojej taktycznej naturze zaczęli atakować nas nieco wyżej, co wyraźnie utrudniało nam rozprowadzanie akcji. My jednak także nie skupialiśmy się przesadnie mocno na forsowaniu tempa, zadowalając się korzystnym wynikiem. Niestety, staje się to też dość typowym zachowaniem dla naszej kadry. Po okresie naporu i zupełnej dominacji, popartej wynikiem, przychodzi rozluźnienie. Samo w sobie nie jest ono niczym złym, gdyż ciężko byłoby utrzymywać szaleńcze tempo przez cały mecz. U nas jednak zwykle kończy się mnożeniem błędów, spadkiem dokładności i niechlujstwem. W drugie połowie skuteczność naszych akcji spadła z 87 do 75 procent, pikując w ostatnim kwadransie wręcz poniżej 70 procent. Podobnie celność podań, która w ostatnim kwadransie spadła do zaledwie 72 procent.

Uśpienie

Efekt widzieliśmy jak na dłoni. Czarnogórcy zdecydowanie przejęli inicjatywę i zaczęli sobie stwarzać coraz groźniejsze sytuacje, a w nasze szeregi wkradła się lekka panika. Po raz kolejny w takich okolicznościach mieliśmy ogromne problemy z odzyskaniem stabilności, a raz oddana inicjatywa nie chciała już powrócić w nasze ręce. O ile na Euro w meczach z wyraźnie silniejszymi rywalami takie rzeczy były dość oczywiste, tak coraz częściej przytrafiają się nam z przeciwnikami względnie słabymi. Zwłaszcza w pracy defensywnej zawodzą nie tyle jednostki, co sypie się cała organizacja.

Odkupienie

Z tego marazmu ratują nas na szczęście zrywy jednostek. Lewandowski po raz kolejny zdobył kluczową bramkę siłą woli, udało się też na ostatnie minuty nieco bardziej zmobilizować środkowi pola. Dzięki temu udana końcówka nieco zatarła wrażenie po dużo słabszej drugiej połowie. Ten mecz po raz kolejny pokazał, że w przypadku naszej reprezentacji przejście między zupełną kontrolą, a rozprężeniem jest często bardzo szybkie i może mieć dla nas opłakane skutki. Z tym potencjałem ludzkim trzeba otwarcie stwierdzić, że kadrę na mundialu stać na wiele, jeśli uda się jej wyeliminować te momenty zupełnego przestoju. Nawet za cenę ograniczenia ataku ślepej furii na początku meczów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.